gama28 napisał:
... Jak jej powiedziałam, że wszystkie Tajlandki mają go za darmo, a wręcz dostają 300 nok dziennie za to, że się pojawią na kursie, a ja za ten sam kurs muszę zapłacić ponad 20 tys za 10 mies i jeszcze w tym czasie ciężko pracować, żeby utrzymać rodzinę, to się zamknęła, bo nie wiedziała, że Polacy nie mają kursu za darmo.
Że się tak wtrącę w temat ...
Jednym słowem , jak są jakieś niejasności w relacji polsko-norweskiej , to trzeba z uśmiechem na twarzy spokojnie wytłumaczyć każdy zaistniały problem i po kłopocie...
Co do nauki języka...
Tak jak zaznaczono wyżej .... kursy i być może pomagają , w istocie poznania zasad pisowni gramatyki i tych innych mało znaczących problemów językowych .
Jednak dla osób które nie mają zamiaru iść dalej... wyżej... , Tutaj do szkół zawodowych ,średnich czy na norweskie studia... to trochę zmarnowany czas i pieniądze ...
JEŻELI przy okazji lub przede wszystkim nie ma się kontaktu z żywym językiem ....
Znaczy poza szkołą nie używasz tego języka w relacji codzienności międzyludzkiej...
Ja po pół roku pobytu tutaj poszedłem do szkoły , i CO..? ,
ANO nico ...w mojej pracy ludzie mówią dialektem różnym od bokmalu ... poza szefami z którymi mam nikły kontakt .
I nikt nie chciał zemną rozmawiać-/ i nadal tak jest /-w bokmalu ... , natomiast w szkole również miałem problem tylko w odwrotnym kierunku.
I dałem sobie spokój ...
Dlatego wszystko zależy od tego gdzie "wylądujemy" i w jakim otoczeniu będziemy Żyć , oraz na ile nam Ten język jest potrzebny w życiu codziennym...
Dla mnie osobiście ten język- OFICJALNY-Bokmal/Nynorsk- jest językiem "martwym" , bo tylko w pracy rozmawiam po norwesku i to w dialekcie...