Imperator1988 napisał:
Gdy czytam takie pomysly folkenorskow jak to zeby dzieci odciac od Polski to przypomina mi sie tylko taki tekst "nie bedzie dzieci nam giermanil wrog" oraz czuje wielki zal ze nie mozna z volksdeutschami/folkenorskami legalnie zrobic tego co w 1945tym.

Pozostaje wierzyc ze nowoczesna ideologia przeze mnie zwana: Narodowykapitalizm kiedys sie pojawi we wszystkich slowianskich narodach od zachodniej Polski po Wladywostok od Murmanska po kraniec Bulgarii i Czarnogore Historia pokazuje ze zawsze gdy slowianie sa razem to giermance cienkim glosem kwicza a silni sa tylko wtedy gdy uda sie im podzielic i sklocic slowianskie narody.

A wracajac do tematu to opowiem z wlasnego doswiadczenia gdyz przydazylo mi sie wlasnie tak ze w 1997mym majac 8 lat zostalem wywieziony do giermanskiego kraju w ktorym obecnie mieszkam. Pierwszym miejscem do ktorego trafilem bylo Trondheim i oczywiscie dzieci z zagranicy norski tam wysylaly do innføringsskole straszliwa obraza dla kazdego aryjczyka miejsce pelne muzoli, pakoli i czarnych roznej masci a pech chcial ani jednego polaka akurat nie bylo. Jednym slowem nikt niczego sie tam nienauczyl pozatym ze muzole lubia sabotaz na lekcjach uprawiac. Po niecalym pol roku z Trondheim trafilem do Levanger i tam byla normalna szkola norweska juz wiec nauczylem sie norweskiego raczej szybko w pol roku bo to bylo jedyne czego trzeba sie bylo uczyc. Poziom matematyki byl smieszny wiec w 4 klasse musieli mi przyniesc ksiazke z 7. klasse a reszta przedmiotow to glownie zabawa a poziom angielskiego nizszy niz na kursie w Polsce dla dzieci w I i II klasie. Co do giermanskich bekartow to te w Levanger nie byly nawet takie wredne jedynie 2 mischlingow (pol grek - pol norsk) mnie wnerwialo rzucajac we mnie kamieniami odpadkami itp. a ze bylo to jeszcze zanim poznalem jaka skuteczna instytucja jest sosiallærer, inspektør i rektor to wpierdol dostaly dwa male mischlingi az byla z tego cala wielka afera no ale sami sie prosili.

Potem w 2000 trafilem na poludnie do grenlandsområdet Skien. Tutaj dopiero w szkole bylo widac i czuc ze jest sie w kraju wrogiej giermanskiej rasy. Norskow zachowanie podobne do szkopow zawistne male wszy robili co sie dalo przez reszte barneskole i cale ungdomsskole aby wnerwic i dokuczyc lecz szybko i skutecznie wykorzystywalem osobe zwana sosiallærer (u niego sie raportuje wszelkie lamanie prawa przez innych uczniow) do zwalczania bandyckich zachowan w szkole i gdy rektor pare razy utvisowal kilku norskow i wezwal ich rodzicow to troche sie uspokoilo tak ze jedynie bylo czuc wroga atmosfere. W kazdym badz razie juz od poczatku bylem pewien ze moj jedyny cel tutaj to zarobic kupe forsy aby jako bogaty czlowiek wrocic do Polski i zyc z kapitalu jak na kapitaliste przystalo. Napewno szkola norweska az do konca ungdomsskole jest parszywym przezyciem zwlaszcza jesli ktos niepotrafi tak skutecznie zwalczac wrogow to moze miec naprawde zle. Pozatym na dodatek czlowieka w wolnym czasie zarowno w czasie szkoly jak i po szkole przytlacza starszliwa nuda i az wgryzajaca sie w umysl straszliwa cisza (o ile nie mieszka sie w Oslo). Wiec jak ktos chce dzieci wywiezc do giermanskiego kraju to proponuje ulepszyc im zycie a) zakupujac komputer odpowiedni do grania aby sie nienudzily w czasie wolnym oraz b) rekompensowac im zycie w tym kraju jak najczestszymi urlopami w Polsce i wyposazajac je wtedy w duza ilosc gotowki aby mogly w Polsce poczuc sie po krolewsku i zrozumiec dlaczego musza zyc na wygnaniu (aby miec forse i byc kims bedac w Polsce).

Ot takie przemyslenia kogos kto w wieku 8lat zostal wywieziony i musial chodzic do norweskiej szkoly daleko od ojczyzny. Tak zebyscie wiedzieli jak to wyglada od strony ktora zostaje wywieziona przez rodzicow.



Strasznie mi sie ta wypowiedz podoba! samo sedno wszystkiego! Brawo