Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Czytali temat:
(8302 niezalogowanych)
105 Postów
Renata R.
(Lusinda)
Początkujący
Rodzina... to zupełnie inna bajka. Nie utrzymuję kontaktów z rodziną męża (weryfikacja życiowa ), bliskiej rodziny nie mam (rodzice i babcia pomarli niedawno)... a rodzeństwo za granicą. Mam dwie życzliwe (szczerze życzliwe) ciocie, które trzymają za mnie kciuki i życzą powodzenia. Mój wyjazd między innymi ma doprowadzić do połączenia się w jednośc mojej rodziny - mąż, ja i dzieci
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
53 Posty

(Sabsia)
Nowicjusz
Katarzyna napisał:
Lusindo, to smutne ale...ja też tej błędnej opinii juz dążylam doświadczyć. Nie próbuję nawet tłumaczyć, bo wiesz, że w Polsce czy opowiesz sąsiadom swoją wersję czy nic nie będziesz opowiadać - oni i tak przecież wiedzą najlepiej. Co więcej, mają właśną teorię na temat mojego stanu portwela po tak wspaniałych zmianach w moim życiu.

Żeby było mało, to już teraz, przed wyjazdem do męża z dziećmi doświadczyłam tego, że niektórzy się wprost ode mnie odwrócili /!/, bo teraz to ze mną "nie pogada", przecież mąż zagranicą. Nie zdają sobie sprawy jak to boli, jakie to krzywdzące. Niedługo zacznę się wstydzić tego, że nie jestem za zasiłku, uczę siebie i dzieci norweskiego, czytam, dowiaduję się, gromadzę informacje przed wyjazdem, żeby nie stanąć po przyjeździe z opadniętymi rękami w stylu: "no to jestem pomóżcie mi...". Że postanowilam zrobić coś ze swoim życiem

Tak sobie czytam co wy tu piszecie i musze przyznac wciagneło mnie.Kasiu napisałas ze ze zle ci z tym jak cie odbieraja terazz z najomi,gdy sie dowiedzieli o twoim wyjezdzie-bo ze lepsza,siaka owaka pani zzagranicy bedziesz,ful kasy i wogóle.Chyba kazda znas,kobiet majacych meżów za granica w jakims minimalnym stopniu tez to odczuła.Nie powiem ze nie bo ja wciąz stapam sobie w tym momecie po czerwonym dywaniku kiedy zjezdzam do Polski-wedłóg innych!!!Mój przyjazd,np.swiateczny dla wielu z nich wciaz jest POKAZÓWKĄ,ze przyjezdzam zeby pokazac jak mi fajnie,tak myślą zazdrosni ludziea nie przyjaciele.To na nich nam zalezy i wten sposób mozna sie dowiedziec kto nim był naprawdeJa po tylu latach mam tą swoja garstke przyjaciół,niewielu ale to wazniejsze i to dla nich teraz prócz rodziny tu wracam.zazdrosc to choroba więc proponowala bym lekarza dla pozostałych.Głowa do góry usmiech na twarzy i niech se mysla co chcą -ja tak robie i mam z tego potworny ubaw.Pozdrawiam serdecznie -od wczoraj jestem w Polsce
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
105 Postów
Renata R.
(Lusinda)
Początkujący
Sabsia - tak właśnie trzymaj, mam nadzieję, że i ja za jakiś czas będę na to wszystko spoglądać z dystansemJeżeli chodzi o weryfikację "przyjaciół" - powoli się klaruje. Wyjazd i szykowanie się do niego bardzo zbliżyło mnie z córką (starszą), i to jest dla mnie w tej chwili najważniejsze A w perspektywie stęskniony małżonek
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
91 Postów
Magdalena X
(SoShy)
Początkujący
Lusinda napisał:
Rodzina... to zupełnie inna bajka. Nie utrzymuję kontaktów z rodziną męża (weryfikacja życiowa ), bliskiej rodziny nie mam (rodzice i babcia pomarli niedawno)... a rodzeństwo za granicą. Mam dwie życzliwe (szczerze życzliwe) ciocie, które trzymają za mnie kciuki i życzą powodzenia. Mój wyjazd między innymi ma doprowadzić do połączenia się w jednośc mojej rodziny - mąż, ja i dzieci

Czyli w sumie łatwo ci przyszło opuszczenie kraju,prawda,nic cie tam praktycznie już nie trzymałoU mnie troche inaczej ale wszyscy trzymaja za nas kciuki,a ludzie się odwracaja bo zazdroszczą i tyle,jesteśmy tacy zasciankowi,że aż przykro no ale cóż

Sabasia zazdroszcze ci strasznie,ja dzwonie do domu mama mi opowiada o porządkach i planach na święta to aż mi sie płakać chce,że mnie nie ma tam mimo wszystko,smacznego jajkapozdrawiam
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
1434 Posty

(gama28)
Maniak
Ja po prostu nikomu nie powiedziałam, poza najbliższą przyjaciółką i rodzicami, że wyjeżdżam Ale to dlatego, że miałam też inne powody. A w ogóle głupio mi było tak to obwieszczać.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
1 Post

(Hilton)
Wiking
A ja wam powiem lepszą historie.
Jak mój mąż wyjechał, to teściowa zaczeła mi wyliczac ilez to jej biedny, zapracowany synuś mi przysyła. Jak ja juz zbierałąm sie do wyjazdu, to pewnien sasiad przynajmniej 2 razy w tygodniu pytał czy to prawda
A najlepsze stało sie tydzien temu. Teraz, jak nie jestesmy juz razem z mężem, to jego brat i cala rodzinka mu przyklaskują, ale to normalne, nazywaja to , "staramy sie go zrozumiec", no i az tak go rozumieją, ze ...zaraz napisze..
Sprzedajemy z mezem mieszkanie w Polsce, wobec tego trzeba je opróżnic. Jak moja mama tam pojechała, to ... i tu dokańczam o zrozumieniu... mianowicie zrozumienie mojego męża pozwoliło im ( jego bratu i brata zonie ) wyniesc moje najfajniesze rzeczy z mieszkania NIE PYTAJAC MNIE O ZGODE. Znikneła fajna komoda , obrazy ze scian, krzesło od kuchennego sołu, poduszki z krzeseł, pościel ....

Ja mieszam w Norwegii, to przeciez mnie stac na nowe
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
91 Postów
Magdalena X
(SoShy)
Początkujący
No przecierz ze cie stac,chodzisz sobie z koszykiem po drodze i zbierasz pieniadze z ziemi,jak wszyscy
Wspulczuje
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
230 Postów
joanna kidawa
(asia68)
Stały Bywalec
No tak Hilton to na pewno wkurza, ale co byś powiedziała gdyby Twój ex wprowadził się do Twojego mieszkania w którym byłby nadal zameldowany bo trwa sprawa o podział majątku dorobkowego wraz z nową żoną i 3 - miesięcznym dzieckiem ? Prawo polskie zezwoliło na zameldowanie drugiej żony w lokalu własnościowym.
Więc żyliśmy w "sielance" od grudnia do końca lutego pod jednym dachem. Sąd wydał postanowienie, że nie może tam mieszkać lecz było to tak sformułowane, że policja była z tego głupia.
W tym wspólnym mieszkaniu doszło do tego, że nowa żona mojego ex parzyła mi kawę zanim wstałam z łóżka, a ja wiozłam ją swoim samochodem w środku nocy na pogotowie bo ich dzidziuś miał ponad 40 stopni gorączki. To działo się oczywiście pod nieobecność mojego ex.
Nie miałam nic do tej laski typu że zabrała mi męża. Moje małżeństwo było beznadziejne od lat, ale sama sytuacja była z lekka dziwna.
Dziwna i drastyczna stawała się wówczas gdy ex był w domu i stanowił porządek dnia; typu kto i o której korzysta z kuchni i łazienki oraz z lodówki. Wiadomo, że nie dałam sobie w kaszę dmuchać. Policja codziennie i co z tego jak to nic nie pomagało.
Jestem silną psychicznie kobietą, ale moczenie nocne 11-letniego dziecka skłoniło ,mnie do ucieczki tego domu dla dobra psychicznego mojej córki.
Wygrałam sprawę, mieszkanie jest moje i uważam, że postąpiłam rozsądnie choć mój adwokat mówił w tym czasie inaczej.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
1 Post

(Hilton)
Wiking
O ja pierdziu! Gratuluje ze to wytrzymalas. To nie moje sprawa, kim ta druga zona jest, ale sam fakt ze sie do ciebie wprowadziła..... ja bym sie nie wprowadziła do byłej żony mojego męża, nie wyobrazam sobie takiej sytuacji.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
1 Post

(Fiona66)
Wiking
asia68 napisał:
No tak Hilton to na pewno wkurza, ale co byś powiedziała gdyby Twój ex wprowadził się do Twojego mieszkania w którym byłby nadal zameldowany bo trwa sprawa o podział majątku dorobkowego wraz z nową żoną i 3 - miesięcznym dzieckiem ? Prawo polskie zezwoliło na zameldowanie drugiej żony w lokalu własnościowym.
Więc żyliśmy w "sielance" od grudnia do końca lutego pod jednym dachem. Sąd wydał postanowienie, że nie może tam mieszkać lecz było to tak sformułowane, że policja była z tego głupia.
W tym wspólnym mieszkaniu doszło do tego, że nowa żona mojego ex parzyła mi kawę zanim wstałam z łóżka, a ja wiozłam ją swoim samochodem w środku nocy na pogotowie bo ich dzidziuś miał ponad 40 stopni gorączki. To działo się oczywiście pod nieobecność mojego ex.
Nie miałam nic do tej laski typu że zabrała mi męża. Moje małżeństwo było beznadziejne od lat, ale sama sytuacja była z lekka dziwna.
Dziwna i drastyczna stawała się wówczas gdy ex był w domu i stanowił porządek dnia; typu kto i o której korzysta z kuchni i łazienki oraz z lodówki. Wiadomo, że nie dałam sobie w kaszę dmuchać. Policja codziennie i co z tego jak to nic nie pomagało.
Jestem silną psychicznie kobietą, ale moczenie nocne 11-letniego dziecka skłoniło ,mnie do ucieczki tego domu dla dobra psychicznego mojej córki.
Wygrałam sprawę, mieszkanie jest moje i uważam, że postąpiłam rozsądnie choć mój adwokat mówił w tym czasie inaczej.


ladnie sie wypowiadasz o nowej zonie swojego bylego meza, ale mnie normalnie cisnienie skoczylo

to jest dopiero tupet, wprowadzic sie do wspolnego mieszkania, szok.....


a poza tym przy waszych historiach, moja historia z blym, ktory mnie okradl z moich mebli, sprzetow itp (musialam zwiac z dzieciorem, bo bylemu rece za daleko lataly ) wydaje sie delikatnie bajkowa
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj


Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok