Strata dziecka nie jest tu powodem do badania ginekologicznego. Ja byłam tu w ciąży prawie 3 razy. Za każdym razem miałam jednak takie badania, nawet dwukrotnie w każdej ciąży. Po prostu moja lekarka jest Ukrainką i ma bardziej polskie podejście do tematu. Za każdym razem najpierw wysyłała mnie do ginekologa, a jak tylko coś jej się nie podobało, to też wysyłała mnie na wizytę. Jeśli macie jakiekolwiek obawy, to możecie się trochę swojemu lekarzowi ponaprzykrzać, pomarudzić trochę lub wręcz taką wizytę sobie zażyczyć. USG też miałam za każdym razem więcej niż jedno. Wiadomo, że nie każdy lekarz się zgodzi na to, ale jeśli macie jakiekolwiek obawy, to możecie spróbować. Ja kiedyś dostałam bóli w podbrzuszu wieczorem w sobotę i pojechałąm z tym wprost do szpitala na oddział (u nas jest taka możliwość, że jeśli cokolwiek dzieje się w ciąży, to nie idzie się na legevakt, ale prosto do szpitala) i tam miałam zrobione badanie gin., usg i ktg. Wszystko wyszło OK, a ja się uspokoiłam.