OBÓZ PRACY 69
Rano o 8-mej ktoś puka cichutko. To Soraya. Przyniosła na tacy śniadanko. Nareszcie jestem traktowany z właściwym szacunkiem. Już chciałem się połozyc z powrotem do tego wielkiego, mięciutkiego łóżeczka, ale na szczęście przypomniało mi się, że mam tu pracować. W co się ubrać? Czy zarządca chodzi w garniturze i pod muszką, czy w ubraniu roboczym? Wybrałem pośrednie. Dres i adidasy. Jakby się komuś nie podobało, to zawsze mogę powiedzieć że akurat skończyłem gimnastykę poranną.
Jak znaleźć szefową w tym ogromnym domu? Na szczęście spotkałem Soraykę i zaprowadziła mnie do jadalni, gdzie pani Stasia z córeczkami spożywają śniadanie.
Wchodzę uśmiechnięty i optymistycznie nastawiony do życia i ludzi, a tuuuu.. Jezus Maria, to chyba gabinet grozy! Czyżby ojcem tych córeczek był dzwonnik z Notre Dame? A może pani Stasia zdradzała męża z własnym bratem? W naszej wsi była rodzina Grzybów. Wszyscy byli spokrewnieni ze wszystkimi, bo nie chcieli żeby rodzinne pola przeszły na własnosc innych rodzin. Więc mnożyli się we własnym klanie. Brat z siostrą, dziadek z wnuczką, mama z synkem itd. Ponieważ dawali zawsze wysokie datki na kościół, więc nikogo te ich dziwne spowinowacenia oficjalnie nie interesowały. Ale mówiło się o nich. Ci też byli wszyscy wyjątkowo nieatrakcyjni. Teraz tylko nie dać po sobie poznać, jak się przestraszyłem. Najpierw przywitałem szefową:- całuję rączki, pani Stanisławo! Potem to samo z córeczkami. Trochę się bałem, czy czasem nie mają krogulczych paznokci i kosmatych rąk, ale nie miały. Będę się musiał jakoś do tych poczwar przyzwyczaić. Córcie nazywają się Moni i Ula . Z wyglądu to mają chyba więcej lat jak ja, ale przy tej urodzie to wiek jest trudno ocenić. A poza tym to moją uwagę przykuły lezące na stole złote łyżeczki, widelczyki i nożyki. To mogło by być jakieś zabezpieczenie na wypadek gdyby coś z moją pracą nie wyszło. Małe to, poręczne, można do kieszeni wsadzić. Życie już mnie trochę nauczyło. Na początek wszystko jest fajnie, a potem nagle bez powodu wyrzucają cię na bruk i jeśli sam nie zadbasz o zabezpieczenie to zdychaj z głodu. Nikogo twój los nie obchodzi. Pani Stasia powiedziała, ze mam iść za nią do wschodniego skrzydła. Piętro wyżej, do traktu nocnego. Czego ona ode mnie chce? Na wszelki wypadek wykruszałem po drodze tytoń z papierosa, żeby wiedzieć którędy w razie czego uciekać. A ta wali prosto do sypialni. Chryste Panie, przecież mogłaby być moją matką! A poza tym to jak już coś ode mnie chciała, to czemu nie wczoraj, jak byłem nawalony? To by mi przeciez łatwiej było. Sypialnie to ma jak chyba królowa angielska. Nawet łożko z baldachimem. Ale nie idzie do lóżka tylko skręca do jakiegoś innego pomieszczenia. Co to? Sklep z odzieżą męską? Całe ściany to szafy.Garnitury wiszą całymi rzędami, butów na połysk wypucowanych całe półki, koszule leżą po jednej na osobnych półkach. Czemu ona handluje ciuchami? I wiecie co się okazało? To jest szafa zmarłego małżonka, pana Wahlstrom. I pani Stasia każe mi sobie wybierać co mi się podoba. Troche grubszy ode mnie musiał byc ten nieboszczyk, ale przy tym tempie pracy i odzywianiu dopasuję się już pewnie w krótkim czasie do jego figury. Buty tez mial o 2 albo 3 numery wieksze, ale ponapycham papieru toaletowego i będą pasowały. Wybrałem sobie kilka garniturków, trochę koszul i trochę sportowej odzieży ( moze będę grał w pokera albo w golfa?). Pani Stasia powiedziała że mogę zabrać wszystko i wysłac biednym krewnym do kraju. Hmm. To moja Kaśka otworzy butik odzieżowy i już nie będzie się mnie czepiała o pieniądze. Bo co jak co, ale o rodzinę to ja dbam
. C.d.n.
Rano o 8-mej ktoś puka cichutko. To Soraya. Przyniosła na tacy śniadanko. Nareszcie jestem traktowany z właściwym szacunkiem. Już chciałem się połozyc z powrotem do tego wielkiego, mięciutkiego łóżeczka, ale na szczęście przypomniało mi się, że mam tu pracować. W co się ubrać? Czy zarządca chodzi w garniturze i pod muszką, czy w ubraniu roboczym? Wybrałem pośrednie. Dres i adidasy. Jakby się komuś nie podobało, to zawsze mogę powiedzieć że akurat skończyłem gimnastykę poranną.
Jak znaleźć szefową w tym ogromnym domu? Na szczęście spotkałem Soraykę i zaprowadziła mnie do jadalni, gdzie pani Stasia z córeczkami spożywają śniadanie.
Wchodzę uśmiechnięty i optymistycznie nastawiony do życia i ludzi, a tuuuu.. Jezus Maria, to chyba gabinet grozy! Czyżby ojcem tych córeczek był dzwonnik z Notre Dame? A może pani Stasia zdradzała męża z własnym bratem? W naszej wsi była rodzina Grzybów. Wszyscy byli spokrewnieni ze wszystkimi, bo nie chcieli żeby rodzinne pola przeszły na własnosc innych rodzin. Więc mnożyli się we własnym klanie. Brat z siostrą, dziadek z wnuczką, mama z synkem itd. Ponieważ dawali zawsze wysokie datki na kościół, więc nikogo te ich dziwne spowinowacenia oficjalnie nie interesowały. Ale mówiło się o nich. Ci też byli wszyscy wyjątkowo nieatrakcyjni. Teraz tylko nie dać po sobie poznać, jak się przestraszyłem. Najpierw przywitałem szefową:- całuję rączki, pani Stanisławo! Potem to samo z córeczkami. Trochę się bałem, czy czasem nie mają krogulczych paznokci i kosmatych rąk, ale nie miały. Będę się musiał jakoś do tych poczwar przyzwyczaić. Córcie nazywają się Moni i Ula . Z wyglądu to mają chyba więcej lat jak ja, ale przy tej urodzie to wiek jest trudno ocenić. A poza tym to moją uwagę przykuły lezące na stole złote łyżeczki, widelczyki i nożyki. To mogło by być jakieś zabezpieczenie na wypadek gdyby coś z moją pracą nie wyszło. Małe to, poręczne, można do kieszeni wsadzić. Życie już mnie trochę nauczyło. Na początek wszystko jest fajnie, a potem nagle bez powodu wyrzucają cię na bruk i jeśli sam nie zadbasz o zabezpieczenie to zdychaj z głodu. Nikogo twój los nie obchodzi. Pani Stasia powiedziała, ze mam iść za nią do wschodniego skrzydła. Piętro wyżej, do traktu nocnego. Czego ona ode mnie chce? Na wszelki wypadek wykruszałem po drodze tytoń z papierosa, żeby wiedzieć którędy w razie czego uciekać. A ta wali prosto do sypialni. Chryste Panie, przecież mogłaby być moją matką! A poza tym to jak już coś ode mnie chciała, to czemu nie wczoraj, jak byłem nawalony? To by mi przeciez łatwiej było. Sypialnie to ma jak chyba królowa angielska. Nawet łożko z baldachimem. Ale nie idzie do lóżka tylko skręca do jakiegoś innego pomieszczenia. Co to? Sklep z odzieżą męską? Całe ściany to szafy.Garnitury wiszą całymi rzędami, butów na połysk wypucowanych całe półki, koszule leżą po jednej na osobnych półkach. Czemu ona handluje ciuchami? I wiecie co się okazało? To jest szafa zmarłego małżonka, pana Wahlstrom. I pani Stasia każe mi sobie wybierać co mi się podoba. Troche grubszy ode mnie musiał byc ten nieboszczyk, ale przy tym tempie pracy i odzywianiu dopasuję się już pewnie w krótkim czasie do jego figury. Buty tez mial o 2 albo 3 numery wieksze, ale ponapycham papieru toaletowego i będą pasowały. Wybrałem sobie kilka garniturków, trochę koszul i trochę sportowej odzieży ( moze będę grał w pokera albo w golfa?). Pani Stasia powiedziała że mogę zabrać wszystko i wysłac biednym krewnym do kraju. Hmm. To moja Kaśka otworzy butik odzieżowy i już nie będzie się mnie czepiała o pieniądze. Bo co jak co, ale o rodzinę to ja dbam
