high_octane napisał:
SENTEX napisał:
a pol miliona ktorze lezy na koncie to tez nie za dobry pomysl wystarczy zobaczyc jakie koszty generuje rok do roku Moje inwestycje nie ograniczaja sie jedynie do kredytow i trzymaniu pieniedzy na koncie bankowym (co samo w sobie tez jest glupota). Ci co kupili teraz na gorce, beda splacac te swoje mieszkania do 70-tki. Kiedy pracownik fizyczny mysli, ze ma wieksza wiedze od eksperta finansowego, to nie moze sie to dobrze skonczyc.
JA tez bym sie podlaczyl do pytan o przeslanki wskazujace na taki drastyczny wzrost stop.
Koleinym moim pytaniem jest to kim w twoim mniemaniu jest "ekspert finansowy"
Czy to ci panowie co to przewidywali w 2008r wzrost wartosci nieruchomosci w USA, czy moze ci to to nie przewidzieli kryzysu w 2008 r i pomimo widocznych ( obecnie) przeslanek nadal rekomendowali inwestycje w banki nimi obciazone.
A moze to ci co to na FOREXie gwarantowali poziom franka do euro 1.2? I nie przewidzieli tego co nastapilo w styczniu 2015, gdy bank Szwajcarii przestal bronic tego kursu.
Tym sa wlasnie eksperci finansowi- wspolczesnymi druidam, ktorzy zamiast run maja wykresy i tabele i na ich podstawie przewiduja przyszlosc, ktorej nie zna NIKT!.
Ich dzialania doradcze to klasyczny przyklad jatrogenii w ogolnym ujeciu. Wywoluja wiecej szkod niz pozytku. Szary czlowiek przychodzi do banku, widzi te wykresy i nabywa kredyt denominowany w franku. Dlaczego to robi? Bo wierzy "ekspertom" Gdyby ich nie bylo to z uwagi na strach i brak wiedzy taki czlowiek nigdy by tego nie zrobil.
Nie da sie przewidziec wiecej na podstawie takich wykresow niz np. z uzyciem fusow z kawy.
Na swiecie wystepuja zjawiska zwane "czarnymi labedziami" wg. Taleba - „Czarne łabędzie”, to wydarzenia niezwykle rzadkie, znajdujące się na samym krańcu ogona rozkładu prawdopodobieństwa, ale wywierające olbrzymi wpływ na otoczenie i świat.
Tak sie po prostu dzieje i twoje liczby poparte analiza sa warte tyle co te fusy. A tych swoich ekspertow popros o ich analizy rynkowe z sierpna 2008. Gwarantuje dobra zabawe.