migotka30 napisał:
Nie mam żadnego interesu, aby bronić BV tylko patrze na to wszystko racjonalnie. Czy ktokolwiek z Was zna osobiście taką rodzinę w której zabrano dziecko z jakiegoś powodu?? czy tylko powtarzacie jednostronne artykuły i informacje od znajomych zajomych przez które tworzą się "opowieści z narnii". Typu że ojciec nie może kąpać corki albo matka syna, że dzieci nie mogą spac razem w jednym pokoju a szczegolnie odmiennych płci, nie można przytulać i całować swoich dzieci, ze nie mozna spozywać alkoholu w obecnosci dzieci(oczywiscie w racjonalnych dawkach).
Opowieść poniżej o dziecku które zostało zabrane tylko dlatego bo nie chcialo się rozebrać nie trzyma się kupy. Wiadomo ze dzieci czasem po prostu sie wstydza. Jesli szkola ma jakies podejrzenie że w domu jest jakaś przemoc domowa to wzywa rodziców jeśłi już pominie rodziców i od razu wezwie BV to BV jest zobowiazane wezwac rodzicow i w obecnosci psychologa przeprowadzic rozmowe z nimi jak i z dzieckiem. No chyba że są naoczne dowody i swiadkowie ze dziecko jest bite albo wykorzystywane seksualnie wtedy zabieraja. Jeśli jest problem jezykowy musza zapewnic tłumacza. Ich zasrany obowiazek. A jesli sprawa trafi na droge sadowa rodzina dostaje obronce z urzedu. Zabranie dziecka na podstawie domniemania iż może mieć siniaki i że moze rodzice bija trochę brzmi jak teoria spiskowa Macierewicza. A rodziną zastępczą oczywiście że w pierwszej kolejności może zostać najbliża rodzina jeśli jest oczywiście tylko taka możliwość.
a dlaczego sa jednostronne bo BV tak sobie wymyslilo
kazdy zna jak dzialaja urzednicy wystarczy jedna wizyta w nav
BV daje adwokata tylko ze swojego
a zamiast psychologa jest jakas dziewuszka po gimnazjum
BV jest prokuratorem ,sedzia i obronca samo sobie ustanawia prawa
Nie mam żadnego interesu, aby bronić BV tylko patrze na to wszystko racjonalnie. Czy ktokolwiek z Was zna osobiście taką rodzinę w której zabrano dziecko z jakiegoś powodu?? czy tylko powtarzacie jednostronne artykuły i informacje od znajomych zajomych przez które tworzą się "opowieści z narnii". Typu że ojciec nie może kąpać corki albo matka syna, że dzieci nie mogą spac razem w jednym pokoju a szczegolnie odmiennych płci, nie można przytulać i całować swoich dzieci, ze nie mozna spozywać alkoholu w obecnosci dzieci(oczywiscie w racjonalnych dawkach).
Opowieść poniżej o dziecku które zostało zabrane tylko dlatego bo nie chcialo się rozebrać nie trzyma się kupy. Wiadomo ze dzieci czasem po prostu sie wstydza. Jesli szkola ma jakies podejrzenie że w domu jest jakaś przemoc domowa to wzywa rodziców jeśłi już pominie rodziców i od razu wezwie BV to BV jest zobowiazane wezwac rodzicow i w obecnosci psychologa przeprowadzic rozmowe z nimi jak i z dzieckiem. No chyba że są naoczne dowody i swiadkowie ze dziecko jest bite albo wykorzystywane seksualnie wtedy zabieraja. Jeśli jest problem jezykowy musza zapewnic tłumacza. Ich zasrany obowiazek. A jesli sprawa trafi na droge sadowa rodzina dostaje obronce z urzedu. Zabranie dziecka na podstawie domniemania iż może mieć siniaki i że moze rodzice bija trochę brzmi jak teoria spiskowa Macierewicza. A rodziną zastępczą oczywiście że w pierwszej kolejności może zostać najbliża rodzina jeśli jest oczywiście tylko taka możliwość.
a dlaczego sa jednostronne bo BV tak sobie wymyslilo
kazdy zna jak dzialaja urzednicy wystarczy jedna wizyta w nav
BV daje adwokata tylko ze swojego
a zamiast psychologa jest jakas dziewuszka po gimnazjum
BV jest prokuratorem ,sedzia i obronca samo sobie ustanawia prawa