Po rozmowie z przyjaciółką (a właściwie wymianie e-maili), która mieszka w Norwegii już prawie rok, podjęłam decyzję... Wyjeżdżam, pozamykamy wszystkie sprawy w Polsce i wyjeżdżam, dzieci muszą mieć ojca, a ja męża.
Wiem, że na początku będzie ciężko, ale nie wyobrażam sobie życia tutaj samej, bo mój mąż już mi zapowiedział, że on tam będzie pracował dopóki sił mu wystarczy.
Mnóstwo rozterek i myśli się ciągle przez moją głowę przewija, ale cóż do odważnych świat należy, mam nadzieje, że dzieciaki szybką się za klimatyzują w nowym miejscu. Najważniejsze, że w końcu będziemy RAZEM.