do Tomasza Mysiary z dedykacją za całokształt
Masz tu 40 wersów, każdy z nich zaboli
Najchętniej ruro widziałbym cię w ciuchach z czarnej folii
Chuj z tobą i z twoją żałosną gadką
Wiem, że za pieniądze przespałbyś się z własną matką
Mam żal do Boga, że takie ścierwo żyje
Nie bez powodu chodzisz z tym pochlastanym ryjem
Miej tą świadomość, że moja czarna lista
Zaczyna się, ty kurwo od twojego nazwiska
Los takich jak ty z reguły bywa krótki
Powinieneś pod uwagę wziąć karierę prostytutki
Kurwo, zasrańcu wiesz co się mówi w mieście?
"Słyszałem, że znów wyjebałeś swojego koleżkę"
Masz to we krwi, wiem, że się nie zmienisz
Nie zasługujesz łajzo by chodzić po tej ziemi
Ty farmazonie kłamiesz nawet gdy mówisz "dzień dobry"
Weź te pieniądze i wsadź je sobie w odbyt
Zostaniesz sam jak śmieć, bez swoich pseudo-kumpli
Jeszcze się spotkamy i wyrównamy rachunki
Frajerskie zagrywki wciąż idą z tobą w parze
Nie marnuj czasu, rozejrzyj się za cmentarzem
Pierdolę ciebie i te twoje szantaże
To moje wersy co podlegają karze
Obrażę cię nie raz, bo na to zasługujesz
Ty kurwo, farmazonie, robiony miękkim chujem
Ja mam nadzieję, że dotrze to do ciebie
Mam również cichą nadzieję, że cię wkrótce ktoś odjebie
Ty dla mnie jesteś pała
Twoja matka w chuj żałuje, że cię w czas nie wyskrobała
Póki nie zdechniesz, ja będę ci źle życzył
Gdy się noga podwinęła, ty mnie zostawiłeś z niczym
Mówię co czuję, niczego nie żałuję
Gdy podajesz komuś rękę, mów mu wprost, że jesteś chujem
Puszczam to w eter, jak zawsze pewny siebie
Do zobaczenia wkrótce, u ciebie na pogrzebie !