Elise napisał:
slawek1978 napisał:
Masz żonę więc wiesz, że kobiecie cieżko znaleść pracę i że nie wszyskim Naszym rodaczką
idzie tak dobrze.
Ale zauważyłem jedno po napisaniu chyba 5 postów.
Mało jest ludzi którzy opisują problematykę życia tutaj, a jak już opiszą to od razu dostaną
10 odpowiedzi "WRACAJ DO KRAJU".
Po prostu wiem, że te 85% kobiet tutaj przebywających mają przerąbane.
No i oczywiście podziwiam te 15% pozostałych ... które się z tego wyrwały.
Niestety problemem jest postawa roszczeniowa oraz zbyt duze oczekiwania. Prznajmniej ja tak to widze.
Zeby dostac odpowiednia prace w Norwegi trzeba miec dwie rzeczy:
1. odpowiednie wyksztalcenie
2. znac norweski.
Jezeli kobieta (czy tez mezczyzna) spelnia te 2 warunki, to predzej lub pozniej znajdzie prace.
Niestety wiekszoszc Polakow olewa nauke norweskiego, bo:
1. panstwo norweskie nie raczylo za ta nauke zaplacic,
2. po prostu sie ludziom nie chcialo.
Jezeli natomiast chodzi o wyksztalcenie, to trzeba unikac jak ognia wyksztalcenia typu:
1. zarzadzanie
2. ekonomia
3. prawo
Trzeba natomiast preferowac wyksztalcenie:
1. lekerz
2. pielegniarz/pielegniarka
3. inzynier z prosta i konkretna nazwa zawodowa (gdzie latwo znalesc norweski odpowiednik zawodu)
4. elektryk
5. ciesla
itd, itd.
Oczywiscie sa i inne zawody, lecz to co opisuje jest przepisem na znalezienie pracy po najmniejszej drodze oporu.
Do Norwegii przyjezdza natomiast duzo ludzi co sa odwrotnoscia tego, co napisalam wyzej, czyli duzo ludzi bez wyksztalcenia, lub z wyksztalceniem, na ktore nie ma popytu. No i oczywiscie bez znajomosci norweskiego. Dodatkowo przyjezdza cala masa ludzi wierzacych w szczescie lub w jakos to bedzie.
Jednym slowem chca duza, a do zaofiarowania maja nic.
Pozniej ci sami ludzie maja problem z porozumiewaniem sie w urzedach, z pracownikami przedszkola, szkoly, ze znalezieniem pracy.
Nie czytaja oni norweskich gazet i nie ogladaja norweskiej telewizji, dzieki czemu nie znaja zagadnien, ktore nurtuja sredniego Norwega jak rowniez nie rozumieja jak Norwedzy mysla. A Norwedzy maja na wiele tematow inny poglad niz Polacy.
A pozniej przychodzi niechec i rozczarowanie, ze jednak tak super fajnie nie jest, i forsa nie taka, i szkola nie taka, i robota do kitu, itp.
Dlatego jestem za tym, zeby zmienili zasady wydawania pozwolen na pobyt i prace jakie byly np. 10 lat temu. Trzeba bylo udowodnic urzednikowi, ze ma sie zawod i umiejetnosci, ktore sa potrzebne na norweskim rynku pracy, wtedy wiekszosc narzekaczy o ktorych piszesz, wogole nie wjechalaby na teren Norwegii i bylby spokoj i porzadek jaki byl lata temu.
slawek1978 napisał:
Masz żonę więc wiesz, że kobiecie cieżko znaleść pracę i że nie wszyskim Naszym rodaczką
idzie tak dobrze.
Ale zauważyłem jedno po napisaniu chyba 5 postów.
Mało jest ludzi którzy opisują problematykę życia tutaj, a jak już opiszą to od razu dostaną
10 odpowiedzi "WRACAJ DO KRAJU".
Po prostu wiem, że te 85% kobiet tutaj przebywających mają przerąbane.
No i oczywiście podziwiam te 15% pozostałych ... które się z tego wyrwały.
Niestety problemem jest postawa roszczeniowa oraz zbyt duze oczekiwania. Prznajmniej ja tak to widze.
Zeby dostac odpowiednia prace w Norwegi trzeba miec dwie rzeczy:
1. odpowiednie wyksztalcenie
2. znac norweski.
Jezeli kobieta (czy tez mezczyzna) spelnia te 2 warunki, to predzej lub pozniej znajdzie prace.
Niestety wiekszoszc Polakow olewa nauke norweskiego, bo:
1. panstwo norweskie nie raczylo za ta nauke zaplacic,
2. po prostu sie ludziom nie chcialo.
Jezeli natomiast chodzi o wyksztalcenie, to trzeba unikac jak ognia wyksztalcenia typu:
1. zarzadzanie
2. ekonomia
3. prawo
Trzeba natomiast preferowac wyksztalcenie:
1. lekerz
2. pielegniarz/pielegniarka
3. inzynier z prosta i konkretna nazwa zawodowa (gdzie latwo znalesc norweski odpowiednik zawodu)
4. elektryk
5. ciesla
itd, itd.
Oczywiscie sa i inne zawody, lecz to co opisuje jest przepisem na znalezienie pracy po najmniejszej drodze oporu.
Do Norwegii przyjezdza natomiast duzo ludzi co sa odwrotnoscia tego, co napisalam wyzej, czyli duzo ludzi bez wyksztalcenia, lub z wyksztalceniem, na ktore nie ma popytu. No i oczywiscie bez znajomosci norweskiego. Dodatkowo przyjezdza cala masa ludzi wierzacych w szczescie lub w jakos to bedzie.
Jednym slowem chca duza, a do zaofiarowania maja nic.
Pozniej ci sami ludzie maja problem z porozumiewaniem sie w urzedach, z pracownikami przedszkola, szkoly, ze znalezieniem pracy.
Nie czytaja oni norweskich gazet i nie ogladaja norweskiej telewizji, dzieki czemu nie znaja zagadnien, ktore nurtuja sredniego Norwega jak rowniez nie rozumieja jak Norwedzy mysla. A Norwedzy maja na wiele tematow inny poglad niz Polacy.
A pozniej przychodzi niechec i rozczarowanie, ze jednak tak super fajnie nie jest, i forsa nie taka, i szkola nie taka, i robota do kitu, itp.
Dlatego jestem za tym, zeby zmienili zasady wydawania pozwolen na pobyt i prace jakie byly np. 10 lat temu. Trzeba bylo udowodnic urzednikowi, ze ma sie zawod i umiejetnosci, ktore sa potrzebne na norweskim rynku pracy, wtedy wiekszosc narzekaczy o ktorych piszesz, wogole nie wjechalaby na teren Norwegii i bylby spokoj i porzadek jaki byl lata temu.