nie przy piwku ,tylko normalnie z nim rozmawiałem i nie jest to gość który leje wodę.Rozmowa dotyczyła tego,że miałem problem z rejestracją moich dzieci,gdyż za 1 razem ponad rok temu sprowadziłem rodzinę i gdy zarezerwowałem termin przez udi na żonkę z 2 dzieci-bo była taka opcja-po półtora miesiąca gdy się tam zjawiliśmy,pani policjantka szanowna powiedziała,że niestety,tylko żonka będzie zarejestrowana,bo na każde dziecko osobno trzeba rejestrować termin.zarezerwowałem więc termin raz kolejny na każde dziecko z osobna i po kolejnym 1,5 m-ca okazało się ,że zarejestrują mi tylko młodsze dziecko,a starszego nie gdyż starsze ma nazwisko żony,a ja mam nieprzetłumaczony dokument o zmianie nazwiska.Oczywiście przyjęła mnie inna kobieta.Zarezerwowałem więc kolejny termin oczywiście zrobiłem wcześniej tłumaczenie tego dokumentu,ale stwierdziłem że pójdę tam i nie pokażę go dopóki mnie o niego nie poproszą pokazałem tylko paszport i akt urodzenia-chodzi o to,że na jednym i na drugim dokumencie były różne nazwiska tego samego dziecka.I po kolejnym 1,5 m-ca oczywiście przyjęła mnie znów inna pani-która w ogóle nie widziała problemu i bez pokazywanie polskiego zaświadczenia o zmianie nazwiska,ani jego tłumaczenia zarejestrowała mi ostatnie dziecko.I gdy opowiedziałem to temu kumplowi-on mi opowiedział swoją historię o także potrójnej próbie zarejestrowania swojego dziecka,z tym że urodzonego w norge i tak samo za każdym razem była inna kobieta i żadna z nich nie powiedziała mu o komplecie dokumentów jakie ma posiadać,tylko każda z osobna po sprawdzaniu po kolei dokumentów mówiła,że nie ma jeszcze czegoś,kiedy on to załatwił,to po nast.1,5 m-ca usłyszał,że nie ma kolejnego dokumentu.Dodam,że w momencie rejestracji dzieci,nie byliśmy żonaci...No i razu pewnego jedna przecipa wyskoczyła z tekstem o dna...Kobiet nie zrozumiesz.I jeszcze dodam,że parę lat temu gdy siebie rejestrowałem,żaparkowałem na parkingu pod policją i przyszedłem 5 min.przed umówioną godziną,czekałem nakrzesełku przed okienkami.Byłem sam-nikogo przede mną i po ok 20 min.któraś z pań spytała mnie czy mam umówiony termin.powiedziałem,że tak-już 15 min temu powinienem być wezwany-sprawdziła i mówi-och tak.parking kupiłem na 30 min,bo uważałem,że to w zupełności wystarczy.Spóźniłem się do auta po tym wszystkim 3 minuty.Rejestracja kosztowała mnie 700 kr mandatu + stracona dniówka pracy.Wszystko to dotyczy wspaniałych policjantek z drammen.Ot co.Próbowałem się wcześniej zarejestrować w sandvice-20 km od drammen,bo termin rezerwacji był o miesiąc krótszy.-Wszystko tam szło jak burza,ale niestety kazali mi się rejestrować w drammen bo tam mieszkam.ot takie przygody