kzk niewiem jakie uczucie mnie wiąze z tym facetem,niewiem dlaczego w tym wciąz trfam, to był pierwszy imój facet, zazelismy sie spotykac jak miałam 16 lat!!!! moze to przyzwyczajenie, teraz nie bęąc z nim ponad rok (po wspólnych 13 latach)sama sie zastanawiam gdzie miałam oczy, dlaczego nie widziałam wcześniej ze nie wylewa za kołnierzyk, niewiem niewiem, moze to była wielka miłośc i niechciało sie widzieć pewnych żeczy, inaczej sie myślało będąc młodszym, po każdej awanti ja strzelałam focha on przychodzil przepraszał, wiesz mieć tamte lata a ten rozum było by inaczej, ja boje sie zmian, nie lubie zmian, może dlatego wciąz bylismy razem, może to było na złość rodzicom, oni ,,nie,,to ja ,,tak,, naprawde niewiem kiedys ktos mi powiedział ,,wy nie morzecie żyć ze soba i bez siebie,, dwa przeciwieństwa które sie przyciagaja.każdy znas patrząc w stecz widzi swoje błędy i mówie sobie,,ale ja byłem byłam głupia,, Apropo szacunku do matki, jego matka jest jedyna kobieta w jego zyciu która szanuje, w sumie moge powiedzieć nie odcieła nigdy pepowiny, zyła jego zyciem i tak jest do dziś, on pochodzi z rodziny gdzie jego ojciec jest alkocholikiem, więc matka musiała dawac rade sobie sama i ztąd ten ogromny szacunek do niej poza mamusia swiata nie widac i nie daj boże powiedziec na nią złe słowo tak awanti gwarantowane, i tak to mama całym swiatem, więcej miała do powiedzenie w naszym małrzeństwie niz ja typowy mami synek, wiem ze ta kobieta nie mogła liczyc na męza i radziła sobie sama ale wychowac sobie syna tylko dla siebie to też bardzo xle, co synek nabrioł mamusia naprawiła i tak było od czasów szkoły az po dziś, jak synek nawywijał i go zamkneli na dołku to mamusia szybko załatwiła i synka wypuscili więc jak taki człowiek mozw wiedzieć cokolwiek o życiu skoro nigdy nie poniósł konsekwencji swoich czynów bo mamusia zawsze dupke uratowała....wychował sie w domu gdzie ojciec był pijany i poniewierał matke, to samo robił ze mna ale szacunek miła do matki bo ona wycierpiała przez męża, a jaki los zgotował własnym dzieciom i kobiecie która posza by za nim w ogień? TAKI SAM!! mój syn wychowuje sie bez ojca bo odeszłam kiedy miał 3 mc, przez te 3 mc modliłam sie żeby miec pokarm bo bardzo chciałam karmic ale skąd ten pokarm miał sie brac jak nie jadłam bo nerwy bo mąz pijany, piłam wszystkie świństwa mlekopedne od bawarki po anyż byle by karmić synka, nie udało sie przez nerwy, a mąz w tym czasie ,,opijał syna,, trzeci miesiąc, od tamtej pory jesteśmy sami, synek jest pogodnym radosnym przeuroczym dzieckiem, niewie co to sters bo mama zawsze na luzie usmiechnieta, płacze tylko w poduszke zastanawiając sie,, czy dobrze zrobiłam,, pozbawiłam ich ojca, czy nie zabardzo skrzywdziłam męza,,zabrałam mu dzieci,, moze powinnam inaczej , moze nalezy sie szansa jemu dzieciom? ale kto da szanse mi? na normalne zycie?czy mi sie nic nie nalezy? czy moje najdroższe pod słońcem dzieci nie zasługują na godne zycie?czy musiały by na to patrzec i tak sie wychowywac w takim domu???teraz sa pogodne radosne i zycie bym za nich oddała, kocham ponad wszystko, tylko ciagle mysle czy aby nie za duzo osób skrzywdziłam? ale czy tez mozna krzywdzic mnie? KONIEC BO RYCZE JUŻ!!!