Tak czytam wasze psty i podsünela mi sie jedna mysl.....co daje malzenstwo???....oprocz dzieci, wspolnych lat, klotni, itd.itp...po co czlowiek sie zeni...zeby co udowodnic...milosc?....przeciez z biegiem lat, ulatuje gdzies milosc zostaje tzw.przywiazanie....jestesmy ssakami stadnymi, wedlug naukowcow i teorii tego swiata , zakladamy stado...by zachowac geny( mamy dzieci, wnuki, prawnuki).....jestesmy istotami czujacymi, i raniacymi sie na wzajem....
Strarame sie o byt, o lepsze jutro....i szukamy kogos z kim mozemy to dzielic...dla udowodnienia sobie czegos..zwane miloscia zawieramy zwiazek malzenski....potem u niektorych zaczynaja sie problemy...itd...dlaczego czlowiek , kobiet , mezczyzna nie moze zyc sama?...czyzby czlowiek szukal sam "przygod" w zyciu, pod postacia zycia z innym czlowiekiem??...
Malo jest singli, a jesli sa to przeciwnicy tych ze singli ktorzy sadza ze malzenstwo i zycie w partnerstwie jest czyms zbytecznym uwazane jest przez tych przeciwnikow jako oburzajce i nienormalne....
czy my mamy zakodowane malzenstwo???....ja postrzegacie "malzenstwo"...nie tylko swoje ale ogolem?czy jest potrzebne do zycia...