Jasna -> jak widać rodzice jej nie gwałcili, nie molestowali jej i jej nie bili. Sprawa jest oczywista - jeżeli coś było na rzeczy to powinien uczestniczyć w tym polski konsul lub ambasador (ale BV nie dość że nie powiadomiło strony polskiej, to do tego polskiemu konsulowi - po interwencji rodziców w konsulacie, odmówiono wyjaśnień).
Zacytuje wcześniejszy mój post:
"3. Nawet jeżeli rodzice zrobili coś głupiego, co w świetle prawa norweskiego jest powodem do odebrania dziecka - to nie znaczy że należy napiętnować tych rodziców. Na pewno nie krzywdzili dziewczynki - inaczej ona by nie wróciła z nimi (a co więcej sama pomagała w ucieczce). Jak widać rodzina się kochała (nadal się kocha) i nawet jeżeli miała jakieś problemy to rolą państwa jest pomóc rodzinie a nie rozbijać ją. Nie wiem jakim podłym zwierzęciem (bo ludzie się tak nie zachowują) trzeba być, żeby w skórze cholernego urzędasa tak krzywdzić rodziny..."
EDIT: do tego szukasz niuansów takich jak telefon głośnomówiący. Odpowiedź jest prosta i oczywista: jeżeli ktoś 3ci nastawia swoja głowę to próbuje dokumentować całą sytuację. Gdyby coś się nie powiodło to jest oczywistym, ze człowiek przezorny zbiera materiały dowodowe. I zawsze tak postępował nie tylko detektyw Rutkowski, ale przy podobnych akcjach podobne materiały zbierają różnego typu agencje działające w celu odbicia dzieci przy porwaniach podczas swoich akcji. Dlatego ja byłem zaskoczony, że nie filmowano akcji właściwej(chociaż to jeżeli istniało duże ryzyko, że kamera może spalić akcję - to mógł tak postąpić)
Jeżeli telefon był najrozsądniejszą metodą pozwalająca uzyskać kontakt z dzieckiem (w celu odbicia dziecka dla jego dobra) - to co jest w tym złego?
Zacytuje wcześniejszy mój post:
"3. Nawet jeżeli rodzice zrobili coś głupiego, co w świetle prawa norweskiego jest powodem do odebrania dziecka - to nie znaczy że należy napiętnować tych rodziców. Na pewno nie krzywdzili dziewczynki - inaczej ona by nie wróciła z nimi (a co więcej sama pomagała w ucieczce). Jak widać rodzina się kochała (nadal się kocha) i nawet jeżeli miała jakieś problemy to rolą państwa jest pomóc rodzinie a nie rozbijać ją. Nie wiem jakim podłym zwierzęciem (bo ludzie się tak nie zachowują) trzeba być, żeby w skórze cholernego urzędasa tak krzywdzić rodziny..."
EDIT: do tego szukasz niuansów takich jak telefon głośnomówiący. Odpowiedź jest prosta i oczywista: jeżeli ktoś 3ci nastawia swoja głowę to próbuje dokumentować całą sytuację. Gdyby coś się nie powiodło to jest oczywistym, ze człowiek przezorny zbiera materiały dowodowe. I zawsze tak postępował nie tylko detektyw Rutkowski, ale przy podobnych akcjach podobne materiały zbierają różnego typu agencje działające w celu odbicia dzieci przy porwaniach podczas swoich akcji. Dlatego ja byłem zaskoczony, że nie filmowano akcji właściwej(chociaż to jeżeli istniało duże ryzyko, że kamera może spalić akcję - to mógł tak postąpić)
Jeżeli telefon był najrozsądniejszą metodą pozwalająca uzyskać kontakt z dzieckiem (w celu odbicia dziecka dla jego dobra) - to co jest w tym złego?