Dzień dobry wszystkim.
Wspomnienia.
Nie maj,nie zielony gaj
z śpiewający ptaki to był,
ni wody szemżącej wśród
omszałych kamieni czas.
Czas to był
okrutnego mrozu
i śnieżnej zawieji,
szalejącej wokół nas
w jakimś zwariowanym
tańcu.
Lecz my nie byliśmy
skorzy do tej zabawy.
Jak zimowe ptaki,
miotane na wszystkie strony.
Parliśmy do przodu
ufni w siłę butnego ducha
i młodego ciała.
Może i śmieszni,
ale szliśmy dalej
zginając się pod jego
naporem,do domu.
Sapiąc ciężko
jak lokomotywa u Tuwima.
Przebijając się przez zwały
śniegu.
Wypatrując drogi w ciemnościach.
Wśród skarg i jęków
stróży przydrożnych,
ździwionych nami
w ty miejscu.
Mając już dość momentami
tej męczarni,
pragnąc tylko usiąść na
moment.
Odpocząć choć trochę
i poczuć to ciepło
jak przy piecu w domu.
Jednak głos twój wystraszony
szeptem ledwie mówiony,
zrób coś,ja już nie mam sił,
brak mi tchu, daleko jeszcze?
Kazał iść dalej
ciągnąc was prawie.
jak ranny zwierz,
który czuje że musi
uciec pogoni.
Szliśmy tak przytuleni
i półżywi,
trzymając się za zmarznięte
dłonie.
Ja i ty,on i ona.
Tak,tak,dawne to już czasy,
zdążył juz pokryć je kurz
zapomnienia.
Nie pamiętam już drogi
do twych drzwi,
pewnie inny wędrowiec
je otwiera.
Cóż,widocznie los tak chciał,
nie kończącej się i szczęśliwej
drogi Ewo.
I dzięki za wspomnienia.
LM32
miłego spędzenia dnia wszystkim