@John Coffe
Piszesz jakbyś był mocno zakompleksiony i sfrustrowany, obawiam się, że to nie problemy z rodakami są tego przyczyną a raczej Ty i Twoje życie. Może pomyśl o jakiejś pomocy psychologicznej, musi Ci być strasznie trudno żyć w takim urojonym wstydzie.
Co do artykułu to jest jeszcze jedna zaleta i to być może najważniejsza. Chodzi o wychowywanie dzieci. Dzieci chłoną język jak gąbka i są w stanie już po paru latach mówić dużo lepiej po norwesku od rodziców, którzy spędzili tu dekadę i więcej. W dyskusji z dzieckiem, szczególnie kiedy testuje ono granice wyznaczane przez rodzica, nasz język nie może nas ograniczać ani stawiać w pozycji podrzędnej do dziecka. Kłócenie się w języku, który nie jest naszym ojczystym pozbawia nas części rodzicielskiego autorytetu. W Norwegii poznałem kilka kilka par np. pol-esp czy pol-ger wychowujących tu dzieci i każdy z rodziców mówi do dziecka w swoim języku, szczególnie gdy te nie zachowują się jak należy.
Zaletą multijęzykowości jest też z pewnością to, że już jako nastolatek dziecko włada językiem rodziców, a do tego norweskim i angielskim, taka osoba dużo łatwiej przyswaja kolejne języki.