Kochane moje dziekuje za gratulacje
juz jestesmy w domku
a zaczeło sie tak...
we wtorek od 7 rano miałam skurcze co pół godz ale po południu byłam u lekarza jeszcze i dało sie wytrzymać te skurcze ale potem juz były mocniejsze i pojechalismy do szpitala gdziee dotarlismy na 19 i po sprawdzeniu miłam 4 cm rozwarcia
nagle sobie uświadomiłam że to na prawde juz sie zaczeło
poszłam najpierw pod prysznic bo chodzenie stawało sie męczace i tak po prysznicem byłam do godz 11 i ruszyło sie tylko rozwarcie na 5 cm;( i wybrałam poród w wodzie wiec wskoczyłam do wanny
mówie Wam było "super" woda dawała przynajmniej mi duza ulge a moj mnie tylko masował przy kazdym skurczu
wysiedziełam sie w tej wannie do 1 i rozwarcie tylko do 7 i za cholere nie chciałam wyjśc z niej ale mi połozna kazała bo powiedziała ze nie postepuje rozawrcie;( poszłam na łózko i tam sie okazało że wody płodowe trzymaja skurcze i jak mi je przebiła to nastepny skurcz miałam taki że mysłałam że mi oczy wyjda
no i sie zaczela meka
powtarzałam cały czas ze nie moge juz to było straszne a najgorzse że nie czułam parcia ale tak gdzies po 2 w nocy zachciało mi sie przec no ale mały nie wychodził wiecoczywiście przy ostatnim parciu nie dośc ze peklam to mnie nacinali i jeszcze mały był wyciaganu vacum
no i o 3:23 mój mały królewicz sie narodził
















