masz rację retier młodość jest odważna, wręcz brawurowa i dlatego łatwiej młodym ludziom z marzeniami je realizować.
Jest jeszcze druga strona medalu, wiek dojrzały i uczucie ,że taplasz się w g.....e i że za chwilę nim się udławisz.
W takim przypadku powinien zadziałać instynkt samozachowawczy (taki na poziomie intelektualnym) i trzeba coś z sobą zrobić, z czegoś się wyrwać, coś zostawić za sobą i oczywiście co się z tym wiąże (absolutnie zawsze)- coś stracić.
To ostatnie jest najgorsze, ale konieczne, aby zyskać coś lepszego w tym przypadku - oddech.
A tak na marginesie, to czy człowiek przed czterdziestką jest stary ? Wielu ludzi w starszym wieku zaczęło dopiero robić kariery oraz żyć tak jak im pasuje. Ich młodość natomiast była preludium i przygotowaniem do świadomego wyboru drogi życiowej.
Pomyślisz i co z tego? Gdy byłem młody chciałem zostać kosmonautą , podziwiać nasz glob z orbity...Nie udało się, a w moim wieku to już kanał.
Odpowiadam: Oczywiście NASA Cię nie przeszkoli, nie wsadzi do rakiety i nie wystrzeli w kosmos
Ale: NASA może Cię wsadzić do rakiety i wystrzelić w kosmos za twoje pieniądze.
Może podałam zły przykład dla tzw. zwykłych śmiertelników, ale wiemy, że takie przypadki miały miejsce.
Tym przykładem chciałam tylko uświadomić Ci, że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Nie jest to moje odkrycie, ani pana P.C było dużo innych przed nimi, którzy na to wpadli. P.C to podchwycił i przerabia w swych powieściach temu podobne teorie i chwała Mu za to.
Ktoś kiedyś napisał, że człowiek bez marzeń to martwy człowiek. Zgadzam się z tym. Nie chodzi tu oczywiście o śmierć fizyczną, tylko duchową, a ta moim zdaniem jest gorsza, bo żyjesz jak cyborg: wg schematów typu budzik-praca-dom-tv-internet-drink-szybki sex-sen-budzik i tak w kółko. Niektórzy nie pamiętają jak pachnie las, jak to jest zasadzić coś w ogródku i obserwować jak rośnie, nie odróżniają szpaka od kosa, od lat nie głaskali psa czy kota. Ilu z nas tak żyje? Odpowiedzmy sobie sami.
Przynudzam, ale przypomniało mi się jeszcze jedno w temacie realizacja marzeń. Widziałam film w tv o francuskim małżeństwie, których marzeniem było mieć jacht , który zastąpił by im dom, pływać po morzach i oceanach z krótkimi postojami w portach.Po jakimś czasie udało się Im wprowadzić marzenia w czyn. Powiemy chwała Im za to! Nic tylko podziwiać samozaparcia! Nic podobnego, bo mieli córkę, która zapłaciła wysoką cenę za marzenia rodziców. Ich marzenia pozbawiły ją kontaktów z rówieśnikami oraz wielu innych rzeczy co wg mnie jest świadectwem egoizmu tych ludzi w stosunku do swojego dziecka. Poświęcili ją , aby realizować własne marzenia.
Właśnie niestety przez wzgląd na innych rezygnujemy ze swoich marzeń. Dokonujemy wyborów pomiędzy ja i oni. Najczęściej słusznych na ten moment. To jednak nie może świadczyć o tym, że nasze marzenie umarło. Nie powinno jeśli było prawdziwe. Powinno czekać na przychylne "wiatry" i nabrać sił w żagle, gdy się nadarzy ku temu czas.