Witam wszystkich. Pisałam tu jakiś czas temu, ze jestem w ciąży. Zamierzałam pracować jak najdłużej, ale los zdecydował inaczej, moja ciąża jest zagrożona. Jestem na zwolnieniu lekarskim jakoś od polowy listopada z powodu silnych krwawień w ciąży
. Zwolnienie dostałam od lekarza na razie mam do 10 lutego. Pracodawca wysłał cześć D do Navu. Do tej pory nie dostałam jeszcze ani grosza za zwolnienie a jest już koniec stycznia...Czy to normalne, ze tak długo się czeka?? Wczoraj tylko przyszedł mi list, ze zapadła decyzja, ze pracodawca nie będzie mi płacił (przecież to akurat wiem, ze pracodawca płaci za pierwsze 16 dni...a potem nie) ale nic więcej nie napisali. Czy to oznacza, ze wcale nic nie dostane??? Wysłałam im moje odcinki wypłat z ostatnich (jak chcieli) 7 miesięcy i nic...Wiem, ze najlepiej by było tam pójść i wyjaśnić ale właśnie o to chodzi, ze ja nie jestem w stanie łazić po urzędach, cały czas leże w łóżku... Dziekuje z góry za jakieś rady...
