Witaj, piszesz, ze zdrada była powodem rozpadu twojego małżeństwa. Teraz pytanie: co doprowadziłąo do zdrady? Ona nie bierze się z niczego. To efekt końcowy długotrwałego procesu zamykania się na siebie , ukrywania przed sobą własnych uczuć i mysli. To wreszcie świadome lub nieświadome ranienie uczuć partnera i brak dążenia do rozwiązywania problemów tak szybko jak to mozliwe. (Jakoś tak się wtedy dzieje że szukamy sie poza stałym związkiem tego, czego nam w nim brakuje.)Czekanie w nieskończoność na cud, który sam rozwiiąze problemy -to czasem jedyne na co nas stać.To tak jakby chować głowę w piasek. Ludzie nie potrafią lub nie chcą ze sobą rozmawiać. Zaburzona komunikacja to pierwszy krok w kierunku przepaści. Wiem o czym piszę, mnie samą to spotkało kilka lat temu. Dużo myslałam i rozmawiałam z innymi na ten temat. I jeszcze coś: modna teraz trójca "swoboda, przestrzeń , wolność" ,będąca na ustach wszystkich, "którym się nie bardzo chce wysilać"( bo tak jest łatwiej, przecież w związku oprócz brania trzeba również dawać a to męczące), cudowne poczucie pseudowolności to fatamorgana, która niszczy wszystko wokół jak kwas siarkowy. Wolność jest w naszych umysłach. Jestem wolna, gdy nie gryzie mnie sumienie, gdy robię to do czego się zobowiązałam, gdy odczuwam radość np. z bycia z drugim człowiekiem...
14 Lat, 5 Miesięcy temu