Pracodawca który mnie zatrudnił odbijał mi z wypłaty około 50% na skat pomimo ze miale kartę podatkową z której wynikało zupełnie co innego. Po kilku próbach i prośbach o wytłumaczenie dalej zwalał na księgową i patrzył na mnie jak na idiotę. Po okołu dwóch tygodniach nie poszliśmy do pracy (Firma norweska była podwykonawcą dla Veideke) z powodu nie wpłynięcia wypłat na konto, o czym poinformowaliśmy Veideke (za co przykładnie zwolnił mnie z pracy). Veideke oczywiście już dawno przelało pieniądze na konto tego buraka.
Podsumowując:
1 Straciłem prace co tylko wyszło mi na dobre(jako jedyny dostałe referencje z veideke) i znalazłem normalnego pracodawce.
2 Po rozwiązaniu umowy z dziadostwem poszedłem hmmm. pojechałem do odpowiednika Urzędu skarbowego (coś jak Wojewódzki Urząd Skarbowy) tam po rozmowie z (nie wiem naczelnik wydziału do którego mnie skierowano) wyłożeniu kawy na lawę urzędnik nie mógł uwierzyć ze tak mnie rozlicza pracodawca. Powiedział ze jeżeli chce teraz odzyskać nadpłatę podatku powinienem wypełnić jakieś tam papiery, wziąłem te druki ale rozliczyłem się na koniec roku. Oddali wszystko nawet nie wiem czemu więcej

. Oczywiście spisał nazwę, adres tej księgowej, ( rozliczenie przychodziło pocztą z biura księgowej) po jakimś czasie dowiedziałem się od chłopaków którzy tam pracują ze podobno jakieś kontrole były.
3 Nigdy nie wypłacił mi ferirpenger i dojazdów do pracy. (Niektórzy dostali aczkolwiek nie wszyscy, to znaczy dostali ci którzy weszli mu do dupy bez mydła)
4 Odwiedziłem jeszcze parę urzędów i po pewnym czasie pojawiły sie toy-toye na budowie, zimowe ubrania robocze,wypłaty na czas i takie tam.
5 To miało miejsce jakiś czas temu w każdym razie dziad nie zapłacil tym dupowłazom feriepenger za ostanie dwa lata
Wiec nie ma się co przejmować trzeba zmienić księgowa
Pozdrawiam wszystkich.