strix napisał:
toja napisał:
Witam,śledzę forum i dużo czytam(też na forum) o BV i jestem przerażona.Czy nie może nic Norwegia zrobić z tą instytucją?Nie może jakoś łagodniej BV podchodzić do tego wszystkiego?Dlaczego zabierają dzieci-to przecież rodziców powinni karać za złe traktowanie albo złe wychowywanie dziecka-no nie tak???Ja nie popieram tej instytucji dla mnie to jest totalny obłęd.Chyba Ci ludzie co tam pracują mają nie równo pod sufitem albo ciężkie dzieciństwo.Uważam że jeśli jestem rodzicem to chyba to jest moje dziecko,nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji kiedy ktoś powiedziałby mi że jestem złym rodzicem,że nie powinnam mieć dzieci i mi je zabiorą.Dlaczego urzędnik ma decydować o mich dzieciach,one też mają prawo głosu i do decyzji.Po prostu w mojej głowie się nie mieści że coś takiego robią-to muszą być chorzy ludzie,bo ja nie miałabym serca zabrać matce dziecka będąc matką,wolałabym ukarać właśnie rodzica a nie dziecko-ono nie jest niczemu winne!!!!!Jeszcze jedno musi coś w tym być,oni mają napewno jakiś "spisek"rządowy albo i narodowy.Może ktoś uważać że głupoty pisze,ale uwierzcie co WY jako rodzić zrobił/a byś na miejscu tych ludzi co im dziecko zabrano-JA WSZYSTKO bym oddała.Uważam i powtarzam się na pewno,że to rodzice powinni być ukarani a dzieci(jak ktoś wcześniej napisał)powinny przebywać z rodziną rodziców nie w obce łapska pchać!Wyraziłam tylko swoje zdanie na ten temat i powinien ktoś wziąść się za tych urzędasów. ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
Ale problem w tym, że rodziców nie ma za co karać, bo nie popełniają przestępstwa. Na tym to własnie polega - że ci ludzie nie robią tak naprawdę nic złego, ale nieograniczona władza urzędnicza zawsze prowadzi do nadużyć. A za dziećmi w Norwegii idą naprawdę ciężkie pieniądze, więc chyba na tym to polega.
Rodzice nie robią nic złego ??? To Ty chyba na marsie się wychowałeś/aś! Polacy to jedni z najgorszych rodzicieli i broń boże nie pisze tu o sprawie Pani Heleny, żeby nie było. W porównaniu z Norwegami wypadają fatalnie! Siedze tu kilka lat i jeszcze nie widziałam płaczącego dziecka! Zawsze są szczęśliwe, bawią sie z innymi świetnie, w domu NIGDY nikt głosu na nikogo nie podnosi. Zeby nie było, że tworze stereotypy, mam wielu znajomychy, norweskie rodziny przeważnie z dwójką dzieci, chowają je niesamowicie, dzieci są posłuszne (oczywiście czasem próbują się sprzeciwić ale wystarczy spokojnie powtórzyć to samo zdanie i dziecko posłucha), bawią się czym się da i nie ma że "nie wolno bo zniszczysz/pobrudzisz/ poplamisz etc. Dzieci są otware, nie boją się obcych, chętnie się ze sobą dzielą!
A dzieci znanych mi polaków ??? Zastraszone, płaczące, znerwicowane, i wcale się im nie dziwie, bo co drugie słowo ze słów matki to: K..... zostaw to, Na chu... to ruszasz... Wpier... chesz ? już ide po pasa.... mogłabym mnożyć. I nie tworze stereotypów że to przykład kilku moich znajomych bo tak się składa że tydzień temu byłam w Oslo na zakupach i na pół sklepu słyszałam "kur... ile razy mam mówić, odłóż to na miejsce" , "stój tu bo cie zaraz zdziele" a dwa tygodnie temu przed innym marketem, dziecko płacze w niebogłosy, ludzie się patrzą a matka "zobaczysz jak pogadam w domu".
Ja dziekuje za takich rodziców, ich powinni zmakąć i tak tresować, jak psy. Tutaj każdy ma wolną wolną, dziecko nie musi rodzić tego co sobie akurat życzą rodzice i to w tej chwili, bo takie mają widzimisie.
Takie zachowania w Polsce są nagminne i normalne, a tutaj powinny być wysoko karane, nie umiesz sie odnosić do dziecka z szacunkiem to zostanie Ci zabrane , i prawidłowo.
Już nie będę dopisywać o awanturach małżeńskich bo to już wogóle temat rzeka, temperament do piłowania mordy bez przyczyny to chyba we krwi polskiej jest i koniec. A dzieci w kącie siedzą i słuchają tych ch... k... spier.... itp. itd.
Na pytanie "pozazycie" : nie chwale ani nie żale, zboczyliśmy z temu za co przeparszam w imieniu całej trójki, niepotrzebne zaśmiecanie Twojego wątku
odp. na drugie pytanie, nie mam dzieci bo mnie po prostu na nie nie stać, tak, uważam że osoby bez żadnego zabezpieczenia nie powinny posiadać potomstwa. Brak kasy jest najczęstszą przyczyną rozpadu związków oraz wyżywaniem się na swoich dzieciach. Daje sobie jeszcze 3 lata, tak aż moja sytuacja się całkowicie zdeklaruje, i będę w stanie dać mojemu dziecku wszystko, od porządnej prywatnej opieki lekarskiej na osobnym koncie w banku skończywszy. Jestem materlistką? Nie , to świat jest tak skonstruowany, jest bezlitosny, a mi by się chyba serce krajało gdybym swojemu dziecku nie mogła kupić tego, co mają wszyscy i tego czego tak bardzo pragnie!