Relacja jest pełnym emocji thrillerem, który ogląda się w napięciu mniej zastanawiając się czy bohaterowie działają zgodne z literą prawa
Wszystko zaczęło się w małej norweskiej szkole, w której od blisko trzech lat uczyła się dziewczynka. Mieszkała opodal z rodzicami, którzy pięć lat wcześniej przyjechali ze Szczecina w poszukiwaniu lepszego losu i warunków życia. I wszystko układało się dobrze aż do dnia, gdy nauczycielka zainteresowała się brakiem radości u Nikoli.
Rodzice tłumaczyli, że ich córka przeżywała w tym czasie ciężką chorobę babci z Polski. Te wyjaśnienia nie miały znaczenia dla norweskich urzędników Barnevernet, instytucji zajmującej się ochroną praw dzieci i mającą prawo do daleko idących interwencji dla ich dobra. Nauczycielka poprosiła, by dziewczynka przyniosła do szkoły swoją ulubioną przytulankę. I tego właśnie dnia już nie wróciła po lekcjach do domu, tylko została umieszczona w norweskiej rodzinie zastępczej, gdzie przez sześć tygodni miała oczekiwać na adopcję.
W tej rodzinie miała pozostać do 18. roku życia i zapomnieć o swoich prawdziwych rodzicach. Przez sześć tygodni pobytu u rodziny zastępczej mogła być tylko kilkakrotnie odwiedzana przez rodziców. Pierwsze spotkanie zostało przerwane po 15 minutach, bo nie potrafili opanować emocji i łez, a tego nie wolno okazywać dzieciom w skandynawskim kraju.
– W dniu, w którym zatrzymali nam Nikolę, czułem się, jakby nam po prostu zginęła – wspomina ojciec dziewczynki Arkadiusz Rybka, z trudem hamując łzy.
Protesty na nic się zdały. Niewiarygodne? Ale prawdziwe. Rodzice Nikoli zdawali sobie sprawę, że mają niewielkie szanse w starciu z norweskimi urzędnikami, skoro na pomoc wezwali ekipę detektywa Rutkowskiego, znanego z kontrowersyjnych, ale i niekonwencjonalnych działań. Ale i on powiedział wyraźnie, że małą można jedynie nielegalnie uprowadzić, bo jest w rękach norweskiego rządu. I że jej uwolnienie można przypłacić pozbawieniem wolności. Opracowanie planu ucieczki wymagało współdziałania Nikoli: ukrycia telefonu komórkowego przed opiekunami, zejścia po linie przez okno – jednym słowem wykazania się dojrzałością i sprytem. To wszystko, a także kolejne etapy akcji utrwaliła taśma filmowa. Pozostaje pytanie – czy Nikola będzie umiała o tym zapomnieć?