No i mamy demokrację, ustrój gdzie bezrobotny leń czy patus-dzieciorób ma taką samą siłę głosu jak profesor ekonomii czy nawet zwykły ciężko pracujący człowiek, który na dwóch pierwszych pracuje. Teraz wystarczy naobiecywać kasy za darmo takiemu patusowi a on będzie głosował tak jak sobie władza życzy bo nie obchodzi go co jest dobre dla kraju, dla jego dzieci a tylko dla niego samego i to nie za 10-20lat a tu i teraz. I dzięki takim ludziom nic się nigdy nie zmieni a na pewno nie mordy w parlamencie.
Jak dla mnie to człowiek powinien mieć siłę głosu proporcjonalną do odprowadzonych podatków, w końcu to ci co się zrzucają na ten cyrk powinni mieć wpływ na co wydaje się pieniądze. Głosu nie powinni mieć ci którzy unikają opodatkowania (spora ilość bardzo bogatych) i ci, którzy wyciągają tylko ręce po cudze (patologia).