Cześć!
Zwracam się do Was z pytaniem, ponieważ zupełnie nie wiemy co zrobić. Sprawa wygląda następująco: grupa młodych ludzi pojechała do Norwegii na wakacje, do pracy. Znaleźli całkiem dobrą ofertę pracy na czarno u Polaka, który rzekomo posiadał własną firmę. Oczywiście nie było żadnej umowy, wszystko dogadane słownie, praca na dwa tygodnie. Chłopcy wykonali robotę, dostali zaliczkę, która stanowiła może 20% obiecanej kwoty. Wrócili do kraju w sierpniu bez pieniędzy, ale z obietnicą przelewu. Nie dostali go do dzisiaj. Kontakt z zatrudniającym ich Polakiem mają, wciąż odpisuje na smsy zapewniając,że pieniążki zostaną wysłane. Nikt z nich już w to nie wierzy.
Jak myślicie co powinni zrobić? Są świadomi, że praca na czarno jest nielegalna i że z pewnością zgłaszając sprawę do organów państwowych będą musieli ponieść konsekwencje. Czy orientujecie jakiego rzędu to są kary, co grozi osobie, która ich zatrudniła? Jak inaczej można rozwiązać tą sprawę?
Bardzo, bardzo proszę o pomoc.
Zwracam się do Was z pytaniem, ponieważ zupełnie nie wiemy co zrobić. Sprawa wygląda następująco: grupa młodych ludzi pojechała do Norwegii na wakacje, do pracy. Znaleźli całkiem dobrą ofertę pracy na czarno u Polaka, który rzekomo posiadał własną firmę. Oczywiście nie było żadnej umowy, wszystko dogadane słownie, praca na dwa tygodnie. Chłopcy wykonali robotę, dostali zaliczkę, która stanowiła może 20% obiecanej kwoty. Wrócili do kraju w sierpniu bez pieniędzy, ale z obietnicą przelewu. Nie dostali go do dzisiaj. Kontakt z zatrudniającym ich Polakiem mają, wciąż odpisuje na smsy zapewniając,że pieniążki zostaną wysłane. Nikt z nich już w to nie wierzy.
Jak myślicie co powinni zrobić? Są świadomi, że praca na czarno jest nielegalna i że z pewnością zgłaszając sprawę do organów państwowych będą musieli ponieść konsekwencje. Czy orientujecie jakiego rzędu to są kary, co grozi osobie, która ich zatrudniła? Jak inaczej można rozwiązać tą sprawę?
Bardzo, bardzo proszę o pomoc.