Poczytałem trochę postów Młodych Mam w Norwegii i doszedłem do powyższego wniosku.
Tylko pozazdrościć czytając jak to Wy się nudzicie.
Jak szukacie koleżanki na kawkę, spacerek,piwko i pogaduszki.
I pomyśleć tylko, że niecałe kilkanaście lat temu życie było całkiem inne
Przecież to było nie do pomyślenia w Nowym Jorku, żeby mąż pracował, a młoda żona musiała się zajmować jednym, albo nawet dwójką małych dzieci.
Wyglądało to tak, że w gronie kilku bliżej, bądź dalej zaznajomionych małżeństw ta mama, która miała akurat wolny dzień, bądź pół
PILNOWAŁA DZIECI RESZTY
a pozostałe mamusie napieprzały w tym czasie w robocie
żeby się czegoś w życiu dorobić.
Mnie też raz spotkała taka przyjemność i musiałem pilnować dwoje swoich i czworo innych.
Była draka, bo nie dawałem sobie rady z taką małą królewną, to ją postraszyłem Babą Jagą
Ta się poskarżyła mamusi
I o jedno zaprzyjaźnione małżeństwo było mniej
Sobie myślę, że kiedyś to jednak inny sort ludzi emigrował z Polski
Tylko pozazdrościć czytając jak to Wy się nudzicie.
Jak szukacie koleżanki na kawkę, spacerek,piwko i pogaduszki.
I pomyśleć tylko, że niecałe kilkanaście lat temu życie było całkiem inne

Przecież to było nie do pomyślenia w Nowym Jorku, żeby mąż pracował, a młoda żona musiała się zajmować jednym, albo nawet dwójką małych dzieci.
Wyglądało to tak, że w gronie kilku bliżej, bądź dalej zaznajomionych małżeństw ta mama, która miała akurat wolny dzień, bądź pół
PILNOWAŁA DZIECI RESZTY
a pozostałe mamusie napieprzały w tym czasie w robocie
żeby się czegoś w życiu dorobić.
Mnie też raz spotkała taka przyjemność i musiałem pilnować dwoje swoich i czworo innych.
Była draka, bo nie dawałem sobie rady z taką małą królewną, to ją postraszyłem Babą Jagą
Ta się poskarżyła mamusi
I o jedno zaprzyjaźnione małżeństwo było mniej
Sobie myślę, że kiedyś to jednak inny sort ludzi emigrował z Polski
