Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

6
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Historia

Kraj fiordów świętuje stulecie demokracji: przed wiekiem z konstytucji zniknął krzywdzący zapis

Monika Pianowska

17 lipca 2019 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
Kraj fiordów świętuje stulecie demokracji: przed wiekiem z konstytucji zniknął krzywdzący zapis

Jeszcze sto lat temu w wyborach nie mogły brać udziału osoby mało zamożne i korzystające z pomocy socjalnej. Na zdjęciu pierwsze głosowanie po przyznaniu kobietom praw wyborczych w 1913. flickr.com/ fot. stortinget/ public domain

17 lipca 1919 roku norweski parlament zniósł zawarty w konstytucji zapis o pozbawianiu głosów najbiedniejszych mieszkańców kraju fiordów. Ta historyczna decyzja umożliwiła dostęp do praw obywatelskich wszystkim Norwegom bez względu na ich status społeczno-ekonomiczny.
Jeszcze sto lat temu zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i samorządowych nie mogły brać udziału osoby mało zamożne i korzystające z pomocy socjalnej. Zmieniło się to po usunięciu z najważniejszego aktu prawnego Norwegii paragrafu 52d, na czym skorzystała głównie klasa robotnicza.

O prawach mógł decydować pech

Chociaż już w 1913 roku obywatele kraju fiordów w wieku powyżej 25 roku życia otrzymali oficjalnie prawa wyborcze – w przypadku głosowania do Stortingu również kobiety – w rzeczywistości dopiero sześć lat później można było mówić o prawdziwej demokracji.

Wówczas bowiem z norweskiej konstytucji wykreślono zapis zastrzegający możliwość zawieszenia praw wyborczych osób niezamożnych czy nieuprzywilejowanych, który powstał w 1898 roku, aby ograniczyć wpływ niższych warstw społecznych na losy kraju. Jego istnienie wykluczało z demokracji nawet 47 692 Norwegów, którym z powodu np. choroby, wypadku czy śmierci najbliższych było się trudno utrzymać, podaje stortinget.no.
Najbardziej traciła klasa robotnicza – dwie trzecie grupy pozbawionej praw wyborczych stanowiły kobiety, często wdowy wychowujące po kilkoro dzieci. Z możliwością głosowania musieli się pożegnać także ci, którzy nawet przez krótki okres korzystali z publicznej pomocy finansowej. Ostatecznie równo wiek temu przedłużająca się polityczna batalia o prawa najuboższych zakończyła się zniesieniem paragrafu 52d.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Stash Qu

17-07-2019 22:15

No i mamy demokrację, ustrój gdzie bezrobotny leń czy patus-dzieciorób ma taką samą siłę głosu jak profesor ekonomii czy nawet zwykły ciężko pracujący człowiek, który na dwóch pierwszych pracuje. Teraz wystarczy naobiecywać kasy za darmo takiemu patusowi a on będzie głosował tak jak sobie władza życzy bo nie obchodzi go co jest dobre dla kraju, dla jego dzieci a tylko dla niego samego i to nie za 10-20lat a tu i teraz. I dzięki takim ludziom nic się nigdy nie zmieni a na pewno nie mordy w parlamencie.
Jak dla mnie to człowiek powinien mieć siłę głosu proporcjonalną do odprowadzonych podatków, w końcu to ci co się zrzucają na ten cyrk powinni mieć wpływ na co wydaje się pieniądze. Głosu nie powinni mieć ci którzy unikają opodatkowania (spora ilość bardzo bogatych) i ci, którzy wyciągają tylko ręce po cudze (patologia).

Paweł Z.

17-07-2019 16:23

Demokracja - idealne słowo do kontroli tępych tłumów. Większość nie ma pojęcia co to jest, ale każdy mówi że fajne.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok