Za PiS była duża emigracja mimo że zarobki rosły z miesiąca na miesiąc a ceny nie (no z wyjątkiem cen mieszkań , ale to sami kredyciarze podkręcili bańkę spekulacyjną). Praca w Polsce "walała się na kratkach ściekowych", naprawdę mało kogo interesuje polityka. Wtedy wystarczyło pojechać za granicę i robota była z miejsca. Jak pojechałem do Danii to się prosili żebym podjął pracę, a wcześniej olałem kilka ofert do Angli. To teraz mała zagadka : czemu wtedy spierdalało 500.000 osób z Polski rocznie , a teraz tylko 50.000, mimo że teraz zarobki w Polsce wynoszą tyle samo kub mniej niż za PiS , a ceny paliwa, energi, żywności, różnych opłat poszły w górę często ponad 100%. Niech mi ktoś powie co trzyma w Polsce ludzi takich jak np znam co wtedy żona pielęgniarka, on brygadzista w fabryce na stałym etacie. A teraz on na śmieciówce za płacę niższą niż wtedy, żona też miała obcięte pobory . Otóż wystarczy sobie poczytać ogłoszenia żeby się dowiedzieć że za granicę są od jakiegoś czasu wielkie wymagania na byle robola i to z zatrudnieniem tymczasowym, wśród wymagań zawsze poczesne i często wytłuszczonym drukiem jest napisane dobra znajomośc języka. I takie wymagania są do niemal każdej oferty do każdego kraju. Mogą sobie teraz w Polszy marzyć o wyjeżdzie i tak nic z tego nie będzie, bo nikt 99% chętnych nie weżmie nawet na takie kpina-"oferty" jak teraz są.