Gratuluję Wam optymizmu i życzę wytrwałości w tymże właśnie.
Doskonale pamiętam moje pierwsze pół roku w Norwegi. Nie było różowo. Do Norwegi przyjechałam bez dzieci, żeby nauczyc się języka i znaleźc pracę. Tak więc siedziałam w domu sama. Mąż pracował po 12 godzin, ponieważ musieliśmy utrzymac dwa domy (w Polsce i tutaj) Ja nie miałam z kim pogadac bo nikogo nie znałam. Wychodziłam z domu dwa razy w tygodniu na kurs norweskiego i to tyle kontaktu z innymi. A żeby sobie jeszcze bardziej utrudnic to rzucaliśmy palenie oboje z mężem. Pamiętam co czułam i co myślałam. Nie życzę tego nikomu.
Jednak z perspektywy czasu wiem że było warto. Po niespełna trzech latach w Norwegi mieszkamy we własnym domu, mamy pracę, dzieci znają norweski, mają mnóstwo kolegów i nie nudzą się gdy pada deszcz. Mieszkam w małej miejscowości jest tu jednak hala sportowa, basen, biblioteka, szkoła podstawowa i gimnazjum, przedszkole, sklep, bank, poczta. Jest tu nawet boisko ze sztuszną trawą do grania w piłkę i dzieci korzystają z tego boiska. Wszystko tu toczy się wolniej i bez stresu.
Do Polski jeździmy oczywiście ale nie za często. Ja byłam rok temu a mąz dwa lata temu w Polsce. Nie tęsknię za Polską tylko za rodziną. Najchętniej wolałabym żeby to oni mnie odwiedzali a nie ja ich. Jak jestem w Polsce to męczy mnie ten hałas i zgiełk na ulicach. Pełno ludzi wszędzie, w każdym sklepie, na parkingach na drogach. Jazda samochodem w Polsce jest stresująca. Każdy musi byc pierwszy, lepszy i musi miec więcej.
Mieszkając w Polsce nie miałam pojęcia o tym, że moje dzieci mają mobbing w szkole a ja w pracy. To było normalne i naturalne że każdy z każdym konkuruje. Tak nas wychowano. A tu jest inaczej. Dzieci w szkole nie mają ocen do 7 klasy. Nikt nie każe dzieciom uczyc się na jednym poziomie. U mojego syna w klasie jest 7 programów nauczania. Wszyscy uczą się tego samego, ale w różnym stopniu zaawansowania. Jedni mogą więcej inni mniej. Dlatego wymagania też są inne. Dzieci nigdy nie są porównywane ze sobą.
Rozpisałam się trochę. Chodzi mi tylko o to, że początki są ciężkie, ale warto je przetrwac.