Sabsia napisał:
Dyzio napisał:
ja uwazam ze w polsce tez sie rozpadaja malzenstwa to nie zalezy od tego czy ktos wyjechal za granice czy nie. jak sie cos psuje to bez roznicy gdzie kto jest lecz wiadomo ze wyjazd taki pod pretekstem ze odpoczniemy od siebie raczej nei przyniesie skutkow lecz poglebi granice laczace malzonkow. oczywiscei ze 99% Nas wyjezdza w celu zarobkowym lecz wiekszosc sprowadza rodziny i zyja. a jak sie ktos nei dogaduje ze swoja polowa to i w polsce tez moze sie rozpasc malzenstwo. pozdrawiam. I tutaj sie moge podpisac.emigracja mojego meza trwa 20 lat z czego prawie 10 jestesmy razem i sie trzymamy na dobre i na zle.jesli sie kocha wierzy i chce to nawet emigracje jest pikus przetrwac.
Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal... U mnie wystarczyło poł roku i sobie przygruchał samiczke. I ukrywał ją jeszce pół roku jak juz byłam z nim w NO, w sumie 1,5 roku na dwa fronty leciał. Ale sprawa sie rypła.
Dyzio napisał:
ja uwazam ze w polsce tez sie rozpadaja malzenstwa to nie zalezy od tego czy ktos wyjechal za granice czy nie. jak sie cos psuje to bez roznicy gdzie kto jest lecz wiadomo ze wyjazd taki pod pretekstem ze odpoczniemy od siebie raczej nei przyniesie skutkow lecz poglebi granice laczace malzonkow. oczywiscei ze 99% Nas wyjezdza w celu zarobkowym lecz wiekszosc sprowadza rodziny i zyja. a jak sie ktos nei dogaduje ze swoja polowa to i w polsce tez moze sie rozpasc malzenstwo. pozdrawiam. I tutaj sie moge podpisac.emigracja mojego meza trwa 20 lat z czego prawie 10 jestesmy razem i sie trzymamy na dobre i na zle.jesli sie kocha wierzy i chce to nawet emigracje jest pikus przetrwac.
Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal... U mnie wystarczyło poł roku i sobie przygruchał samiczke. I ukrywał ją jeszce pół roku jak juz byłam z nim w NO, w sumie 1,5 roku na dwa fronty leciał. Ale sprawa sie rypła.