retier1 napisał:
retier1 napisał:
I tu bym się z tobą nie zgodził barbaro.Niestety prawda jest taka że w Polsce każda grupa zawodowa,a zwłaszcza na garnuszku państwa jest kastą. I nauczyciele nasi nie są wyjątkiem. Miałem okazję się przekonać na własnej skórze,a z tego co wiem od nie jednego rodzica to nie tylko ja. Priorytetem powinna być jedynie możliwie efektywna edukacja dzieci. Tu jednak większość nauczycieli olewa to z różnych powodów. I raczej nie ma znaczenia w jakim kraju jesteśmy. Nie tylko w Polsce są problemy z oświatą.
Ale chciałem cię zapytać w sumie o co innego.
Padł tutaj między innymi zarzut że dzieci nie chca się uczyć bo rodzice są patologią społeczną i nic z nich nie będzie,są stracone. Więc kto twoim zdaniem ma zmienić te dzieci jeśli nie szkoła? Idąc dalej takim rozumowaniem powinniśmy zlikwidować fizycznie wszystkich którzy są obciążeniem dla państwa. Czyż nie Hitler wprowadził taką zasadę?
Chyba sie trochę zagalopowałeś...Pierwszą i podstawową szkołą, wzorcem i inspiracją jest dla małego człowieka dom. To z niego czerpie nawyki, dokonuje pierwszych obserwacji, jest zachęcany do rozwoju lub, co przykre, w tym rozwoju zatrzymywany. Dzieci, które nie mają zapewnionych podstawowych warunków do normalnej egzystencji, gdy piramida ich potrzeb wali sie u samego dołu, nie bedą w stanie budowac kolejnych jej poziomów. Ale tutaj moze to byc przyczynek do kolejnej dyskusji. Czy wysyłac pomoc społeczną, czy angażowac psychologów, czy szkołę winic za taki stan rzeczy?
retier1 napisał:
I tu bym się z tobą nie zgodził barbaro.Niestety prawda jest taka że w Polsce każda grupa zawodowa,a zwłaszcza na garnuszku państwa jest kastą. I nauczyciele nasi nie są wyjątkiem. Miałem okazję się przekonać na własnej skórze,a z tego co wiem od nie jednego rodzica to nie tylko ja. Priorytetem powinna być jedynie możliwie efektywna edukacja dzieci. Tu jednak większość nauczycieli olewa to z różnych powodów. I raczej nie ma znaczenia w jakim kraju jesteśmy. Nie tylko w Polsce są problemy z oświatą.
Ale chciałem cię zapytać w sumie o co innego.
Padł tutaj między innymi zarzut że dzieci nie chca się uczyć bo rodzice są patologią społeczną i nic z nich nie będzie,są stracone. Więc kto twoim zdaniem ma zmienić te dzieci jeśli nie szkoła? Idąc dalej takim rozumowaniem powinniśmy zlikwidować fizycznie wszystkich którzy są obciążeniem dla państwa. Czyż nie Hitler wprowadził taką zasadę?
Chyba sie trochę zagalopowałeś...Pierwszą i podstawową szkołą, wzorcem i inspiracją jest dla małego człowieka dom. To z niego czerpie nawyki, dokonuje pierwszych obserwacji, jest zachęcany do rozwoju lub, co przykre, w tym rozwoju zatrzymywany. Dzieci, które nie mają zapewnionych podstawowych warunków do normalnej egzystencji, gdy piramida ich potrzeb wali sie u samego dołu, nie bedą w stanie budowac kolejnych jej poziomów. Ale tutaj moze to byc przyczynek do kolejnej dyskusji. Czy wysyłac pomoc społeczną, czy angażowac psychologów, czy szkołę winic za taki stan rzeczy?