Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Czytali temat:
Artur Gardynecki Agnieszka Kukulska Anna Hanna (3038 niezalogowanych)
286 Postów

(marecki00)
Stały Bywalec
Lindemans napisał:
@marecki00 - ugotowalam dzis pyszna zupe rybna, i smiem twierdzic, ze owa zupa predzej zrozumie Twoj przekaz, niz ten, do ktorego go kierujesz. Na poparcie swojej tezy zdradze, ze do ugotowania podstwowego wywaru uzylam pokazanych rozmiarow lba z dorsza

Tylko bez subtelnosci - chlopu trza kawe na lawe, ale to przypadek kliniczny
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-3  
Odpowiedz   Cytuj
2524 Posty
K T
(Imperator1988)
Maniak
W takim razie zaprzeczasz sam sobie.... twierdzisz ze klienci JW sa niezadowoleni jednak mimo to fakty sa takie ze on zarobil ponad miliard PLN (przy okazji powodujac ze mniej zdolni developerzy niepotrafiacy sobie poradzic z konkurencja zaprzestali dzialalnosci w Polsce). A moze dlatego bo jego "produkty" byly tansze od produktow konkurencji poniewaz potrafil zminimalizowac koszty i stara dobra metoda "nie musi byc lepiej wystarczy ze bedzie taniej" (na ktora tak narzekaja coniektorzy) osiagnal sukces.

JW robi wszystko na co tylko ma ochote, zadnym ostracyzmem sie nieprzejmuje. Wrecz odwrotnie ludzie sie tratuja by dojsc "jak najblizej" a nuz rzuci jakis ochlap i tak samo "zubozale elyty". A tych bogatych "pseudo elyt" ktore niby go objely ostracyzmem najwidoczniej niepotrzebuje bo sam takich nudziarzy by niechcial za towarzystwo. Cieszy sie zyciem i bawi jak lubi a coniektorym ludzia "gul skacze" co prawdopodobnie bawi go jeszcze bardziej
Zgłoś wpis
Oceń wpis:3  
Odpowiedz   Cytuj
286 Postów

(marecki00)
Stały Bywalec
Imperator1988 napisał:
W takim razie zaprzeczasz sam sobie.... twierdzisz ze klienci JW sa niezadowoleni jednak mimo to fakty sa takie ze on zarobil ponad miliard PLN (przy okazji powodujac ze mniej zdolni developerzy niepotrafiacy sobie poradzic z konkurencja zaprzestali dzialalnosci w Polsce). A moze dlatego bo jego "produkty" byly tansze od produktow konkurencji poniewaz potrafil zminimalizowac koszty i stara dobra metoda "nie musi byc lepiej wystarczy ze bedzie taniej" (na ktora tak narzekaja coniektorzy) osiagnal sukces.

JW robi wszystko na co tylko ma ochote, zadnym ostracyzmem sie nieprzejmuje. Wrecz odwrotnie ludzie sie tratuja by dojsc "jak najblizej" a nuz rzuci jakis ochlap i tak samo "zubozale elyty". A tych bogatych "pseudo elyt" ktore niby go objely ostracyzmem najwidoczniej niepotrzebuje bo sam takich nudziarzy by niechcial za towarzystwo. Cieszy sie zyciem i bawi jak lubi a coniektorym ludzia "gul skacze" co prawdopodobnie bawi go jeszcze bardziej


Na szczescie twoja glupota nie jest zarazliwa.
W ogole sobie nie przecze - czytaj uwaznie. To ze JWC jest twoja ulubiona, nie znacz, ze jest najlepsza. Nie miesci sie nawet w 50 najwiekszych firm budowlanych w Polsce.
www.lista500.polityka.pl/rankings/show/industry:57
Jest pierwsz w poczekalni do 500. hehe-
Tak wiec pohamuj swoj entuzjazm dla prostaka znad Zegrza.

Ad. Ostracyzmu. To ze duza grupa biednych pracownikow mu nadskakuje( JW) ni jak sie ma do ostracyzmu. Problem pojawia sie gdy prostak-nawet z milionami- wejdzie w srodowiski rownie zamoznych lub nawet bogatszych. Nie mowie o wlascicielach hurtowni lub salonow samochodowych. W pewnych kregach nie chcodzi sie z butach z krokodyla, a twoj idol to buraczyna o podobnej mentalnosci do twojej, lecz z duzo zdolnoscia do zarabiania pieniedzy, czego tobie niechybnie brakuje, skoro firme otworzysz za 20 lat.

Beka z ciebie pajacu.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
2524 Posty
K T
(Imperator1988)
Maniak
Niechodzi o wielkosc firmy tylko ile na tym zyskal jej wlasciciel (a ile inni developerzy (polacy) z tamtych firm). A jesli prawda sa te twoje marzenia dzienne o firmie i to wszystko co piszesz. To wlasnie ten "prostak" sprawil ze taka "elyta" jak ty musiala zebrac manatki z Polski z dzialanoscia gospodarcza poniewaz "prostak" i jemu podobni byli za dobrzy aby mozna z nimi konkurowac.

Ad. Ostracyzmu czy wiesz ile jego obchodzi co sobie o nim mysla kregi "pseudo elyt" oraz innych nudziarzy ktorzy ograniczaja swoje zachowanie do jakichs bzdurnych etykiet i zasad? On sie dobrze bawi, nadskakuja mu ludzie w ktorych nadskakujacym towarzystwie dobrze sie czuje, ma ladna zonke a jakby mu sie znudzilo to moze "prostaczki" 100razy ladniejsze niz te z "elyty" miec, cieszy sie zyciem. I napewno radosc ma gdy takim "elytom" skacze gul ze on ma.

I tak miedzy innymi podobnie jak Stordalena (mimo ze to giermaniec) podziwiam to co osiagnal JW i jak potrafi sie bawic. Wiem ze niepotrafie tak zrobic by osiagnac taki sukces, lecz wiem rowniez iz na moja wlasna malutka skale kiedys sie doczekam wlasnego sukcesu ktory mnie zadowoli i wystarczy by w miasteczku w ktorym chce byc kims

Beka z ciebie nawet jesli naprawde masz ta twoja mityczna firme ze piszesz "buraczyna" o kims kto jest kilkakrotnie lepszy od ciebie w tym czym niby sie zajmujesz
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj
35 Postów
Arkadiusz Jerzy Stawicki
(CynicznyOptymista)
Nowicjusz
Pewnie jak napiszę -wow- to zdaniem co niektórych wyjdę na przemądrzałego buca, ale...napiszę nawet -wow- do kwadratu. Dziękując tym, którzy nawet jeśli negatywnie, ale jednak odpowiedzieli na temat, równocześnie panom: Imperatorowi oraz Mareckiemu (z całym oczywiście dla nich szacunkiem) chciałbym odpowiedzieć parafrazą słów pewnego wielbiciela cygar - Już dawno nie widziałem by tak wiele słów znaczyło tak mało.

Panowie, litości
Przychylam się do prośby jednego z przedmówców - znajdźcie sobie inny wątek.
Naprawdę zależy mi na wypowiedziach nieco bardziej ad vocem.

Poniżej zaś pozwolicie że odniosę się do tych kilku wypowiedzi merytorycznych, ok?

Anno82 - dziękuję. Na pewno będziemy szlifować język wikingów

Elise - jestem za, a nawet przeciw Bo oczywiście przepisy są na pewno różne, ale pewne podstawy na pewno są takie same, a liczę nieco na doświadczenie jakie nabędę w jednym z centrów BPO w Polsce (bo mam zamiar tam się załapać nad Wisłą na ten roczek
No i z doświadczenia wiem, że jednak nie zawsze i nie każdy pracodawca zawsze i wszędzie preferuje krajan. To nie przypadek, że jednak tak wielu naszych rodaków znakomicie sobie radzi w londyńskim City chociażby...

Marecki-szczerze? W Polsce nam naprawdę nie jest źle (naprawdę bym zgrzeszył, gdybym w naszej sytuacji narzekał słysząc ile osób utrzymuje się z pensji minimalnej), ale nie oszukujmy się: co z tego, że kocham Polskę, skoro to co nad Wisłą jest drogą przez mękę na Zachodzie przychodzi praktycznie samo?
Skąd wniosek, że bez tytułu/wykształcenia zawodowego? Tyle że dzisiaj dyplomem magistra administracji Uniwersytetu Łódzkiego (Tytuł magisterki: Przygotowanie Polski do absorpcji funduszy unijnych na podstawie analizy wybranych gmin województwa łódzkiego) to można sobie tyłek co najwyżej podetrzeć za granicą. Chyba że masz dla mnie jakąś pracę w zawodzie, to chętnie posłucham. Studiowałem jeszcze tourism marketing na DIT w Dublinie, ale stety czy nie, tego nie ukończyłem. Że o 2 latach zrobionych w rok (również na UŁ) mojej ukochanej historii nie wspomnę
I nie, nie piszę tego, żeby się chwalić (no, może trochę ale tak naprawdę tylko po to, żeby pokazać, iż papierki to można mieć, a nie zmienia to faktu, że i tak w nowym kraju zaczyna się raczej od zera...
Chyba że skończyłbym Harvard czy Yale.
Acha - i jeszcze jedno: faktycznie, tyłków lizać nie umiem.
A tu stwierdzałem fakt - bo dziewczyny tu na zdjęciach które wczoraj były w czołówce, śliczne macie.

Trollico - dziękuję Bardzo

LaToszko - również chylę czoła

Makaryno - celowo tak się rozpisałem w odpowiedzi dla kolegi Mareckiego, bo nie ukrywam, że zabolało mnie tak publiczne nazwanie mnie kłamcą.
Mam nadzieję, że tak samo jak łatwo rzucasz oskarżenia i zarzucasz komuś pisanie nieprawdy, tak samo łatwo będziesz potrafiła powiedzieć przepraszam. Errate humanum est i jestem z całego serca przekonany, że to po prostu pomyłka, a nie takie przypisywane pewnej części Polonii zwierzopolactwo.
Bo nie sądzę, by ktoś o tak uroczym nicku chciał celowo kogoś obrazić od razu na samym początku.
*
Tak się zastanawiam - tak trudno uwierzyć w to co napisałem?
Policzmy sobie - jeśli mam 36 lat i pierwsze wyjazdy na saksy do Niemiec zacząłem w okresie wakacyjnym jeszcze w liceum, potem w trakcie studiów wyjechałem do UK, wracałem do Polski na studia, brałem dziekanki, pisałem pisma do rektorów o powrót na studia (wybacz, nie pamiętam już specjalnej nazwy jaką ma pismo o ponowne przyjęcia na studia, gdy wraca się na nie po kilku latach), potem byłem sobie w Irlandii, wróciłem z niej do kraju uwierzywszy że może jakiś czas po po wejściu do UE coś się rzeczywiście nad Wisłą polepszyło, bazując na swoim doświadczeniu zacząłem prowadzić zajęcia na uczelni (ba, powiem więcej, właśnie ze względu na swoje zagraniczne doświadczenie - uczestniczyłem w pracach zespołów opracowujących projekty ustaw dotyczących zmian w nauce i szkolnictwie wyższym-weszły w życie), a w końcu ze względu na niż demograficzny oraz faktyczne wyschnięcie funduszy UE (czekamy chyba wszyscy na nową Perspektywę Budżetową i związane z nią transfery nowych środków pieniężnych) wyjechałem do Holandii, to chyba mogłem zaliczyć praktycznie tuzin lat poza krajem?
Chodzi o to że niemożliwe bym wykładał na uczelniach? Ależ moja droga - powiem nawet więcej: na jednej z nich, Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach (wówczas gdy jeszcze z nim współpracowałem, był to jeszcze uniwersytet przymiotnikowy - mam nadzieję, że wiesz o co chodzi?) byłem jednym z najlepiej ocenianych przez studentów uczących.
Ba, miałem studentów (studentki właściwie, ale cicho sza - po co małżonkę denerwować którzy przychodzili na te same zajęcia w kolejnym semestrze i to nie nie dla mej urody (bo naprawdę, wbrew mesko-szowinistyczno-egoistycznemu spojrzeniu na siebie nie jestem Bradem Pitem , ale ze względu na to, że u mnie nie było nigdy takich samych zajęć.
Tylko co poradzić - jeśli byłaś kiedyś związana z jakąś uczelnią, że raz że niż, a dwa za godzinę pracy fizycznej poza Polską dostaje się tyle co za prawie 10 godzin zajęć ze studentami w starym kraju...
A może to te 30 zawodów jest nie do uwierzenia?
Cóż, wg badań MOPu (Międzynarodowej Organizacji Pracy) średnio w swoim życiu zmieniamy pracę 7 razy. Pracując w jednym kraju
Tak się złożyło, że ja pracowałem w kilku powyżej roku, być może stąd tak duża liczba.
Ale weźmy samą Polskę: pierwsza praca - ogrodnictwo, potem handel (na koronie byłego Stadionu X-lecia, ale w CV już handlarza mogę sobie chyba wpisać, prawda? potem stacja benzynowa (jako prosty placowy-bo ja prosty chłopak jestem i DJ w klubie studenckim na Lumumbach w Łodzi. To już ile? Cztery?
Potem długa przerwa, bo zagranica, a jak wracałem na studia to nie pracowałem w kraju, a po powrocie najpierw specjalista ds. funduszy unijnych w prywatnej firmie (praktycznie za darmo, ale to celowy wybór, bo chciałem się nauczyć tworzenia i rozliczania wniosków), potem referent administracyjny (też fundusze unijne), zajęcia na uczelni, w międzyczasie dumne prezesisko fundacji (choć tego jako zawodu nie liczę oraz kierownik-koordynator projektów unijnych (w tym - największego w Polsce z zakresu współpracy nauki z biznesem) To ile już mamy? Siedem?
Że o doradztwie dla samorządów czy utrzymującej się współpracy z byłymi pracodawcami z Eire i wykonywaniu dla nich różnych zleceń nie wspomnę...
I to tylko w jednym kraju...
A to nie nie w nim pracowałem najdłużej.
Więc proszę, moja droga, naprawdę można sobie świetnie radzić w wielu, wielu zawodach, mieć z tego frajdę, pieniądze, a nawet jeśli one są kiepskie, to co najmniej satysfakcję

Acha - i na privie służę danymi kontaktowymi do siebie (czy też ewentualnych pracodawców)

Bo i ten tekst to pewnie również farmazon bez ładu i składu, ale moje chciejstwo chciałoby usłyszeć takie schludne słowo jak Przepraszam.
Bardzo.
Wybacz tępemu prostakowi. Głupcy tak mają...

I to tyle - gdyby jednak ktoś chciał w kwestii meritum nadal wypowiedzieć - zobowiązany będę niezwykle
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
17146 Postów

(jasta102)
Maniak
CynicznyOptymista napisał:
dzisiaj dyplomem magistra administracji Uniwersytetu Łódzkiego (Tytuł magisterki: Przygotowanie Polski do absorpcji funduszy unijnych na podstawie analizy wybranych gmin województwa łódzkiego) Studiowałem jeszcze tourism marketing na DIT w Dublinie, ale stety czy nie, tego nie ukończyłem. Że o 2 latach zrobionych w rok (również na UŁ) mojej ukochanej historii nie wspomnę
Wybacz tępemu prostakowi. Głupcy tak mają...

o żesz jego mać
Zgłoś wpis
Oceń wpis:1  
Odpowiedz   Cytuj
1209 Postów
Makaryna kowalska
(Makaryna)
Maniak
CynicznyOptymista napisał:


Makaryno - celowo tak się rozpisałem w odpowiedzi dla kolegi Mareckiego, bo nie ukrywam, że zabolało mnie tak publiczne nazwanie mnie kłamcą.
Mam nadzieję, że tak samo jak łatwo rzucasz oskarżenia i zarzucasz komuś pisanie nieprawdy, tak samo łatwo będziesz potrafiła powiedzieć przepraszam. Errate humanum est i jestem z całego serca przekonany, że to po prostu pomyłka, a nie takie przypisywane pewnej części Polonii zwierzopolactwo.
Bo nie sądzę, by ktoś o tak uroczym nicku chciał celowo kogoś obrazić od razu na samym początku.
*
Tak się zastanawiam - tak trudno uwierzyć w to co napisałem?
Policzmy sobie - jeśli mam 36 lat i pierwsze wyjazdy na saksy do Niemiec zacząłem w okresie wakacyjnym jeszcze w liceum, potem w trakcie studiów wyjechałem do UK, wracałem do Polski na studia, brałem dziekanki, pisałem pisma do rektorów o powrót na studia (wybacz, nie pamiętam już specjalnej nazwy jaką ma pismo o ponowne przyjęcia na studia, gdy wraca się na nie po kilku latach), potem byłem sobie w Irlandii, wróciłem z niej do kraju uwierzywszy że może jakiś czas po po wejściu do UE coś się rzeczywiście nad Wisłą polepszyło, bazując na swoim doświadczeniu zacząłem prowadzić zajęcia na uczelni (ba, powiem więcej, właśnie ze względu na swoje zagraniczne doświadczenie - uczestniczyłem w pracach zespołów opracowujących projekty ustaw dotyczących zmian w nauce i szkolnictwie wyższym-weszły w życie), a w końcu ze względu na niż demograficzny oraz faktyczne wyschnięcie funduszy UE (czekamy chyba wszyscy na nową Perspektywę Budżetową i związane z nią transfery nowych środków pieniężnych) wyjechałem do Holandii, to chyba mogłem zaliczyć praktycznie tuzin lat poza krajem?
Chodzi o to że niemożliwe bym wykładał na uczelniach? Ależ moja droga - powiem nawet więcej: na jednej z nich, Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach (wówczas gdy jeszcze z nim współpracowałem, był to jeszcze uniwersytet przymiotnikowy - mam nadzieję, że wiesz o co chodzi?) byłem jednym z najlepiej ocenianych przez studentów uczących.
Ba, miałem studentów (studentki właściwie, ale cicho sza - po co małżonkę denerwować którzy przychodzili na te same zajęcia w kolejnym semestrze i to nie nie dla mej urody (bo naprawdę, wbrew mesko-szowinistyczno-egoistycznemu spojrzeniu na siebie nie jestem Bradem Pitem , ale ze względu na to, że u mnie nie było nigdy takich samych zajęć.
Tylko co poradzić - jeśli byłaś kiedyś związana z jakąś uczelnią, że raz że niż, a dwa za godzinę pracy fizycznej poza Polską dostaje się tyle co za prawie 10 godzin zajęć ze studentami w starym kraju...
A może to te 30 zawodów jest nie do uwierzenia?
Cóż, wg badań MOPu (Międzynarodowej Organizacji Pracy) średnio w swoim życiu zmieniamy pracę 7 razy. Pracując w jednym kraju
Tak się złożyło, że ja pracowałem w kilku powyżej roku, być może stąd tak duża liczba.
Ale weźmy samą Polskę: pierwsza praca - ogrodnictwo, potem handel (na koronie byłego Stadionu X-lecia, ale w CV już handlarza mogę sobie chyba wpisać, prawda? potem stacja benzynowa (jako prosty placowy-bo ja prosty chłopak jestem i DJ w klubie studenckim na Lumumbach w Łodzi. To już ile? Cztery?
Potem długa przerwa, bo zagranica, a jak wracałem na studia to nie pracowałem w kraju, a po powrocie najpierw specjalista ds. funduszy unijnych w prywatnej firmie (praktycznie za darmo, ale to celowy wybór, bo chciałem się nauczyć tworzenia i rozliczania wniosków), potem referent administracyjny (też fundusze unijne), zajęcia na uczelni, w międzyczasie dumne prezesisko fundacji (choć tego jako zawodu nie liczę oraz kierownik-koordynator projektów unijnych (w tym - największego w Polsce z zakresu współpracy nauki z biznesem) To ile już mamy? Siedem?
Że o doradztwie dla samorządów czy utrzymującej się współpracy z byłymi pracodawcami z Eire i wykonywaniu dla nich różnych zleceń nie wspomnę...
I to tylko w jednym kraju...
A to nie nie w nim pracowałem najdłużej.
Więc proszę, moja droga, naprawdę można sobie świetnie radzić w wielu, wielu zawodach, mieć z tego frajdę, pieniądze, a nawet jeśli one są kiepskie, to co najmniej satysfakcję

Acha - i na privie służę danymi kontaktowymi do siebie (czy też ewentualnych pracodawców)

Bo i ten tekst to pewnie również farmazon bez ładu i składu, ale moje chciejstwo chciałoby usłyszeć takie schludne słowo jak Przepraszam.
Bardzo.
Wybacz tępemu prostakowi. Głupcy tak mają...

I to tyle - gdyby jednak ktoś chciał w kwestii meritum nadal wypowiedzieć - zobowiązany będę niezwykle


Uffff........ chyba zgodze sie z jasta w ocenie twojej wypowiedzi
Pewnie, z tytulem magistra, to ty mozesz wykladac nawet na uniwersytecie im. Soltysa Marchewki w Pcimiu Dolnym
Chlopie, daje za wygrana. Jedynym dyskutantem godnym ciebie moze byc jedynie nasz forumowy cysorz, czyli imperator, powodzenia
Zgłoś wpis
Oceń wpis:1  
Odpowiedz   Cytuj
3656 Postów
Anna Bak
(Lindemans)
Maniak
Ludzie leze
Nowy rownie dobry, jak nasz cysorz
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
3026 Postów
Eliza K
(Elise)
Maniak
CynicznyOptymista napisał:
No i z doświadczenia wiem, że jednak nie zawsze i nie każdy pracodawca zawsze i wszędzie preferuje krajan.
Tu chyba mowa o Polsce. W Norwegii zdecydowanie preferuje sie krajan. Obcokrajowcow wybiera sie jezeli albo sa tansi, albo brak krajan z danymi umiejetnosciami. Na prace jako ksiegowy bez znajomosci norweskiego i dodatkowych kursow nie licz.



CynicznyOptymista napisał:
A może to te 30 zawodów jest nie do uwierzenia?
Cóż, wg badań MOPu (Międzynarodowej Organizacji Pracy) średnio w swoim życiu zmieniamy pracę 7 razy. Pracując w jednym kraju

Tak, zmieniemy prace, czyli zaklad w ktorym pracujemy, a nie zawod. Wiekszosc ludzi zawod ma jeden. Owszem znam ludzi z trzema fakultetami, ale to wyjatki.
Jezel ktos twierdzi, ze ma 30 zawodow majac 36 lat, to prawdopodobnie nie rozumie roznicy miedzy zawodem a praca.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-3  
Odpowiedz   Cytuj
17146 Postów

(jasta102)
Maniak
on ma zawód humanistyczny
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj


Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok