Czesc izrach
Jestem w Norge od maja 2011, przyjechalem tu nie majac zadnej ofert pracy, norwegie znalem tylko z wyjazdów turystycznych i od znajomych. Przed wyjazdem tj. pod koniec 2010 roku uczęszczałem wraz z zona na intensywny kurs jezyka norweskiego. Od razu nadmienie ze nie nauczylem sie jezyka ale pozniej chodzac na kurs w Norge bardzo mi sie przydal (mialem spore podstawy). Przez rok czasu przygotowywalismy się psychicznie i mentalnie do wyjazdu z kraju. Dzieci w wieku juz nastoletnim okazywaly calkowity sprzeciw na opuszczenie kraju.
W maju zapakowałem przyczepe kempingowa we wszystko co moglo byc mi potrzebne, spora gotowka w kieszen i kierunek Norwegia. Szukalem pracy przez miesiac, dziesiatki wyslanych CV, dziesiatki odwiedzanych zakladow, wreszcie po miesiacu jest upragniona praca (przez agencje) marne pieniadze, praca ciezka ale najwazniejsze ze jest. Mieszkalem na polu kempingowym placac tyle miesiecznie tak jak za mieszkanie (1200 NOK- za tydzień), ale to byl moj wybor, nie ograniczalo mnie miejsce zamieszkania, gdybym nie znalazl pracy tu pojechalbym gdzie indziej.
W sierpniu przyjechala do mnie zona z zamiarem znalezienia pracy no i noczywiscie usilne szukanie pierwszego mieszkania. Moja zona znalazla prace, wlasciwie praca znalazla ja nie wysylajac ani jednej cv i nie odwiedzajac zadnego zakladu, poprostu jadac i ogladajac ktores z kolei mieszkanie wlascicielce tylko wspomniala ze szuka tez pracy. Mieszkanie nie wynajela wtedy ale siostra wlascicielki zadzwonila do zony za kilka dni ze moze miec dla niej prace. Jesli chodzi o samo znalezienie mieszkania to z mojego punktu widzenia bylo to trudniejsze niz znalezienie pracy. Moze to wynikac z tego ze jestesmy rodzina 2+3 wiec jak na Norwegie troche duzo. Ale we wrzesniu znalezlismy mieszkaqnie w bloku, dzieci przyjechaly w ciagu kilku dni, rok szkolny juz sie zaczol wiec do szkoly poszly z kilku tygodniowym spoznieniem. Wreszcie bylismy cala rodzina w kraju o ktorym mazylismy od dluzszego czasu. Po poł roku pracy w prywatnej firmie zona zmienila prace na firme panstwowa a wiadomo co sie z tym wiaze jesli chodzi o sama prace ( zarobki takie same pracy 3 razy mniej). Ja po roku pracy rowniez zmienilem prace na zatrudnienie bezposrednio w firmie bez posrednika (zarabiam teraz 2 razy wiecej pracujac 4 dni w tygodniu), wynajelismy duzy dom w centrum miasta.
Apropos psa, w pierwszym mieszkaniu nie moglismy miec naszego pupila, teraz nie było zadnego problemu, wiec po roku rozlaki przywiezlismy rowniez pieska.
Podsumowujac, jesli tak sobie zaplanowaliscie tak robcie nie zniechecajcie sie byle jakimis odpowiedziami typu, to sie nie moze udac, jak tak zrobicie to NAPEWNO bedzie porazka.
Oczywiscie jest w tym wszystkim mase stresu i nerwów, bariera jezykowa to najwieksza trudnosc z ktora trzeba sie zmagac ( po przyjezdzie uczcie sie jezyka do bolu), nie znajomosc przepisow i procedur urzedowych (zawsze starajcie sie dowiadywac u zrodla, fora i rady dobrych wujkow konfrontujcie z rzeczywistoscia).
Poszukiwania mieszkania, to koszmar w bialy dzien a rowniez w nocy. Inna mentalnosc ludzi w urzedach, w pracy jak i w sasiedztwie. Ale to wszystko spokojnie mozna przezyc i sie przyzwyczaic. Szukajcie znajomych,, ty rowniez znajdz sobie jakos prace, chocby na 2 godziny dziennie, bezczynnosc tutaj zabija.
W ciagu poltora roku przyjechali do nas znajomi, rodzina z dwojka dzieci, oboje pracuja i mieszkaja na wynajentym mieszkaniu. Kolega zony ze studiow, znalazl prace bez wiekszego problemu, drugi kolega rowniez ma prace i mieszkanie, kolezanka zony z corka - znalazla prace i mieszkanie. Wiec ujmujac to statystycznie 100 na 100.
Zycze wytrwalosci i powodzenia.
Jesli w czyms mozemy pomoc, nie ma problemu pisz na prv.
Jestem w Norge od maja 2011, przyjechalem tu nie majac zadnej ofert pracy, norwegie znalem tylko z wyjazdów turystycznych i od znajomych. Przed wyjazdem tj. pod koniec 2010 roku uczęszczałem wraz z zona na intensywny kurs jezyka norweskiego. Od razu nadmienie ze nie nauczylem sie jezyka ale pozniej chodzac na kurs w Norge bardzo mi sie przydal (mialem spore podstawy). Przez rok czasu przygotowywalismy się psychicznie i mentalnie do wyjazdu z kraju. Dzieci w wieku juz nastoletnim okazywaly calkowity sprzeciw na opuszczenie kraju.
W maju zapakowałem przyczepe kempingowa we wszystko co moglo byc mi potrzebne, spora gotowka w kieszen i kierunek Norwegia. Szukalem pracy przez miesiac, dziesiatki wyslanych CV, dziesiatki odwiedzanych zakladow, wreszcie po miesiacu jest upragniona praca (przez agencje) marne pieniadze, praca ciezka ale najwazniejsze ze jest. Mieszkalem na polu kempingowym placac tyle miesiecznie tak jak za mieszkanie (1200 NOK- za tydzień), ale to byl moj wybor, nie ograniczalo mnie miejsce zamieszkania, gdybym nie znalazl pracy tu pojechalbym gdzie indziej.
W sierpniu przyjechala do mnie zona z zamiarem znalezienia pracy no i noczywiscie usilne szukanie pierwszego mieszkania. Moja zona znalazla prace, wlasciwie praca znalazla ja nie wysylajac ani jednej cv i nie odwiedzajac zadnego zakladu, poprostu jadac i ogladajac ktores z kolei mieszkanie wlascicielce tylko wspomniala ze szuka tez pracy. Mieszkanie nie wynajela wtedy ale siostra wlascicielki zadzwonila do zony za kilka dni ze moze miec dla niej prace. Jesli chodzi o samo znalezienie mieszkania to z mojego punktu widzenia bylo to trudniejsze niz znalezienie pracy. Moze to wynikac z tego ze jestesmy rodzina 2+3 wiec jak na Norwegie troche duzo. Ale we wrzesniu znalezlismy mieszkaqnie w bloku, dzieci przyjechaly w ciagu kilku dni, rok szkolny juz sie zaczol wiec do szkoly poszly z kilku tygodniowym spoznieniem. Wreszcie bylismy cala rodzina w kraju o ktorym mazylismy od dluzszego czasu. Po poł roku pracy w prywatnej firmie zona zmienila prace na firme panstwowa a wiadomo co sie z tym wiaze jesli chodzi o sama prace ( zarobki takie same pracy 3 razy mniej). Ja po roku pracy rowniez zmienilem prace na zatrudnienie bezposrednio w firmie bez posrednika (zarabiam teraz 2 razy wiecej pracujac 4 dni w tygodniu), wynajelismy duzy dom w centrum miasta.
Apropos psa, w pierwszym mieszkaniu nie moglismy miec naszego pupila, teraz nie było zadnego problemu, wiec po roku rozlaki przywiezlismy rowniez pieska.
Podsumowujac, jesli tak sobie zaplanowaliscie tak robcie nie zniechecajcie sie byle jakimis odpowiedziami typu, to sie nie moze udac, jak tak zrobicie to NAPEWNO bedzie porazka.
Oczywiscie jest w tym wszystkim mase stresu i nerwów, bariera jezykowa to najwieksza trudnosc z ktora trzeba sie zmagac ( po przyjezdzie uczcie sie jezyka do bolu), nie znajomosc przepisow i procedur urzedowych (zawsze starajcie sie dowiadywac u zrodla, fora i rady dobrych wujkow konfrontujcie z rzeczywistoscia).
Poszukiwania mieszkania, to koszmar w bialy dzien a rowniez w nocy. Inna mentalnosc ludzi w urzedach, w pracy jak i w sasiedztwie. Ale to wszystko spokojnie mozna przezyc i sie przyzwyczaic. Szukajcie znajomych,, ty rowniez znajdz sobie jakos prace, chocby na 2 godziny dziennie, bezczynnosc tutaj zabija.
W ciagu poltora roku przyjechali do nas znajomi, rodzina z dwojka dzieci, oboje pracuja i mieszkaja na wynajentym mieszkaniu. Kolega zony ze studiow, znalazl prace bez wiekszego problemu, drugi kolega rowniez ma prace i mieszkanie, kolezanka zony z corka - znalazla prace i mieszkanie. Wiec ujmujac to statystycznie 100 na 100.
Zycze wytrwalosci i powodzenia.
Jesli w czyms mozemy pomoc, nie ma problemu pisz na prv.