BiZi napisał:
szukasz pomocy na forum norweskim, powiedzmy....norweskim, na ktorym pierd...takie farmazony ze az zal dupe sciska??? gratuluje pomyslu...rownie dobrze mozesz napisac do tabloidu Fakt-efekt bedzie taki sam ....sa fora i strony poswiecone tej chorobie i tam powinno sie szukac pomocy jezeli juz....to po pierwsze....wiec nie pieprz mi tu farmazonow o tym co bys napisala a czego nie....masz tu PRZYKLAD !!!
www.nadzieja-glejak.pun.pl/viewtopic.php?id=708
Bizi ...?
Na temat choroby, jej postępu, czy sposobów leczenia, czytałam bardzo dużo i każdą wolną chwilę temu poświęciłam wraz z synem ,żeby nie pisać że przeczytałam wszystko , bo choroba dotyczyła mojego dziecka, lecz w linku którym podałeś nie ma nic na temat dobrego lekarza czy szpitala w Norwegii.
Zaczęłam i tu szukać dobrych lekarzy czy szpiatla i od tego zaczęłam temat ,gdyż dla lekarzy Norweskich widoczny guz na zdjęciu był pominięty i zdiagnozowano jako zatoki odsyłając syna do skutku wylewu guza.
Glejak ,a bardziej jego objawy nie rzadko przez samych lekarzy jest mylony i uważany za zwykłe bóle głowy, nie kierując każdorazowo pacjenta na rezonans magnetyczny,GDZIE BYŁOBY TO PODSTAWĄ ABY STWIERDZIĆ ŻE TO TYLKO BÓL GŁOWY, a jeśli nawet to zdarza się jak w przypadku mojego syna, że lekarze mając obraz z widocznym guzem, nie widzieli go.
Niestety nie tylko, że nie dostrzegli guza,doprowadzając do jego wylewu, gdzie syn chodził w porę pierwszych bóli głowy, bo rzadko miewał, to po operacji nie zrobiono badania na metylacje celem podania odpowiedniej chemii.
Spowodowano tym kolejną pomyłkę ,gdyż chemia podana przy braku metylacji współpracuje z guzem i jego wznową, o czym również pisałam, jak też kolejne brak badania ,a na podstawie objawów rozpoczęto leczenie silnymi sterydami bez poprzedzenia badaniem RM, by tym zobaczyć jakie nastąpiły zmiany, a dopiero podanie odpowiednich leków w odpowiedniej dawce i o tym też napisałam.
Od rozpoczęcia tematu i poszukiwań tu dobrego lekarza i szpitala,pisałam o sposobie leczenia, gdzie dziś wiem,że syn zmarł na stwierdzoną chorobę, lecz guz nie był jego bezpośrednią przyczyną zgonu ,a ZMARŁ OD JEGO OBJAWÓW I SPOSOBIE LECZENIA , o czym również jako matka napisałam jaki był koniec walki.
Nie twierdzę ,że byłyby nieśmiertelny, ale twierdzę ,że w tamtym momencie, gdyby miał zastosowane badanie i wprowadzone odpowiednie do wyniku leczenie syn by jeszcze żył.
Nie widzę nic złego, ani nienormalnego w swoim rozpoczętym temacie i jego skutkach czy zakończeniem ...śmierci syna.
Zupełnie tak samo Bizi ogarniałam temat o BV, kiedy straciłam dziecko, gdyż Instytucja była mi znana z racji pracy w szkole czy bgh, i widzianych tam prowadzanych jak więźniowie za rękę odebranych dzieci różnej narodowości ,gdzie nigdy nikt mi nie odpowiedział ,za co zostały odebrane rodzicom ,bo to tajemnica,widząc te dzieci serce pękało, z drugiej strony myśli Boże może faktycznie je ratowano od rodziców.
Zaś kierownik BV od której była decyzja w mojej sprawie...
to była moją znajomą od laty, lecz Ich postępowania, procedury czy działania nie zgadzały się z ICH prawem, które czytałam przez napływające do oczu, łzy byle szybciej doszukać się ,mając kontakt telefoniczny w tajemnicy z dzieckiem błagającym o powrót, bo czas 6 tyg i przejęcia prawnie opieki nad moim dzieckiem przez Instytucje BV, płynął nie ubłagalnie szybko, nie posiadając żadnych dokumentów i samego dziecka.
Wtedy również na tym i wielu innych forach szukałam pomocy, bo to dotyczyło mojego dziecka.
Po nabyciu wiedzy i kontaktach z innymi rodzinami, wiedziałam ,że nie trzeba powodu, aby stracić w Norwegii dziecko, bo powód zawsze się znajdzie, choćby taki że wmówią ,że dziecko chce pozostać w rodzinie zastępczej nie słysząc dziecka wypowiedzi jak w moim przypadku.
Dlatego również pisałam ,żeby nie stracić dziecka na zawsze, to tu z forum dowiedziałam się ,że nie mam szans na poznanie prawdy, za co je straciłam i odzyskanie dziecka.
Tu na forum na priv,kazano mi zasięgnąć porady u adwokatów, kiedy tak zrobiłam w odpowiedzi usłyszałam ,że sprawy o dzieci są martwe, lecz dla mnie nie, bo to było moje dziecko i niczego złego nie zrobiłam, aby dziecko zabrano mi ,bo było smutne.
I nie myliłam się, bo po z organizowaniu wszystkiego wraz z mediami, nie chcąc tym złamać żadnego prawa tutejszego, dopiero w Polsce bv, dostarczyło dokumenty, urabianej sprawy w Norwegii, gdzie dało to dopiero mi wiarę z wypowiedzi innych rodzin pozostających i podejmujących walkę o dzieci w Norwegii.
Lecz samo BV, odstąpiło od swoich urabianych raportów sporządzanych po 2 miesiącach, kiedy już byłam z dzieckiem w Polsce, odstąpiło i wskazało dowodami ,które sama posiadałam, a później jeszcze wpadły mi w ręce,i tym dopiero ...poznałam prawdę dlaczego straciłam dziecko.
Gdybym pozostała w Norwegii, NIGDY BYM NIE POZNAŁA PRAWDY I NIE MIAŁABYM DZIECKA
Nie był powodem smutek dziecka, jak wszyscy nie dawali wiary ,wyzywając mnie od najgorszych matek, patologii itp tak i ja też, dlatego zrobiłam co zrobiłam by uratować dziecko.
Napiszę dziś Tobie DOPIERO tyciu więcej, zanim wyjawie prawdę, bo mam żal ,ból i smutek...
W sprawie z BV stał sam ojciec dziecka, dokonując intryg poza moją wiedzą ,celem pozbycia się nas,wiarygodnie i trafnie wykorzystując tym zła opinie instytucji, chcąc zachować swoją twarz.
Który nie przewidział ,że się nie poddam i zrobię wszystko, aby poznać PRAWDĘ i odzyskać dziecko,bo nie ma większego bólu jak stracić dziecko.
Dlatego po sprawie napisałam do kierownik BV, że dziękuje jej za prawdę ujawnioną dopiero w Polsce, zachowując tylko żal ,dlaczego tego nie zrobiła w Norwegii .. w odp mi napisała :
10 kwietnia
Mona Thormodsrud
10/04/2013 19:06
Mona Thormodsrud
Hei Helena. Takk for melding. Jeg forstår at dere har det vanskelig, og det er trist. Vi har aldri ønsket å ødelegge for dere. Jeg ønsker deg og Nikola lykke til, og håper dere kan få det bedre. Hilsen Mona
Jedno dziecko uratowałam, lecz drugie straciłam w tym kraju...
Bizi ... twierdzę że sam powinieneś się podjąć leczenia, aby odsyłać mnie do innych forów ,aby szukać pomocy, forów nie dotyczących życia, prawa, czy sposobu leczenia w Norwegii..., kiedy moje dzieci przebywały na terenie Norwegii ,a nie innego kraju.
... i uwierz, kiedy się traci dziecko,to pomocy się szuka wszędzie, to wychodzi z nas samo z rozpaczy ,bólu czy bezradności, nie patrząc na wyśmiewanie czy pogardę w temacie, bo sami znamy prawdę, a przygłupy odnajdują się w każdym temacie....
szukasz pomocy na forum norweskim, powiedzmy....norweskim, na ktorym pierd...takie farmazony ze az zal dupe sciska??? gratuluje pomyslu...rownie dobrze mozesz napisac do tabloidu Fakt-efekt bedzie taki sam ....sa fora i strony poswiecone tej chorobie i tam powinno sie szukac pomocy jezeli juz....to po pierwsze....wiec nie pieprz mi tu farmazonow o tym co bys napisala a czego nie....masz tu PRZYKLAD !!!
www.nadzieja-glejak.pun.pl/viewtopic.php?id=708
Bizi ...?
Na temat choroby, jej postępu, czy sposobów leczenia, czytałam bardzo dużo i każdą wolną chwilę temu poświęciłam wraz z synem ,żeby nie pisać że przeczytałam wszystko , bo choroba dotyczyła mojego dziecka, lecz w linku którym podałeś nie ma nic na temat dobrego lekarza czy szpitala w Norwegii.
Zaczęłam i tu szukać dobrych lekarzy czy szpiatla i od tego zaczęłam temat ,gdyż dla lekarzy Norweskich widoczny guz na zdjęciu był pominięty i zdiagnozowano jako zatoki odsyłając syna do skutku wylewu guza.
Glejak ,a bardziej jego objawy nie rzadko przez samych lekarzy jest mylony i uważany za zwykłe bóle głowy, nie kierując każdorazowo pacjenta na rezonans magnetyczny,GDZIE BYŁOBY TO PODSTAWĄ ABY STWIERDZIĆ ŻE TO TYLKO BÓL GŁOWY, a jeśli nawet to zdarza się jak w przypadku mojego syna, że lekarze mając obraz z widocznym guzem, nie widzieli go.
Niestety nie tylko, że nie dostrzegli guza,doprowadzając do jego wylewu, gdzie syn chodził w porę pierwszych bóli głowy, bo rzadko miewał, to po operacji nie zrobiono badania na metylacje celem podania odpowiedniej chemii.
Spowodowano tym kolejną pomyłkę ,gdyż chemia podana przy braku metylacji współpracuje z guzem i jego wznową, o czym również pisałam, jak też kolejne brak badania ,a na podstawie objawów rozpoczęto leczenie silnymi sterydami bez poprzedzenia badaniem RM, by tym zobaczyć jakie nastąpiły zmiany, a dopiero podanie odpowiednich leków w odpowiedniej dawce i o tym też napisałam.
Od rozpoczęcia tematu i poszukiwań tu dobrego lekarza i szpitala,pisałam o sposobie leczenia, gdzie dziś wiem,że syn zmarł na stwierdzoną chorobę, lecz guz nie był jego bezpośrednią przyczyną zgonu ,a ZMARŁ OD JEGO OBJAWÓW I SPOSOBIE LECZENIA , o czym również jako matka napisałam jaki był koniec walki.
Nie twierdzę ,że byłyby nieśmiertelny, ale twierdzę ,że w tamtym momencie, gdyby miał zastosowane badanie i wprowadzone odpowiednie do wyniku leczenie syn by jeszcze żył.
Nie widzę nic złego, ani nienormalnego w swoim rozpoczętym temacie i jego skutkach czy zakończeniem ...śmierci syna.
Zupełnie tak samo Bizi ogarniałam temat o BV, kiedy straciłam dziecko, gdyż Instytucja była mi znana z racji pracy w szkole czy bgh, i widzianych tam prowadzanych jak więźniowie za rękę odebranych dzieci różnej narodowości ,gdzie nigdy nikt mi nie odpowiedział ,za co zostały odebrane rodzicom ,bo to tajemnica,widząc te dzieci serce pękało, z drugiej strony myśli Boże może faktycznie je ratowano od rodziców.
Zaś kierownik BV od której była decyzja w mojej sprawie...
to była moją znajomą od laty, lecz Ich postępowania, procedury czy działania nie zgadzały się z ICH prawem, które czytałam przez napływające do oczu, łzy byle szybciej doszukać się ,mając kontakt telefoniczny w tajemnicy z dzieckiem błagającym o powrót, bo czas 6 tyg i przejęcia prawnie opieki nad moim dzieckiem przez Instytucje BV, płynął nie ubłagalnie szybko, nie posiadając żadnych dokumentów i samego dziecka.
Wtedy również na tym i wielu innych forach szukałam pomocy, bo to dotyczyło mojego dziecka.
Po nabyciu wiedzy i kontaktach z innymi rodzinami, wiedziałam ,że nie trzeba powodu, aby stracić w Norwegii dziecko, bo powód zawsze się znajdzie, choćby taki że wmówią ,że dziecko chce pozostać w rodzinie zastępczej nie słysząc dziecka wypowiedzi jak w moim przypadku.
Dlatego również pisałam ,żeby nie stracić dziecka na zawsze, to tu z forum dowiedziałam się ,że nie mam szans na poznanie prawdy, za co je straciłam i odzyskanie dziecka.
Tu na forum na priv,kazano mi zasięgnąć porady u adwokatów, kiedy tak zrobiłam w odpowiedzi usłyszałam ,że sprawy o dzieci są martwe, lecz dla mnie nie, bo to było moje dziecko i niczego złego nie zrobiłam, aby dziecko zabrano mi ,bo było smutne.
I nie myliłam się, bo po z organizowaniu wszystkiego wraz z mediami, nie chcąc tym złamać żadnego prawa tutejszego, dopiero w Polsce bv, dostarczyło dokumenty, urabianej sprawy w Norwegii, gdzie dało to dopiero mi wiarę z wypowiedzi innych rodzin pozostających i podejmujących walkę o dzieci w Norwegii.
Lecz samo BV, odstąpiło od swoich urabianych raportów sporządzanych po 2 miesiącach, kiedy już byłam z dzieckiem w Polsce, odstąpiło i wskazało dowodami ,które sama posiadałam, a później jeszcze wpadły mi w ręce,i tym dopiero ...poznałam prawdę dlaczego straciłam dziecko.
Gdybym pozostała w Norwegii, NIGDY BYM NIE POZNAŁA PRAWDY I NIE MIAŁABYM DZIECKA
Nie był powodem smutek dziecka, jak wszyscy nie dawali wiary ,wyzywając mnie od najgorszych matek, patologii itp tak i ja też, dlatego zrobiłam co zrobiłam by uratować dziecko.
Napiszę dziś Tobie DOPIERO tyciu więcej, zanim wyjawie prawdę, bo mam żal ,ból i smutek...
W sprawie z BV stał sam ojciec dziecka, dokonując intryg poza moją wiedzą ,celem pozbycia się nas,wiarygodnie i trafnie wykorzystując tym zła opinie instytucji, chcąc zachować swoją twarz.
Który nie przewidział ,że się nie poddam i zrobię wszystko, aby poznać PRAWDĘ i odzyskać dziecko,bo nie ma większego bólu jak stracić dziecko.
Dlatego po sprawie napisałam do kierownik BV, że dziękuje jej za prawdę ujawnioną dopiero w Polsce, zachowując tylko żal ,dlaczego tego nie zrobiła w Norwegii .. w odp mi napisała :
10 kwietnia
Mona Thormodsrud
10/04/2013 19:06
Mona Thormodsrud
Hei Helena. Takk for melding. Jeg forstår at dere har det vanskelig, og det er trist. Vi har aldri ønsket å ødelegge for dere. Jeg ønsker deg og Nikola lykke til, og håper dere kan få det bedre. Hilsen Mona
Jedno dziecko uratowałam, lecz drugie straciłam w tym kraju...
Bizi ... twierdzę że sam powinieneś się podjąć leczenia, aby odsyłać mnie do innych forów ,aby szukać pomocy, forów nie dotyczących życia, prawa, czy sposobu leczenia w Norwegii..., kiedy moje dzieci przebywały na terenie Norwegii ,a nie innego kraju.
... i uwierz, kiedy się traci dziecko,to pomocy się szuka wszędzie, to wychodzi z nas samo z rozpaczy ,bólu czy bezradności, nie patrząc na wyśmiewanie czy pogardę w temacie, bo sami znamy prawdę, a przygłupy odnajdują się w każdym temacie....