Grzes203 napisał:
martcool napisał:
Dareknorge napisał:
Odkad kobiety walcza o rownouprawnienie jest bardzo ciezko znalesc prawdziwa kobiete. Teraz chca przywileje jakie maja norwezki i poskie kobiety. GDZIE TE KOBIETY Z TAMTYCH LATTTTTTTTT??????????
A jakie to kobiety dokladnie? Dajace sie ponizac i wykorzystywac? Czy to znaczy, ze kobieta, ktora walczy o rownouprawnienie juz nia nie jest?To kim jest?
Ależ ciekawy temat
Chciałbym zapytać o jakież to równouprawnienie walczycie?
Nie chcecie iść wcześniej na emeryturę? Chcecie podnosić ładunki cięższe niż 30kg? Może chcecie aby Wam drzwi przed nosem zamykano? Albo kręci Was wnoszenie lodówki na trzecie piętro po schodach?
Nie dalej jak dwa dni temu dowiedziałem się od Norwega że nie powinienem pomagać dziewczynom w ciężkich pracach ponieważ tu jest RÓWNOUPRAWNIENIE.
Jakoś nie widzę w tym wszystkim pozytywów o które warto kruszyć kopię.
Zwykła nuda i przekora przez Was przemawia.
Życzę jednak abyście kiedyś wygrały tą batalię, będzie mi lżej w życiu.
Grzes z całym szacunkiem, ale nie to miałam na myśli.
Raczej szacunek i partnerstwo! Równe prawa, ale nie wyłączajmy rozsądku! Równie dobrze mogłabym zacząć tupać nogami, że noworodkowi bardziej potrzebny jest ojciec niż matka, że to on powinien karmić piersią, może nawet to dziecko urodzić! Anatomicznie, fizjologicznie i psychologicznie jesteśmy inni, ja temu nie zaprzeczam! Nie będę nosiła worków po 50 kg, ciągnęła kabli i robiła wielu innych rzeczy. Nie oczekuję również od faceta, że spełni się jako pełnoetatowy opiekun do dziecka! Po prostu szanujmy się w tej inności, doceniajmy wkład pracy, jaki każdy wnosi w rodzinę! Kobieta nie "siedzi" w domu, ona w nim pracuje! Niech ktoś to w końcu zauważy. Tak się w życiu czasem składa, że kobieta wykonuje prace najgorsze, niewidoczne, niedoceniane. Mężczyzna nie dostrzega, nie docenia, a często ubliża... Nikt nie podziękuje, ba, nawet nie dostrzeże, że dziesiąty raz starła jego mocz z deski klozetowej, że piąty raz wyniosła szklankę, codziennie wrzuca śmierdzące skarpetki do prania... Nie raz czuje się, jakby ktoś wymierzał jej policzek za policzkiem. Ma własne pieniądze, ale mniejsze. Mniejsze czyli gorsze... Czasem nie ma ich wcale, a potem smutek i poniżenie, bo musi prosić o łaskę... Niejedna mogłaby dostawać pieniądze z NAV na dziecko na swoje konto, jako płacę, rekompensatę za trud, a mężczyzna je zabiera... A co powiedzieć o mężczyźnie, który zapłatę raty za dom traktuje jako "wielkie COŚ" a równowartość tej raty wydana na jedzenie z konta jego małżonki jest "wielkim NIC", bo ona nie może poszczycić się dowodem wpłaty za DACH NAD GŁOWĄ!!!
To są przykłady z życia kilku rodzin. Można by je mnożyć.
Gdzie podziali się mężczyźni, którzy potrafiliby tak przynajmniej słowem rozpieścić kobietę, żeby te wszystkie rzezy wykonywała z pasją, radością???
Cytat z Polaka, którego raz jedyny spotkałam: "Każdy ma nasrane do głowy. Tylko, że facetowi otwierają czaszkę jednemu raz na tydzień, jednemu raz na miesiąc i ładują szuflą gówno... Kobietom za to otwierają czaszkę codziennie i ładują, ładują gówno..." Może to i miało być śmieszne... Ale dla kogo?
Zbyt wiele razy ostatnio spotkałam się z traktowaniem kobiety, jako człowieka gorszej kategorii, zbyt wiele... Przykłady można by mnożyć i mnożyć, ale po co?