Kilkanaście lat temu wystarczyła jedna wypłata by utrzymać rodzinę, druga można było odkładać. Dziś potrzeba dwóch wypłat ny przeżyć, lub jednej osoby, która dobrze zarabia i zachorowuje się niszcząc sobie zdrowie. Mi to przypomina Polskę, kiedy to Balcerowicz do biedaków mówił ze trzeba zaciskać pasa by dogonić Europę. Pamietam jak jedno z dzieci miało stypendium w średniej szkole około 2500kr, później nastały rządy Arny Solveig i po 5 latach kolejne dziecko miało tylko 1000kr, mimo ze wszystko było drozsze, a podatki i opłata były już większe. Barnetrygdt to jakaś kpina, co znaczą te pieniadze przy obecnych cenach? Ciagle się tylko czyta ze tu obetną a tam trzeba więcej płacić… Z roku na rok jest coraz gorzej, zwykli ludzie są traktowani jak frajerzy. Najbogatsi maja dobrych adwokatów, doradców wiec uciekają z tego kraju, a zapracowanym ludziom walczącym o przetrwanie wszystko można wmówić. Strajki są potrzebne, i to gwałtowne strajki. Sam mam swoją działalność, ale im biedniejsze społeczeństwo tym mniejszy rynek. Ci którzy eksportują liczą rekordowe zyski, również dzięki słabej koronie, ale reszta za to płaci.