8 proc. norweskiego eksportu trafia obecnie do Stanów Zjednoczonych, większość jednak – do UE.
stock.adobe.com/licencja standardowa
8 kwietnia norweski premier Jonas Gahr Støre udał się do Brukseli, aby spotkać się z przedstawicielami Unii Europejskiej w sprawie nowych taryf ogłoszonych przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Podczas gdy UE otrzymuje 20 proc., a Chiny 34 proc., towary z kontynentalnej Norwegii zostają objęte są cłem wynoszącym 15 proc. Stawka dla Svalbardu i Jan Mayen wyniesie 10 proc.
Norweski minister finansów Jens Stoltenberg powiedział, że podwyżki taryf celnych w USA to zła wiadomość dla światowej gospodarki i dla tak otwartego kraju jak Norwegia oraz że decyzja Trumpa będzie miała wpływ na norweskie firmy. Chociaż na razie za wcześnie, by oceniać, jak poważna będzie sytuacja, reprezentanci kilku sektorów gospodarki już zaczęli spekulować.
Trump i cła kontra świat
8 proc. norweskiego eksportu trafia obecnie do Stanów Zjednoczonych, większość jednak – do UE. Stany Zjednoczone są wciąż trzecim co do wielkości rynkiem eksportowym kraju fiordów. Jak więc zwiększone cło na towary z Norwegii przełoży się na rzeczywistość?
– Teraz ważne jest, abyśmy kontynuowali prace nad negocjacjami w sprawie Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym, wprowadzili możliwe środki protekcjonistyczne UE i utrzymali norweską gospodarkę w ryzach – powiedział Stoltenberg.
Nowe przepisy obejmują niemal wszystkie kraje świata – ustanowiono minimalną stawkę 10 proc. cła dla każdego państwa, a dla wielu partnerów wielkość taryfy jest wyższa. Dla Chin ustalono cło 34 proc., dla Unii Europejskiej 20 proc., dla Japonii 24 proc., a dla szeregu innych państw stawki sięgają nawet 30-50 proc.
Co istotne, dodatkowa taryfa 15 proc. nakładana jest ponad dotychczasowe stawki celne wynikające z taryfy celnej USA czy ceł antydumpingowych. Innymi słowy, oznacza to podniesienie kosztu norweskiego eksportu o 15 punktów procentowych, jeśli dany produkt nie podlega osobnym środkom celnym.
Norweska gospodarka w obliczu niepewności
Wiele przedsiębiorstw nie ma pewności, jak surowe będą zapowiadane cła handlowe i czy Norwegia odczuje jakąkolwiek reakcję ze strony UE. Dokument Białego Domu z 4 kwietnia stwierdza, że nowa stawka celna wobec Norwegii wynosi 15 proc. Podwyższenie taryf i globalna wojna handlowa mogą stworzyć błędną spiralę, która uderzy w większość ludzi tam, gdzie boli najbardziej – w ich portfele.
W 2024 roku Norwegia wyeksportowała do USA towary o wartości 62 miliardów koron, z czego ponad jedną piątą stanowiły ryby. Łosoś norweski jest popularny w Stanach Zjednoczonych. Aż 80 proc. ryb eksportowanych do USA stanowi łosoś, głównie w postaci filetów.
Na przykład hodowcy łososia obawiają się spadku popytu – dodatkowe 15 proc. na cło może wymusić podwyżkę cen ryb w USA, co zniechęci część odbiorców. Eksperci wskazują, że przy 15-procentowym wzroście cen importowanej ryby popyt spadnie, a sprzedaż norweskiej żywności może wyhamować. Podobne obawy mają producenci aluminium i metali – ich produkty już teraz były mniej konkurencyjne przez wcześniejsze cła, a globalna wojna celna może obniżyć ceny metali na świecie, uderzając w norweskich eksporterów.
Również dostawcy maszyn dla przemysłu obawiają się, że amerykańscy klienci wybiorą tańszych lokalnych dostawców lub zrezygnują z części zamówień, jeśli norweskie urządzenia zdrożeją o kilkanaście procent. Te zagrożenia przekładają się na realne ryzyko utraty przychodów.
Na zdjęciu Donald Trump podczas AmericaFest 2024.Źródło: flickr.com/ fot. Gage Skidmore/ https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/
Od globalnego konfliktu do ludzkich portfeli
Najważniejszymi towarami eksportowymi Norwegii są ropa naftowa, gaz i owoce morza, ale także aluminium, produkty chemiczne, maszyny i technologie. Miejsca pracy w odpowiedzialnych za nie sektorach będą naturalnie narażone na utratę wartości.
– Najgorsze, co może się zdarzyć Norwegii, to to, że rozwinie się to w globalną wojnę handlową i gwałtowny spadek handlu międzynarodowego – mówi NTB profesor Ola H. Grytten z Norweskiej Szkoły Ekonomicznej.
Wskazuje on kilka aspektów, które w dłuższej perspektywie mogą mieć negatywne konsekwencje dla większości ludzi i ich portfeli: wzrost cen na całym świecie będzie miał wpływ na Norwegię i wywrze presję na wzrost cen również w kraju fiordów; rosnąca inflacja skłoni Norges Bank do podniesienia głównej stopy procentowej; firmy eksportowe będą poddawane większej presji, co będzie wiązało się ze zwiększonym ryzykiem utraty miejsc pracy.
Lista produktów objętych cłem 15 proc. z Norwegii nie jest wyliczona szczegółowo – taryfa ma charakter ogólny. Norwegia nie ma specjalnej dwustronnej umowy handlowej z USA (jak np. USMCA obejmujące Kanadę i Meksyk), więc obowiązują standardowe cła. W praktyce wiele norweskich wyrobów przemysłowych wchodziło dotąd do USA przy niskich lub zerowych stawkach (jak maszyny czy elektronika), natomiast np. produkty rolne napotykały cła wysokie lub wręcz bariery pozataryfowe. Teraz do każdej z tych pozycji zostanie doliczone dodatkowe 15 proc.
Skutki wojny handlowej mogą w dłuższej perspektywie – być może roku – rozprzestrzenić się na całą norweską gospodarkę. Grytten podkreśla, że może to mieć wpływ na centralne elementy norweskiego modelu społecznego. – Jeśli wybuchnie wojna handlowa, może to doprowadzić do mniejszej zdolności adaptacji, niższego wzrostu produktywności, niższego wzrostu gospodarczego – a tym samym mniejszego dobrobytu – mówi.
Może rok, może nie
Mimo że konsekwencje dla części branży eksportowej mogą być drastyczne, bezpośredni wpływ na gospodarkę norweską będzie początkowo ograniczony. Jednak polityka celna i handlowa Trumpa ma i może mieć szereg pośrednich i dalekosiężnych skutków, które łącznie mogą okazać się trudne do opanowania.
Trumpowska ofensywa celna objęła niemal cały świat z jednym wyraźnym wyjątkiem – na liście krajów obłożonych nowymi cłami zabrakło Rosji.
– Duża część dóbr i usług, które produkujemy, stanowi część łańcuchów wartości, których częścią jest również przemysł europejski. Duża część naszej produkcji jest wysyłana przez UE i przed dalszą wysyłką otrzymujemy pieczątkę UE. Dlatego i my jesteśmy tym dotknięci – podkreśla ministra handlu i przemysłu Cecilie Myrseth. – Dla nas najważniejsza jest teraz Europa – podkreśla.
Z nowych ceł wyłączone zostały m.in. stal i aluminium, a także samochody i części samochodowe – te kategorie już wcześniej (jeszcze przed ogłoszeniem 15-procentowej taryfy) zostały objęte osobnymi cłami ochronnymi w wysokości 25 proc. Na liście wyjątków znalazły się również lekarstwa, półprzewodniki, surowce energetyczne i niektóre minerały, które nie są dostępne w USA. Ma to zapobiec negatywnym skutkom dla amerykańskiego przemysłu wynikającym z podwyżki kosztów kluczowych komponentów i surowców.
Czy cła dotkną Polaków w Norwegii?
Wielu Polaków jest zatrudnionych w branżach kluczowych dla norweskiej gospodarki: budownictwie, przemyśle stoczniowym i petrochemicznym, transporcie, rybołówstwie czy sektorze energetycznym. Kryzys eksportowy może przełożyć się na sytuację polskich pracowników w Norwegii.
Wydarzenia takie jak wojny handlowe silnie wpływają na rynki walutowe. Korona norweska już przed nałożeniem ceł była osłabiona w stosunku do głównych walut. Dla Polaków pracujących w Norwegii kurs NOK ma duże znaczenie – decyduje o realnej wartości zarobków po przewalutowaniu na złotówki.
Firmy nastawione na eksport mogą wstrzymać nowe rekrutacje, dopóki sytuacja się nie unormuje. Przedsiębiorstwa produkcyjne i logistyczne, które wcześniej chętnie zatrudniały dodatkowych pracowników (często cudzoziemców), teraz mogą ograniczyć nadgodziny lub nie przedłużać umów czasowych. W branży rybnej już widać ostrożność – przetwórnie łososia zastanawiają się, czy utrzymać dotychczasowy poziom zatrudnienia na sezon letni. Podobnie może być w fabrykach części czy firmach technologicznych pracujących pod zamówienia eksportowe.
Ryzyko zwolnień dotyczy przede wszystkim mniej chronionych grup pracowników. Jeśli sytuacja będzie się pogarszać, może dochodzić do nieprzedłużania umów czy wręcz redukcji etatów w dotkniętych cłami zakładach. W warunkach spowolnienia firmy również rzadziej decydują się na podwyżki płac.
Łosoś pozostaje jednym z najważniejszych towarów eksportowych Norwegii.Źródło: Fot. Canva (zdjęcie poglądowe)
Norwegia dostanie rykoszetem?
Na razie skutki makroekonomiczne decyzji prezydenta stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa na norweskim gruncie są trudne do oszacowania. Norges Bank już wcześniej ostrzegał, że przedłużające się napięcia handlowe mogą utrzymać inflację na podwyższonym poziomie, opóźniając planowane obniżki stóp procentowych.
Rząd obawia się „potrójnego uderzenia” – najpierw amerykańskie bariery celne wstrzymują norweski eksport, potem kontrreakcje Unii Europejskiej uderzają w norweskich eksporterów pośrednio, a na koniec globalne spowolnienie obniża popyt na surowce i produkty z Norwegii. Minister finansów Jens Stoltenberg określił taki scenariusz mianem „trippel skvis” (potrójnego nacisku), który mógłby zagrozić wzrostowi gospodarczemu kraju fiordów.
W interesie norweskich władz jest raczej złagodzenie konfliktu niż jego eskalacja, ponieważ wojna celna między dwiema największymi potęgami (USA i UE) najbardziej zaszkodzi państwom trzecim takim jak Norwegia. Zamiast nakładać własne cła na produkty amerykańskie (co mogłoby uderzyć w norweskich konsumentów i importerów), Norwegia skupia się na dyplomacji handlowej – konsultuje się z Unią Europejską, rozważa wspólne działania na forum WTO i stara się o ewentualne wyłączenia sektorowe.
Źródła: borsen.dagbladet.no, NTB, E24, SSB, Reuters, nationen.no, innovasjonnorge.no, NRK, MojaNorwegia.pl, TVN 24
Reklama
09-04-2025 12:51
14
0
Zgłoś
09-04-2025 10:20
1
0
Zgłoś
09-04-2025 09:32
20
0
Zgłoś
09-04-2025 06:47
43
0
Zgłoś