– Kazali mi wyp…ć i stwierdzili, że jestem pijany. Oczywiście byłem trzeźwy. Rzadko spożywam alkohol, więc poczułem się dotknięty i zacząłem ich pytać, na jakiej podstawie tak stwierdzili. Postanowiłem nagrać całą sytuację telefonem komórkowym. Obszedłem ich samochód dookoła, by zarejestrować sposób, w jaki zaparkowali, nagrałem też numery rejestracyjne i samych funkcjonariuszy. Potem poinformowałem ich, że wezwę policję. I wtedy się zaczęło. Najpierw jeden z nich wysiadł z radiowozu, uderzając mnie drzwiami, po chwili dołączył do niego drugi. Przewrócili mnie na ziemię, zaczęli bić pięściami i kopać, żądając skasowania nagrania. Nie przestali nawet, jak zacząłem obiecywać, że to uczynię. Zacząłem więc krzyczeć, wzywając pomocy – opowiadał Onetowi pan Paweł.
Jak się okazało, to był jednak dopiero początek. Funkcjonariusze zakuli mężczyznę w kajdanki i wsadzili do radiowozu. Tam ponownie kilkakrotnie został uderzony przez nich w twarz. Mundurowi postanowili też użyć innej broni.
– Przez blisko 30 sekund pryskali mi prosto w oczy gazem. Nawet nie wiedziałem wcześniej, że to jest aż taki ból. Potem zostałem gdzieś wywieziony. Kiedy już zacząłem coś widzieć na jedno oko, zauważyłem, że zatrzymaliśmy się pod lasem. Tam znowu zażądali ode mnie, żebym usunął filmik i żebym podał im kod do telefonu. Poprosiłem o wodę do przemycia oczu. Dostałem ją, ale powiedzieli, że za butelkę muszę zapłacić 10 zł. Potem wypisali mi 500 zł mandatu, za zakłócanie porządku publicznego. Podsunęli mi jakieś papiery i zagrozili, że jeżeli nie podpiszę, to mnie zabiją, zakopią w lesie i nikt mnie nie znajdzie. To były już kolejne groźby z ich strony. Podpisałem. Wszystko bym podpisał, by nie ryzykować życia – relacjonował nasz rozmówca.
wiadomosci.onet.pl/warszawa/zarzuty-dla-...ozi-im-10-lat/f4fs0l
Jak się okazało, to był jednak dopiero początek. Funkcjonariusze zakuli mężczyznę w kajdanki i wsadzili do radiowozu. Tam ponownie kilkakrotnie został uderzony przez nich w twarz. Mundurowi postanowili też użyć innej broni.
– Przez blisko 30 sekund pryskali mi prosto w oczy gazem. Nawet nie wiedziałem wcześniej, że to jest aż taki ból. Potem zostałem gdzieś wywieziony. Kiedy już zacząłem coś widzieć na jedno oko, zauważyłem, że zatrzymaliśmy się pod lasem. Tam znowu zażądali ode mnie, żebym usunął filmik i żebym podał im kod do telefonu. Poprosiłem o wodę do przemycia oczu. Dostałem ją, ale powiedzieli, że za butelkę muszę zapłacić 10 zł. Potem wypisali mi 500 zł mandatu, za zakłócanie porządku publicznego. Podsunęli mi jakieś papiery i zagrozili, że jeżeli nie podpiszę, to mnie zabiją, zakopią w lesie i nikt mnie nie znajdzie. To były już kolejne groźby z ich strony. Podpisałem. Wszystko bym podpisał, by nie ryzykować życia – relacjonował nasz rozmówca.
wiadomosci.onet.pl/warszawa/zarzuty-dla-...ozi-im-10-lat/f4fs0l