AgaN Napisałam tu kiedyś długaśniego posta, ale skasował się i do tej pory nie chciało mi się go powtarzać.
To prawda, że problemy z kręgosłupem szyjnym uniemożliwiają wiele ćwiczeń, ale nie wszystkie! Bieganie odpada, ale gdyby tak dokładnie przyjrzeć się osobom biegającym, to należałoby ten rodzaj aktywności odradzić większości. Tak to jest już z bieganiem, że bardzo obciąża i na twardym podłożu może spowodować problemy nawet u osób zdrowych.
Oprócz biegania jest wiele innych sportów: wspomniany pilates, pływanie, szybsze spacery, rower dopasowany do twojej wady, gdzie będziesz siedzieć maksymalnie wyprostowana. Większość ćwiczeń statycznych na macie można dostosować do twojej wady. Większość tych na siłowni też, a siłownia ma to do siebie, że budujesz tam włókna mięśniowe, które nawet w stanie spoczynku spalają więcej kalorii niż tkanka tłuszczowa, która nie spala ich wcale. I takie powinno być założenie osób odchudzających się, aby zamienić jak najwięcej tkanki tłuszczowej na mięśniową, która spala energię i jest mniej objętościowa. Nie ma się tu co porównywać z młodszymi dziewczynami, nawet ze sobą samy sprzed lat. Prawda jest taka, że kobieta po ukończeniu 25 lat traci do 12% tkanki mięśniowej rocznie. Wraz z jej utratą spowalnia się przemiana materii. Kobieta zwyczajnie zaczyna tyć, nawet prowadząc podobny styl życia. Jeśli do tego dojdą ciążę, które zmieniają gospodarkę hormonalną, to sytuacja wygląda jeszcze gorzej... Taka nasza uroda, takie jest życie. I jeślibym miała cokolwiek doradzać, to na pierwszym miejscu działających rzeczy postawiłabym aktywność fizyczną, bo tylko ona daje gwarancję trwałej zmiany, o ile będzie kontynuowana. Reszta jest na chwilę, nawet dieta bez aktywności da krótkotrwałe rezultaty. Poza tym nie można być na diecie przez całe życie. Trzeba tylko wprowadzić kilka podstawowych zmian, np. zamienić picie napojów na wodę, nie jeść pomiędzy głównymi posiłkami, słodycze zostawić sobie na określone dni, skupić się na jedzeniu warzyw i owoców na co dzień. Generalnie chodzi o wprowadzenie zdrowych nawyków, które da się bez większych wyrzeczeń kontynuować przez resztę życia. Tabletki jak widać nie dość, że nie są potrzebne, że szkodzą, to w ogóle w to co napisałam się nie komponują. Jeśli nawet zadziałają, to na krótko, bo do póki nie zmienisz diety i nie zwiększysz aktywności fizycznej, nic nie działasz na dłuższą metę. Nadal w końcu będziesz miała mało tkanki mięśniowej i złe nawyki żywieniowe, nadal będziesz się starzeć i tracić tkankę mięśniową na rzecz tłuszczowej. Tabletki tego nie zmienią. Problem powróci. A potem już tylko efekt jo-jo i więcej problemów.
Na pociesznie powiem, że szybki spacer jest generalnie bezbolesny, a w towarzystwie koleżanki nawet przyjemny. Siłownia- wystarczy 2-3 razy w tygodniu, ponieważ mięśnie muszą odpocząć pomiędzy. A ćwiczenia na macie to też parę minut dziennie, które upłyną niezauważone, gdy włączysz ulubioną muzykę lub film. Do wyboru do koloru.