Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Czytali temat:
Adrian Nosal Michal Kowal Piotr Świ Monika Hopek Paola Skocz Karolina Skibińska Agnieszka Tomasiewicz (Rudek) Adam Okeniczak Natalia Krupa Jan Polak Madziaxxx Gmail Malta rengjoring kmg gz (13074 niezalogowanych)
17146 Postów

(jasta102)
Maniak
elektrykon napisał:

Chyba faktycznie najlepszym rozwiązaniem jest żyć w Polsce i zarabiać w Norwegii

oj żebyś ty widział jak strasznie szczęśliwe są te osoby co zostawiły swoje dzieci gdzieś tam w kraju
najlepszym jednak rozwiązaniem będzie, jak BV co niektórym zabierze te ich pociechy
przerwie to błędne koło
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
13 Posty
Wiking
jasta102 napisał:
[quote]elektrykon napisał:

najlepszym jednak rozwiązaniem będzie, jak BV co niektórym zabierze te ich pociechy
przerwie to błędne koło



Mam nadzieje że tobie jako pierwszemu zabierze zebyś zmadrzał bo widać że do najbystrzejszych nie nalezysz.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
28 Postów

(AniaWaska)
Wiking
Żaden rodzić który zostawił w Polsce swoje dzieci nie jest szczęśliwy. Nie uważam że za to powinni im zabrać dzieci. BV działa według zasad i my powinniśmy się do nich dostosować. Ludzie którzy żyją tu sami (bez rodzin, dzieci) myślę że się boją nie chcą ryzykować tym że ktoś im może odebrać dziecko. No i w tym jest cały sęk jeśli się boją to czy są na tyle dobrymi rodzicami???? jeśli maja strach w oczach jak słyszą o samym BV, mają coś do ukrycia, tak jak złodziej który boi się policji na sam widok.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj
679 Postów
EVIL Walander
(EVIL)
Wyjadacz
AniaWaska napisał:
[quote[color=#FF0000]]Żaden rodzić który zostawił w Polsce swoje dzieci nie jest szczęśliwy. Nie uważam że za to powinni im zabrać dzieci.[/color] BV działa według zasad i my powinniśmy się do nich dostosować. Ludzie którzy żyją tu sami (bez rodzin, dzieci) myślę że się boją nie chcą ryzykować tym że ktoś im może odebrać dziecko. No i w tym jest cały sęk jeśli się boją to czy są na tyle dobrymi rodzicami???? jeśli maja strach w oczach jak słyszą o samym BV, mają coś do ukrycia, tak jak złodziej który boi się policji na sam widok.[/quote]


oglądałaś ten film to pieprznij się w łeb i oddaj swoje dzieci dobrowolnie kretynko,ludzie nie podnoszą ryzyka własnych dzieci ,własnymi dziećmi się nie ryzykuje
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj
40 Postów
Zdzisiek Kręcina
(KręcinaZeSzczecina)
Nowicjusz
Obejrzałem sobie ten materiał z Polsat News i jak to zwykle bywa z rodzimymi mediami - zastawiają pułapki, w które łatwo wpaść i dać się zmanipulować.

Przedstawiono w sumie 3 polskie rodziny, które miały do czynienia z tą instytucją Barnevernet.

Przypadek pierwszego tatusia zapewne skrajny. Bez wątpliwości BV popisało się niekompetencją i głupotą. Nawet w Norwegii się urzędasom zdarza (niektórzy pewnie stwierdzą, iż częściej niż w Polsce). Twierdzi, że nie uzyskał od nich żadnych przeprosin ani zadośćuczynienia. Często wspominał o swoim adwokacie, ale niestety pełnomocnik nie wypowiedział się do kamery, więc trudno tu cokolwiek powiedzieć na temat działań tego Pana już po odzyskaniu swoich córek.

Historia drugiej rodziny przedstawiona jest w wyjątkowo zmanipulowany sposób. O okolicznościach odebrania im chłopaków wspomniano tylko, że jakiś Polak poszedł do sąsiada Norwega i kazał mu zadzwonić na Policję, że facet bije swoją żonę. Jeśli nie bił - to pogratulować mu rodaka, którego napotkał na swojej drodze. Ale dalej już ten Pan popisał się i to nieźle. Podpisał kwit, że przyznaje się do bicia swojej żony. W takim przypadku to i w Polsce miałby problem. Z tym, że w Norwegii ma duży.

Babcia i ciocia w studiu ? No i co mam z tej rozmowy wywnioskować ? Dziennikarka pyta te Panie po łebkach. One odpowiadają, że w rodzinach zastępczych jest źle i tyle. Zero kulisów tej historii, więc nie ma sensu nawet tego dłużej komentować.

Pan Wiceminister zakrzykiwany przez dwie dziennikarki ? Gwóźdź programu

A najmądrzej w materiale wypowiadali się przedstawiciele MSZ. Wyjeżdżając z granicę podlegamy miejscowemu prawu - to jest jasne bez dwóch zdań. Również należy się spodziewać różnic kulturowych i mentalnych, z którymi trzeba się po prostu pogodzić i je zaakceptować. No chyba, że jest się tłukiem robolem, który mieszka w budzie z sobie podobnymi przybyszami z Polski i codziennie łoi wódę przywiezioną znad Wisły. Ale to margines. Drugiego Jackowa na świecie nie zbudujecie. Ani w Norwegii, ani na Wyspach.

Działalność Barnevernet, jak dla mnie, jest przegięta, aczkolwiek skutecznie zapobiega temu, co w Polsce bywa nagminne i zamiatane pod dywan - przemocy wobec dzieci. Jednak każdy kij ma dwa końce i przegięcie wychodzi właśnie w sytuacjach jak głupia urzędniczka zrobi przypadkiem "pedofila" z tatusia.

I o to się wszystko rozbija - U nas zamiatanie pod dywan, a u nich nadgorliwość. Na tych dwóch skrajnościach grają polskie media, które z Barnevernet robią "Czarną Wołgę" do straszenia dzieci i rodziców. Tylko ciekawe co zwykli Norwegowie, spotkani na przeciętnej ulicy w Oslo, sądzą o tym urzędzie ? Tego w tym materiale nie usłyszałem.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-2  
Odpowiedz   Cytuj
679 Postów
EVIL Walander
(EVIL)
Wyjadacz
to spróbuj zagłębić się w sprawę jeśli czegoś nie rozumiesz

a babcia norwerzka się wypowiadała i jeszcze pani Witoszek
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
40 Postów
Zdzisiek Kręcina
(KręcinaZeSzczecina)
Nowicjusz
sasanka napisał:
a babcia norwerzka się wypowiadała i jeszcze pani Witoszek

Pani Witoszek jest z pochodzenia Polką (i przy okazji - zagorzałą przeciwniczką Barnevernet). "Babcia" z kolei to Pani, która wynajęła mieszkanie temu nieszczęsnemu Panu i zawsze miała o nim dobrą opinię.

Mi chodziło zaś np. o tych rodziców z dziećmi, których widzieliśmy na migawkach. Czemu nikt się nie wypowiedział dla Polsatu ? Nie trzeba zadawać trudnych i niewygodnych pytań. Wystarczy zwyczajna sonda uliczna z pytaniem : "Co to jest Barnevernet ?", którą każdy dziennikarz robi w ramach swojego "chrztu bojowego".

Poniżej wypowiedź drugiej strony barykady - norweskiego Rzecznika Praw Dziecka :

Hjermann wskazał, że błędem jest ocena pracy całego szeregu instytucji zajmujących się ochroną praw dzieci na podstawie jednego przypadku. Zwrócił uwagę, że Barnevernet nie "odbiera dzieci" ani ich nie "konfiskuje" (takich terminów użyła w swoim tekście profesor Witoszek). Urzędnicy mogą podjąć natychmiastową decyzję o zabraniu dziecka z domu wyłącznie w sytuacjach kryzysowych, czyli, gdy zagrożone jest jego zdrowie lub życie, natomiast decyzja o trwałym pozbawieniu prawa do opieki to już proces wieloetapowy i długotrwały. Rzecznik twierdzi w odpowiedzi na zarzut Witoszek, iż możliwość odwołania się od wyroku jest jednym z dowodów na to , że Służba Ochrony Praw Dziecka nie ma nic wspólnego z instytucją stosującą mechanizmy rodem z państw totalitarnych.

Dalej Hjermann zarzuca uczestniczce tej publicznej debaty, że bagatelizuje szkodliwe skutki bicia dzieci. Przypomina, że w Norwegii "dawanie klapsów" jest karalne ze względu na szkody, jakie kary fizyczne wyrządzają dzieciom.

- Nie twierdzę, że Barnevernet nigdy nie popełnia błędów. Niemniej jestem zadowolony, że istnieje służba, która zajmuje się najtrudniejszymi sprawami i każdego dnia zapobiega temu, by dzieci były narażone na przemoc lub zaniedbania. Debata o tym, przed jakimi wyzwaniami stoi Barnevernet w społeczeństwie wielokulturowym, jest niezwykle istotna, ale musi być oparta na faktach i brać pod uwagę dobro dzieci - kończy swój wywód rzecznik.

Tak ku przestrodze tym co się wybierają do Norwegii, a mają w zwyczaju dawać "klapsy" (jakkolwiek można to rozumieć, bo debata o klapsach winnych i niewinnych również w Polsce była na tapecie).

W praktyce tylko niewielki procent dzieci, które znalazły się "pod lupą" urzędników, zostanie rozdzielona z biologicznymi rodzicami. Norweskie prawo stanowi, iż jest to środek stosowany jedynie w ostateczności. Według raportu rocznego Bufetat, w roku 2010 w Norwegii 2761 maluchów trafiło do rodzin zastępczych. Nie wiadomo, ile z nich legitymuje się polskich paszportem. Wiadomo natomiast, że do mediów trafiają głównie sprawy rozdzierające serce, w których rodzice i urzędnicy nie doszli do porozumienia. Przyznanie rodzinie X wsparcia finansowego na zajęcia pozaszkolne jest mało medialne, zatem wśród imigrantów czerpiących informacje głównie z prasy powstaje błędne wrażenie, iż UOPD to "ten urząd, co zabiera dzieci".

Lars Mostad pracuje w Urzędzie Gminy Trondheim, jako specjalista departamentu ds. dzieci i rodziny.

Wymienia on niektóre zachowania i "metody wychowawcze", których stosowanie mogłoby w postępowaniu sprawdzającym zaniepokoić urzędnika UOPD: wymierzanie kar fizycznych, pozostawianie dziecka bez opieki, nie reagowanie na niebezpieczeństwa grożące dziecku, picie alkoholu w jego obecności.

- Nie tylko kary fizyczne, przez co rozumiemy i bicie i "klapsy", ale nawet samo straszenie taką karą jest nieakceptowane - uściśla. - Jakiś czas temu jeden z miejscowych nauczycieli norweskich stracił pracę, bowiem zagroził wychowankowi uderzeniem - opowiada.

Tłumaczy, że nie ma ścisłych regulacji prawnych dotyczących pozostawiania dzieci bez opieki czy picia alkoholu w obecności małoletnich czy nieletnich, te kwestie każdy rodzic powinien rozstrzygać zdroworozsądkowo.

- Instytucje zajmujące się ochroną zdrowia w Norwegii rekomendują, by w ogóle nie pić alkoholu w obecności dzieci oraz nie dopuszczać do sytuacji, w których dzieci mogłyby obserwować rodzica w stanie upojenia - mówi. - Gdy rodzice planują przyjęcie z dużą ilością alkoholu, najlepiej by było, gdyby o opiekę nad dziećmi poprosili kogoś z rodziny lub znajomych - wyjaśnia.

- Nie ma znaczenia, czy rodzina jest norweska, polska, czy pakistańska, wszyscy przeżywają takie same, trudne emocje - mówi Mostad. - Mówimy o sytuacji, w której instytucja, i to mająca szerokie uprawnienia, wkracza w prywatne życie rodziny. Ma prawo mówić rodzicom, jak żyć. Może powiedzieć, do czego doprowadzą błędy popełniane w wychowaniu za kilka, kilkanaście lat, na przykład, że dziecko będzie wchodzić w konflikty z prawem. To jest przerażająca, trudna do zaakceptowania wizja. Strach o rodzinę i poczucie, że dziecko jest własnością rodziców łączą wszystkie kultury. Każdy urzędnik ma tego świadomość i właśnie w takich warunkach ma nawiązać współpracę z rodziną, pamiętając, iż głównym celem jest ochrona interesów dziecka. Kooperacja ze specjalistami jest jak najbardziej w interesie rodzica, chodzi przecież o zapewnienie jego dziecku odpowiednich warunków do rozwoju - wyjaśnia.

Kiedy do UOPD dociera sygnał o zagrożonym dziecku, procedury nakazują zrobić tak zwane "spotkanie startowe". Zaprasza się na nie rodziców i przedstawicieli środowiska, w którym żyje rodzina, niemal zawsze przedstawicieli placówki oświatowej oraz zdrowotnej właściwej dla dziecka. Rodzice są w tej grupie najważniejszym elementem, ich zadaniem jest opowiedzenie swojej historii.

- Na takich spotkaniach, prowadzonych ściśle według procedury sprawdzamy, czy można nawiązać z rodzicami współpracę - wyjaśnia Mostad. - Najtrudniej jest z rodzicami uzależnionymi od narkotyków lub alkoholu. Spotkanie startowe kończymy konkluzją, co można zrobić. Często to są bardzo praktyczne rady dla rodzica, na przykład jak ubierać lub żywić dziecko, jaką metodę wychowawczą zastosować. Jeśli dziecko miało kłopoty z zachowaniem w szkole, zdarza się, że przyznajemy pomoc wykwalifikowanych psychologów, którzy będą regularnie przychodzić do szkoły i pomagać - wyjaśnia.

Takie mają (w skrócie) wytyczne i ich uzasadnienie. A skoro twierdzą, że coraz więcej Norwegów zgłasza im poszczególne nieprawidłowości, to najwidoczniej surowe przepisy nie wzięły się z kosmosu, tylko są one akceptowane i popierane przez sporą część mieszkańców tego kraju.

Norweskie matki z dziećmi nie uciekają z tego powodu masowo do Polski, czy innego kraju, gdzie przepisy są w tej materii bardziej liberalne. Same "Alieny" tam żyją, czy co ?

Dla Polaków komentujących sprawy prowadzone przez urzędników UOPD najbardziej kontrowersyjne są kwestie klauzuli poufności.

Klauzulę zobowiązująca do zachowania w tajemnicy danych rodzin oraz szczegółów spraw podpisuje w Norwegii każdy, kto chce pracować w UOPD. Jej złamanie grozi karą do trzech lat pozbawienia wolności. Akta dotyczące konkretnych rodzin można upublicznić dopiero po stu latach. Norweskie prawo chce w ten sposób chronić rodziny, a przede wszystkim dzieci.

Klauzula tajności sprawia jednak, że rodzina może zostać na placu boju sama. Jeśli urzędnik, który przecież może się pomylić, wykaże się nieudolnością lub złą wolą, rodzina nie ma na poparcie swoich tez wielu dowodów, a co gorsze, nikt nie chce jej słuchać. Dziennikarze mogąc poznać wyłącznie wersję rodziny (komentarz UOPD, co do konkretnych brzmi niezmiennie: "bez komentarza" ) pozostają wyłącznie z jedną wersją zdarzeń, która w takich przypadkach jest bez wyjątku subiektywna i emocjonalna.

Lars Mostad nie zgadza się z tą opinią, tłumacząc, że rodziny bardzo często korzystają z pomocy adwokatów, którzy mogą ich reprezentować w sądzie rodzinnym i w razie wyrażenia takiej woli, wypowiadać się w mediach. Na pytanie, czy klauzuli tajności, która w założeniu ma przecież chronić rodzinę, nie można zdjąć na życzenie samej rodziny, odpowiada, iż najważniejsza jest ochrona interesów dziecka, a nie spełnianie życzeń rodziców.

Obowiązek dochowania tajemnicy służbowej sprawia, że urzędnicy UOPD nie mogą bronić swojego stanowiska, gdy w prasie rozpęta się taka burza jak w przypadku dziewięcioletniej Polki. Dziennikarze zagranicznych mediów, nie tylko polskich, mogą ich ubrać w dowolnie potworny kostium wilka, zaś rodzinę opisać, jako kryształową, a im nie wolno zdradzić żadnych szczegółów.

Pytany, czy to budzi jego złość, Mostad odpowiada: - Nie jestem zły, raczej smutny, że tacy rodzice niczego się nie nauczyli. Zdarza się, że rodzice myślą, iż tylko oni mają prawo martwić się o swoje dziecko. To błąd. Babcia może, przyjaciółka może, nawet sąsiad. Mają prawo wyrazić swoją troskę, a ich życzliwych opinii warto słuchać, by nie zamknąć się całkowicie we własnej perspektywie. Problemem rodzin bywa to, że choć problem wychowawczy się pogłębia, oni go bagatelizują i ufają wyłącznie własnej opinii.


Podsumowując... Norwegia, tak jak Szwecja, to kraj gdzie "wzorowe" relacje rodzice-dzieci to swoisty "zimny chów". Nakarmić, dobrze ubrać, nie zostawiać bez opieki, nie pić, nie bić, nie straszyć, nie stresować... Według takich schematów też działają instytucje publiczne.

Paradoksalnie i w Polsce Sądy Rodzinne jadą utartymi schematami przy odbieraniu dzieci. Też zdarzają się czasem sytuacje, że Bogu winna biedna rodzina traci dzieci według widzimisie urzędników, a dostaje je rodzina zastępcza, która może się na tym dorobić (2 tys. miesięcznie + po tysiąc zł. za każde przyjęte dziecko). Nie twierdzę, że wszędzie roi się od takich "rodziców" zastępczych jak ci z Pucka, ale zaznaczam, że w Polsce monitoring wydatków rodzin zastępczych praktycznie nie istnieje.

Jak ktoś się zna, to może napisze jak to jest w NO z rodzinami zastępczymi. Pieniędzy dostają pewnie jeszcze więcej, aczkolwiek wątpię aby mogli je sobie spokojnie wydawać na spłacanie kredytu mieszkaniowego zamiast na potrzeby przyjętych dzieci.

Wątpię również, że tworzy się na gwałt rodziny zastępcze na danym obszarze, bo powiatowa jednostka nie ma gdzie upchnąć odebranych komuś wyrokiem Sądu dzieciaków.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:1  
Odpowiedz   Cytuj
2235 Postów
Anders B
(AndersB)
Maniak
AniaWaska napisał:
Żaden rodzić który zostawił w Polsce swoje dzieci nie jest szczęśliwy. Nie uważam że za to powinni im zabrać dzieci. BV działa według zasad i my powinniśmy się do nich dostosować. Ludzie którzy żyją tu sami (bez rodzin, dzieci) myślę że się boją nie chcą ryzykować tym że ktoś im może odebrać dziecko. No i w tym jest cały sęk jeśli się boją to czy są na tyle dobrymi rodzicami???? jeśli maja strach w oczach jak słyszą o samym BV, mają coś do ukrycia, tak jak złodziej który boi się policji na sam widok. aż nie wierze jak czytam podobne bzdury, oglądliscie wszyscy ten reportaż? kazdego prywatna sprawa czy ma tu dziecko czy w polsce, nie pozwole na to zeby ktos posadzil mnie o pedofilie bo dam dziecku buziaka na ulicy... ja nie bede ryzykowal pomimo ze nie mam nic na sumieniu ale nie ufam BV tak jak tu co niektóre ciomnoty i tak samo nie ufam sąsiadom norwegom, jednemu przeszkadza ze parkuje ciezarówke na ulicy pomimo ze stoi wiele aut i skad mam miec pewnosc ze moje dziecko nie bedzie mu przeszkadzac. taka jest moja decyzje i żony ze jestem tu sam i prosze nie komentujcie idiotki jakim zlym to ja ojcem jestem i ze powinni mi zabrac dzieci, nie pozdrawiam polonornic
Zgłoś wpis
Oceń wpis:1  
Odpowiedz   Cytuj
571 Postów
helen :)
(pozazycie)
Wyjadacz
Lindemans napisał:
[quote]Myslisz, ze na forum dostaniesz odpowiedz?
Mysl samodzielnie. Polacy wciaz nie sa w stanie zrozumiec dzialania BV w Norwegii, bo mentalnie nadal siedza w kraju bezprawia. Bezprawie to dotyczy rowniez wychowania dzieci. W Polsce wciaz mozna bezkarnie robic z wlasnym dzieckiem co sie chce, bo przeciez ono moje jest...
Zderzenie z norweskim systemem, gdzie sluzby reaguja natychmiast, jest dla Polakow szokiem.
Nie sa w stanie zrozumiec, wiec wygodniej jest stworzyc sobie "smoka z polnocy", lub "czarna wolge"-jak kto woli - i dawac upust wlasnej frustracji.


Lindemans cyt. Myslisz, ze na forum dostaniesz odpowiedz? Yhy i ze sama na to wreszcie odpowiesz

,,Problem ze sprowadzeniem dziecka z Norwegii ,,do Polski ,pisany przez rodzine..
cyt. Karin (Użytkownik) /Forum Moja Norwegia.pl/

Witam ,moj probllem jest raczej niecodzienny mianowicie mam do Was pytanie nie o sprowadzenie kogs do Norwegii a wlasnie zabranie stamtad kogos.

Sytuacja prezentuje sie nastepujaco w kwietniu tego roku moja kuzynka zmarla nagle przebywajac w Norwegii ( ona i jej syn mieli karte stalego pobytu , ale obywatelstwwo tylko polskie). Gdy tylko sie o tym dowiedziala rodzina tego samego dnia zostaly kupione bilety lotnicze a nastepnego dnia rano ja oraz mama zmarlej bylysmy na miejscu. Opieka nad dzieckiem zostala przekazana ojcu ( wczesniej mial ograniczone prawa rodzicielskie poniewaz pil a z matka dziecka zyl w separacji) . Ośrodek sprawujący opieke nad małym powiedział co jest nagrane na kasecie że jeśli ojciec znow zacznie pic to maly zostanie oddany pod opieke babci . NIestety tydzien temu ojciec dziecka wraz z malym wracal do domu pod wplywem alkoholu i to na dodatek motorem.. Mieli maly wypadek ktory na szczescie skonczyl sie tylko siniakami. POlicja zatrzymala ojca a dziecko oddala do domu dziecka... Gdy tylko w Polsce sie o tym dowiedzielismy zaczelismy wykonywac telefony do konsulow, ambasady Polskiej oraz Norweskiej ale niestety wszedzie jestesmy odsylani w ambasadzie polskiej w Oslo mowia nam zebysmy poszli do ambasady norweskiej a w norweskiej ze to sprawa obywateli polskich przebywajacych w Norwegii wiec nic niemoga zrobic. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych daja nam tylko wykaz prawnikow . Nie wiemy co robic dalej moze ktos z Was mial podobne problemy ? W Polsce czeka cala rodzina na malego i bardzo sie niepokoji juz mielismy drugi raz leciec jednak nas wstrzymali mowiac ze nic sie nie zalatwi ... Prosze o pomoc w postaci odpowiedzi z rada...

Matka byla w separacji i zyla sama z dzieckiem,zmarla i na drugi dzien rodzina chlopca przyleciala do Norwegii ....ale juz na prozno i za pozno.

Moze teraz to ulatwi Tobie wyrazenie zdania ,znajac prawde widniejaca od ponad roku, aby odpowiedziec na zapytania czemu BV nadal trzyma dziecko i na 2 dzien przybylej rodzinie nie wydano dziecka.

Przeciez tu nikt dziecka nie bil ,nie bylo odebrane matce za zycia ...
Zas czytajac ten post mozna pytac ,czemu BV wiedzac ,ze matka zyla w separacji, bo ojciec pil, dali dziecko ojcu ,a nie oddali rodzinie najblizszej matki dziecka, nastepnego dnia kiedy przybyli do Norwegii po chlopca.
Czyzby dali tylko po to ,aby moc pozniej zabrac chlopca podstawnie...
Dlaczego nie zabrali wiedzac, ze ojciec ma w separacji ustalone kontakty z chlopcem z powodu naduzywania alkoholu, a matka u ktorej dziecko bylo- zmarla...
Zadziwiajacy gest zrobilo BV, ktore wiedzialo, ze ojciec pije,jest w separacji i dalo takiemu dziecko...hm no nie bali sie o dziecko...

Mozesz odpowiedziec na te sprawe ...trzymania wciaz dziecka i walczacej o nie babci...
Bo,az starach umierac...
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
2539 Postów
brzy dal
(brzydal)
Maniak
...a

co na

to,rutkowski?
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj


Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok