Lukrecja28 napisał:
Największa moją motywacją jest czas, czas, czas... dla domu, dziecka, na wyjazdy, na hobby. W Polsce pracuje w korporacji gdzie obok mnie siedzą:
-szefowa- pracuje codziennie 7.00-18.00. Ostatnia siedziała w pracy ledwo ciepła i nawet wyszła do lekarza... wróciła oznajmiając, że ma GRYPĘ i siedziała do 18.00. następnego dnia przyszła do pracy z gorączką. Dni zaległego urlopu ponad 100.
- koleżanka z równoległego stanowiska- jako jedyna w zespole ma dziecko. niestety przedszkolaka pilnują dziadkowie a On nawet w czasie urlopu przychodzi na 4-5 godzin do pracy.
- kolejna koleżanka- potrafi zostać w pracy do 2.00 w nocy. Maile piszę w sobotę, niedzielę.
- kolega- dwa razy w tygodniu w delegacji. Pomimo tego, że ma pociąg o 5 rano i wraca z niej o 23 to następnego dnia i tak siedzi w pracy prawie 10 godzin.
Chyba nikt nie siedzi w pracy tyle godzin za darmo?
W Norwegii tez mozna pracowac od rana do wieczora lub pracowac z grypa. Wszysko zalezy w jakim sektorze sie pracuje i czy firma jest panstwowa, czy prywatna. Wiadomo, ze w prywatnych firmach liczy sie tylko zysk.
Nagdodziny tez sa zupelnie normala sprawa. Fakt, ze sa ograniczenia ile nadgodzin mozna pracowac w ciagu roku (200 godz.). Ale istnieje za to cos takiego jak avspasering, czyli za kazda nadpracowana godzine mozesz sobie wziasc wolna godzine w innym czasie.
Mozna rowniez zlozyc podanie (zdaje sie do Arbeidstilsynet) o zwiekszenie ilosci nadgodzin (do 400 godz. na rok).
Nadgodziny/avspasering sa zupelnie normalna sprawa w prywatnych firmach w Norwegii, w sektorach, w ktorych ilosc zamowien waha sie w ciagu roku.
Jak sie popatrzy, to na ogol kazdy ma jak sobie pozwoli i jak sam chce. W tym samym zakladzie sa ludzie co zawsze pracuja nadgodziny i sa ludzie, co o 16.00 rzucaja wszysko i ida do domu. Wiadomo, ze jak ktos ma dziecko w przedszkolu (lub w szkole), to musi je odebrac przed zamknieciem. Kazdy o tym wie i nikt na nikogo nie patrzy krzywo z tego powodu.