Rozumiem ciebie , ze czujesz sie sfrustrowana i nie specjalnie zaaklimatyzowana w twoim obecnym srorowisku - i rzeczywiscie po 10 latach powinno byc inaczej ; oczywiscie stany slabosci i niecheci do ludzi , pracy i wszystkiego ogolnie moga sie kazdemu przytrafiac - to ludzkie bez wzgledu na panstwo i obyczaje
Ale wydaje mi sie , ze ty nie czujesz sie zaakceptowana , doceniona i w pelni respektowana - i w takim wypadku byc moze to najlepsze wyjscie z sytuacji to cos zmienic - ale nie jestem pewna czy jest konieczna taka drastyczna zmiana ;
z twoja znajomoscia jezykow masz duze szanse na znalezienie pracy moze w innym miejscu , w innym miescie , innym regionie kraju ... ale moze w tym samym kraju ; Twoja sila jest to , ze przez 10 lat zapoznalac sie juz z kultura, obyczajami , mentalnoscia ludzi , stosunkami w pracy, sluzba zdrowia , szkolnictwem i duzo , duzo innych istotnych rzeczy
Oczywiscie mozesz to znowu powtorzyc , ale wiesz sama , ze to dlugi i zmudny proces
Na pewno jest tez latwiej jak sie jest mlodym ( glupim i naiwnym / latwowiernym ) i optymista
Ja przyjechalam tu na wakacje przed 23 latami i zaryzykowalam studia , rodzine i cale moje 20 - letnie zycie w Polsce .
Ale jak bylam taka mloda to naturalnie myslalam o robieniu studiow tutaj - a to mi tez dalo swietna mozliwosc do nauki jezyka i wejscia w zycie spoleczne / studenckie i wogole mieszanka optymizmu z glupota i troche szczescia pomoglo mi dalej ...
Ale wracajac do ciebie - radze ci dobrze sie zastanow nad tym na jak duza zmiane jestes gotowa
Pozdrowienia