Trollica napisał:
Przeczytaj jeszcze raz od początku do końca wszystkie posty,a jeśli potrzebujesz..przeczytaj wolno. Nigdzie nie napisałam, że Polacy zamordowani w Wolyniu przyczynili się do pogromu w Jedwabnym. Antypolskie zaczadzenie? Na jakiej podstawie wyciągasz tak daleko idące wnioski? Zanim zaczniesz mnie obrażać, choć Bóg mi świadkiem, nie zasłuzyłam na to czytaj ze zrozumieniem. Nie będę więcej odpisywala jesli takim tonem będziesz się do mnie odnosil. Mam prawo być, ba! Nawet pisać na forum a Ty masz obowiązek, jak każdy z nas z szacunkiem odnosic się do forumowiczow choćby nie wiem jakie przedstawiali opinie.
Po co to wszystko piszesz i czas marnujesz? Weszlas tu w dniu szczegolnym i niezwykle bolesnym
dla wielu Polakow.Pszyslas aby uderzyc w twarz , napluc i oskarzyc,a po tym domagasz sie jeszcze szacunku dla siebie.
Mowie ci sama sobie go zabralas dzisiejszymi wpisami i sama sie umiescilas miedzy wyjatkowo
prymitywnymi indywiduami pokroju chwasta i optimusa.
Prawdopodobnie nic nie zrozumialas z tego co napisalem i mysle,ze nigdy tego nie zrozumiesz ,bo nie czujesz jak Polka,bo slowo Polska jest ci obce.
Aby zatrzec ten niemila atmosfere stworzona przez trolla internetowego wklejam
tekst ESKI z salonu24 ,bo chyba w takim klimacie powinnismy przezywac dzisiejszy dzien:
Nie będę dziś pisać o UPA i o rodzinie brata dziadka, wrzuconej żywcem do głębokiej studni. Może tylko o tym chłopaku, który szaloną jazdą wyrwał się z okrążenia. Gnał jak wściekły, na wozie wiózł rodzącą żonę, nie trafili ich, już dopadł rogatek Dubna. Ale jeden z konnych rezunów był zaciekły, mimo bliskości miasta dognał wóz i rozorał brzuch żony.
--------------------------------------------------------------------------------
Wspomnienie (reprint)
Doskonale pamiętam, jak wyglądał dworek prababci, choć nigdy go nie widziałam i nigdy nie zobaczę. Długa sień, w niej wielka choinka i długi stół. I skrzynie pod ścianami, w których skóry do sań. Skrzynie są bardzo ważne, jeśli się na nich zaśnie ze zmęczenia podczas Wilii, to dorośli, wyciągając skóry, zbudzą i zabiorą na pasterkę. Saniami, trojką przez pola, do kościoła. Pamiętam nawet bańki na choince. Zwłaszcza tę z szopką w środku. A przecież nigdy jej nie widziałam.
Wołyń, pamięć, która boli. Co roku bardziej. Zaginiona Atlantyda.
Już umarli prawie wszyscy, którzy ją widzieli. Którzy widzieli jej koniec. Został mit, legenda, pogrobowcy, którym opowieści przeciekają przez palce, zachodzą mgłą....
--------------------------------------------------------------------------------
Nie znoszę tych rocznic, nie żyje już nikt z moich bliskich z Wołynia. Nie ma już kogo zapytać, gdy szczegóły umykają z pamięci. Razem z mamą umarło ostatecznie tamto życie i tamten świat. Tylko tęsknota została, dziwna, przecież nawet nigdy tam nie byłam..
I nie pojadę, nie chce oglądać pustki po tamtym życiu, wolę widzieć wspomnienie: dworek, prababcia w dwukółce, śpiewające dziewczęta na polu, Żyd, u którego mama w tajemnicy przed babcią kupuje na kredyt piękne buciki, jak dziadek wróci z delegacji, to zapłaci, niczego nie odmówi córeczce.... A ja mam znowu dziesięć lat i słucham, jak babcia opowiada. To nic, że za ścianami jest czarny Śląsk i komuna, tu w domu kilimy na ścianach i kilka ocalonych, cudownych filiżanek i pachnie ciasto drożdżowe i dla mnie wszystko jeszcze jest prawie jak tam.....