"Żaliły mi się Polki, które mieszkają w Norwegii po 20 lat, że pomimo upływu lat wciąż nie są traktowane na równi z Norweżkami. Mimo że musiały zrzec się polskiego obywatelstwa, nie czują się jak w domu. One nie czują się więc ani z Polski, ani z Norwegii. Klasyczne uczucie wykorzenienia."
Ja znam jedna zadziorna polke. Mieszka tutaj juz ze 35 lat. Jezyk norweski zna na poziomie dziecka raczkujaceg. Oglada tylko polska telewizje, nie wie nic o zyciu spoleczno-politycznym Norwegii. W pracy nie zabiera zbyt duzo glosu, bo jest bariera jezykowa. Owa bariera powoduje, ze czesto zle odbiera, co sie do niej mowi. Uwaza, ze jest obgadywana i niedoceniana.
I tym sposobem ona uwaza, ze pomimo tylu lat mieszkania tutaj, nie czuje sie dobrze. I kogo ma winic? Najlepiej innych, bo przeciez ona niczego zle nie robi.
Wiekszosc ludzi mysli stereotypami. Dotyczy to kazdej nacji. Gdy polacy przestana topowac statystyki kryminalne i zaczna sie cywilizowanie zachowywac, to byc moze ich odbior z czasem sie polepszy.
Na emigracje udaja sie tabuny cwaniakow, kryminalistow, fachowcow z lewymi rekami oraz lowcow szczescia.
Nie widze mozliwosci dla nich jakiejkolwiek integracji...