Norwegia to lewacki kraj z wykrzywioną polityką wobec rodzin. Z polityka w, której Państwo jest nadrzędne nad najbliższą rodziną. Z polityką w, której państwo przerywa naturalne ogniwo między rodzicem a dzieckiem w celu fikcyjnej dbałości o jednostkę.. skąd my to znamy. Zajmijmy się trzema znanymi przypadkami w tym jednym obecnym w czasach teraźniejszych,
1. Rosja Soviecka , której polityka osadzała się wokół ideii - rodzicem dziecka jest partia i tylko ona może wychować wartościowego człowieka.
Pawka Morozow – młody pionier, który zadenuncjował własnych rodziców – kułaków, ukrywających worki ze zbożem.
Jak to wyglądało w rzeczywistości i do czego doprowadziło wiemy ile istnien ludzkich ten pokrzywiony system kosztował.
2. Niemcy hitlerowskie ze swoimi Deutsches Jungvolk dla chłopców w wieku od 10 do 14. Dziewczęta od 10 do 18 lat mogły wstępować do własnej organizacji Bund Deutscher Mädel.
Nie posunęli się do indoktrynowania przedszkolaków i zabierania rodzicom. Okazało się, że zbrodnicza polityka była wydolna przy indoktrynacji 10 - latków. Do czego doprowadziła ta polityka wiemy.
3. Korea Północna - kliniczny obraz jak państwo zastępuje rodziców w wychowywaniu dzieci niby w trosce o dzieci i o państwo.
Profesor Kim Dong Gyu, znawca tematyki północnokoreańskiej, autor książki “Nauka o Korei Północnej”, zwraca uwagę, że Phenian kładzie szczególny nacisk na kształcenie początkowe, od żłobka wpajając dzieciom wierność partii. – Nieprzypadkowo w KRLD jest trzykrotnie więcej żłobków i przedszkoli niż w Republice Korei. Pranie mózgu w dzieciństwie daje najlepsze efekty. Północnokoreańskie dzieci wychowywane są metodą Pawłowa: ciastka dostaną tylko te, które wyraźnie powiedzą “dziękuję wodzu Kim Il Songu” lub “dziękuję drogi przywódco Kim Jong Ilu” – twierdzi profesor.
Od 1947 roku Korea Północna prowadzi specjalną politykę wychowania przedprzedszkolnego, w 1976 roku ogłosiła “zasady wychowywania i kształcenia dzieci”. Szkoła jest obowiązkowa przez 11 klas, wliczając w to rok przedszkola. Na Północy jest 36 tysięcy żłobków i 24 tysięcy przedszkoli. Dzieci muszą stawić się tam przed 8.00 rano, wracają do domu po 16.30.
DO czego to prowadzi widzimy - destrukcja rodzin i państwa.
Cała Skandynawia będąc pod wpływem polityki lewackiej przyjęła "niby" w ochronie dzieci prawo i stworzyła system na wzór powyższych, którego celem jest zastępowanie rodzin.
Córka mojej znajomej Finki (dziesięciolatka) gdy matka nie pozwoliła jej wyjść po 20 wieczorem na dwór powiedziała, że zadzwoni na policję i powie że mama ją uderzyła. Skutek Socjal odbiera dziecko. Matka z rozsądku pozwoliła jej na wyjście co było złem ale mniejszym ryzykiem niż utrata dziecka. Chore ale prawdziwe. Co się uczy przedszkolaki? Nie kotek, nie piesek tylko NUMER TELEFONU ALARMOWEGO na który powinny zadzwonić jak w domu jest coś z czym się nie zgadzają. Państwo wie lepiej.
W sumie nie żałuję Norwegów, że mają taki system. Ich cyrk i ich małpy. Ci co się osiedlają powinni zrozumieć _"widziały gały co brały".
Za jakieś 30 lat system norweski szlag trafi. Starzenie się społeczeństwa i konieczność importu siły roboczej pracującej na emerytury ( w Finlandii, która ma ca 5 milionów mieszkańców jak podało ministerstwo pracy do 2015 roku trzeba zaimportować 500 tysięcy imigrantów żeby nie zawalił się system emerytalny).
Gdy byłem na rybach na Lofotach pewien poczęstowany Żubrówką Norweg powiedział mi, że Norwegowie są jak renifery co wsiadły do samochodów. Nie zrozumiałem tej przenośni. Wytłumaczył mi, że to państwo o słabej kulturze politycznej, mała tradycja, w większości kraj wieśniaków, który w 2 pokoleniach dokonał skoku cywilizacyjnego przerastającego ich percepcję. To co było naturalnym dobrem okazało się światowym bogactwem - ropa, ryby, metale.
Na zakończenie - nie wszyscy Skandynawowie maja odmóżdżenie.
Polecam artykuł - wywiad z Ruby Harrold-Claesson - koniecznie przeczytajcie aby zrozumiec nienormalność , która was otacza.
www.rp.pl/artykul/480850_Dyktatura_urzednikow_socjalnych.html