Polak ma być mądry przed szkodą, nie po. „Przyjechaliśmy tu, by żyć i zarabiać, a nie tylko pracować”

Związki zawodowe wynegocjowały wiele przywilejów dla pracowników. adobestock/licencja standardowa/karepa
Mirosław Bartnik, Bygningsarbeiderforening: Nie jestem w stanie podać konkretnej liczby, ale coraz więcej Polaków dołącza do związków zawodowych. Większość jednak zapisuje się chętnie, jak już padnie ofiarą oszustwa. Są też tacy, którzy czytają moje posty na Facebooku [Wyzysk w Norwegii – przyp. red.] i zapisują się, zanim ktoś ich oszuka. Mamy taką zasadę w związkach zawodowych: nie możemy „brać” spraw, które rozpoczęły się wcześniej, zanim ktoś się do związków zapisał. Jeżeli więc pracownik został oszukany przez pracodawcę i po tym fakcie decyduje się zapisać do związków zawodowych, myśląc, że wkroczymy do akcji, a on sam odzyska pieniądze, niestety się myli. Jeżeli Polacy zapiszą się do związków, i później coś się wydarzy w ich miejscu pracy, np. zostaną oszukani, oczywiście pomożemy im. Dlatego to tak ważne, by zapisywać się przed szkodą.
Polscy pracownicy boją się zapisywać do związków?
Kiedyś tak, dzisiaj coraz mniej. Musimy spojrzeć na dwa przykłady. Pracowników agencji pośrednictwa pracy oraz firm. W bemanningach [agencjach pośrednictwa pracy – przyp.red.] wcześniej istniała obawa, ponieważ ludzie podpisywali umowy śmieciowe [fast ansatt uten lønn mellom oppdrag – przyp.red.] które były oparte całkowicie na zleceniach [oppdragsavtale – przyp.red.]. Pracownik, który miał zlecenie, to pracował. Pracownik, który nie miał zlecenia, szukał innej pracy, czekał w domu na telefon. Pracownicy obawiali się, że nie dostaną zlecenia, kiedy zapiszą się do związków zawodowych. W 2017, 2018 obawy zaczęły znikać. Pracownicy zaczęli dostrzegać, że ich koledzy, którzy są zapisani, walczą o swoje prawa i nadal otrzymują zlecenia.
Drugi przypadek to pracownicy firm, którzy mają umowy stałe, czyli pracodawca ma obowiązek zapewnić odpowiednia ilość godzin tygodniowo zapisanych w umowie. Tacy pracownicy nie muszą się obawiać, że nie będą mieć pracy, jak się zapiszą do związków zawodowych. Warto poczytać o tym, kiedy pracodawca może nas zwolnić. Coraz więcej Polaków z firm dzwoni do mnie i prosi o spotkanie grupowe odnośnie układu zbiorowego.
Najczęstszym problemem jest to, że pracodawca nie wypłacił wynagrodzenia bądź wypłacił za mało.
Od 1 stycznia 2019 w Norwegii obowiązują bardziej restrykcyjne przepisy regulujące działalność agencji pracy. Zmiany dają pracownikom większą szansę na znalezienie stałego zatrudnienia. Od teraz umowy z agencjami pracy podpisywać mogą bowiem tylko firmy, które objęte są układem zbiorowym (tariffavtale) – dzięki temu przedsiębiorstwa, które oferują gorsze warunki pracy, niż przewiduje układ zbiorowy w danej branży, nie będą mogły nająć pracowników poprzez pośredników.
Najczęstszym problemem jest to, że pracodawca nie wypłacił wynagrodzenia bądź wypłacił za mało. Codziennie odbieram telefony w tego typu sprawach. Duża część pracowników nie otrzymuje też feriepenger, kiedy zwolni się z firmy. Chciałbym opowiedzieć dwie historie, jakie spotkały pracowników w związku z wypłatą feriepenger.
Pierwsza historia: pracownicy otrzymali informację od szefa, że Norwegia tak bardzo dba o środowisko, że feriepenger jest przeznaczane na fundusz ochrony środowiska. Z tego, co pamiętam, to otrzymali 10 proc. z feriepenger. Druga historia jest taka, że szef nie wypłacał pensji dla pracownika. Pracownik dostał SMS od szefa: wyślij SMS do mnie, jeżeli chcesz otrzymać zaległą wypłatę, o treści: „chcę, aby moje feriepenger zostało przelane na konto, tu numer konta podanego przez szefa". Pracownik zrobił to. Nie możemy jednak zająć się sprawami, które powstały przed zapisaniem się do związków zawodowych.
Tak, ostatnio mieliśmy taki przypadek, ale bardzo szybko sprawa została rozwiązana, ponieważ pracownicy otrzymali porady, jak powinni reagować. Pracownik, który wobec innych stosował mobbing, odszedł z pracy następnego dnia po zgłoszeniu sprawy do pracodawcy.
Na profilu Wyzysk w Norwegii pojawiła się informacja, by w komentarzach pod postami nie opisywać swoich historii na temat przejść z pracodawcami, ponieważ mają oni swoich szpiegów, którzy im o tym doniosą.
Często się to zdarza. Bywa też, że inni pracownicy chcą podlizać się szefowi i wiedząc, że na linii szef-pracownicy istnieje jakiś konflikt, wolą wspierać pracodawcę w jego oszustwach, chcą „zapunktować”, mimo że sami są oszukiwani. Uważam, że pracownicy powinni wspierać się, czytać przepisy, chodzić na spotkania związane z przepisami, szukać pomocy u radców prawnych, prawników, związków zawodowych, Inspekcji Pracy. Ostatnio LO organizowało spotkanie dla wszystkich. Polecam sprawdzać ich stronę. Może warto byłoby spróbować, aby grupa, która potrzebuje pomocy, napisała do LO, czy mogliby zorganizować spotkanie dotyczące przepisów. Warto próbować. To nic nie kosztuje.
Część pracowników, kiedy przyjeżdża do pracy w Norwegii, oprócz braku znajomości realiów, nie zna też języka obcego. Często się zdarza, że tacy ludzie podpisują umowy „w ciemno”?
Ludzie podpisują umowy, których nie rozumieją. Bardzo gorąco polecam zapoznać się z paragrafem 14-5 AML oraz 14-6 AML [AML – Arbeidsmiljøloven – przyp.red.] na dobry początek. Pracownik może mieć swojego reprezentanta podczas podpisywania umowy, nie musi też od razu jej podpisywać. Może być tak, że pracownik budowlany, który ukończył 18 lat i ma powyżej roku doświadczenia na budowie, dostanie w firmie budowlanej stawkę 150 koron na godzinę. Podpisując coś takiego, pracownik nie naraża się duże kłopoty ponieważ w sektorze budowlanym obowiązują stawki minimalne i po zgłoszeniu pracodawca powinien naprawić błąd, o ile zostanie to zgłoszone pracodawcy. Ważne, żeby pracownik dowiadywał się, jakie przepisy obowiązują w jego pracy. Większy problem pojawia się wtedy, kiedy pracownik na przykład podpisze umowę, na której widnieje informacja, że pracodawca będzie pobierał składkę na fundację. Pamiętam taki przypadek. Pracownicy podpisywali umowy, na których było napisane, że 5 proc. ich zarobku zasili fundację. Fundacja była powiązana z szefem tej firmy. Uczciwy pracodawca nie będzie miał problemu z tym, że pracownik weźmie umowę do przeanalizowania przed podpisem. Skoro wszystko jest zgodne z przepisami, nie ma czego się bać.
Firmy, które nie mają nic do ukrycia, mogą skonfrontować się z pracownikami, pokazać dokumenty, że funkcjonują zgodnie z prawem, a wszystko jest w porządku.

Nie, nie kojarzę, by ktoś się wycofał, kiedy już rozpoczęły się działania ze strony związków. Było pewne zdarzenie, ale nie mieliśmy potwierdzenia tego w dokumentach, więc sprawa nie istniała. Związki opierają swoją działalność na dokumentach. Musimy mieć dokument, który pokazuje, że są jakieś nieprawidłowości. Mogę to porównać do policjanta. Policjant nie może wystawić mandatu za prędkość osobie, która wsiadła tylko do samochodu. Ta osoba musi faktycznie złamać przepisy, żeby zostać ukarana. Oto przykład, który wydarzył się w tym roku. Około 40 pracowników pewnej firmy budowlanej zapisało się do związków. Został podpisany układ zbiorowy. Mieli otrzymać lepsze pensje, dojazdówki, 12 proc. feriepenger, możliwość negocjowania stawek oraz inne korzyści płynące z posiadania FOB w firmie. Pracodawca po podpisaniu układu zbiorowego mówił im wielokrotnie, że niczego nie będzie płacił. Jako związki poinformowaliśmy pracowników, że musimy czekać na okres wypłaty. Musimy mieć to na papierze, że faktycznie pracodawca nie wywiązał się z przepisów.
Dowiedziałem się, że pracownicy otrzymali pewną ofertę. Mogli pracować więcej za normalna stawkę. Wypisali się ze związków zawodowych. Pozbyli się układu zbiorowego i nie żądali zapłaty za okres trwania układu zbiorowego. Z tego, co pamiętam, układ zbiorowy trwał u nich dwa miesiące. Tylko czterej pracownicy, którzy odeszli z tej firmy, zażądali zapłaty pieniędzy, które im się należały od okresu zapisu do związków zawodowych do zakończenia stosunku pracy z tą firmą. Ten okres obejmował również miesiące, w których działały przepisy z FOB. Obecnie ci pracownicy są bardzo zadowoleni z firm, w których pracują. Z jednym z nich rozmawiałem ostatnio i powiedział, że bardzo się cieszy, że zapisał się, odszedł z firmy i znalazł lepszą pracę. Zobaczył, jak wiele tracił przez te poprzednie lata.
Z kolei w innej firmie pracownicy mieli stworzyć układ zbiorowy, ale się przestraszyli, bo szef powiedział im, że firmę przejmą związki zawodowe. Dostałem wtedy mnóstwo telefonów od pracowników, że chcą się wypisać, ponieważ nie chcą, aby związki zawodowe przejęły firmę. Tłumaczyłem im, że związki zawodowe nie przejmują firmy, tylko dają im dodatkowe przepisy, które są korzystne dla nich. Nie chcieli słuchać. Wiedzieli lepiej. Jakby tak było, to miałbym udziały w bardzo dużych firmach. Nie jest tak. Jak będę chciał mieć udziały w firmie, to założę firmę. Powtórzę jeszcze raz: związki zawodowe nie przejmują firmy. Dają możliwość stworzenia układu zbiorowego, dzięki któremu pracownicy zyskują dodatkowe prawa.
Można powiedzieć, że należąc do związków zawodowych, niczego się nie traci?
Nie traci się, a zyskuje. Są osoby, które mówią: „a po co mi te związki zawodowe, one nic nie dają”. Nie? Stawki minimalne, freiedager i feriepenger, dojazdówki i zwroty za bramki w FOB wynegocjowały związki zawodowe. Dużo osób nie zdaje sobie sprawy, że związki dążą do poprawy środowiska pracy. Przynależność do związków dzieli się na dwie części. Indywidualną, w której to osoba otrzymuje ubezpieczenie, pomoc związków w razie problemów w pracy, możliwość robienia fagbrevu, prawnika, jeżeli sprawa ma trafić do sądu, oraz wiele innych. Miedzy innymi organizowaliśmy kurs języka norweskiego dla osób zapisanych. Druga część to możliwość korzystania z układu zbiorowego, jeżeli odpowiednia ilość osób zapisze się do związków i pracownicy będą chcieli stworzyć taki układ. W przypadku osób zapisanych do Bygningsarbeiderforening jest to FOB. Pamiętajmy o tym. W razie problemów zazwyczaj zostajemy sami. Warto się zabezpieczyć przed problemem.
Coraz więcej Polaków interesuje się przepisami, lecz nadal mało. Cieszę się, kiedy pracownicy przychodzą na spotkania. Jednak nie jest to miłe, kiedy umawiam się z ludźmi na spotkanie w wybranej miejscowości, dniu oraz godzinie wyznaczonej przez nich, a oni nie pojawiają się. Te spotkania nie są dla mnie, bo ja to wiem i uczę się cały czas dzięki kolegom z Bygningsarbeiderforening. Im więcej pracownicy wiedzą, tym lepiej dla nich. Miło jest słyszeć, że pracownik potrafi odpisać na e-mail do pracodawcy, powołując się przepis prawny. Chciałbym, aby wszyscy byli czujni. Bardzo ważne, aby każdy pracownik prowadził dokumentację. Timelisty, jeżeli są na papierze, mają być podpisane przez pracodawcę. Jedna kopia z podpisem ma być dla pracownika. Jeżeli godziny są wpisywane w jakimś systemie, radzę, żeby pobierać je na dysk. Miałem takie przypadki, kiedy godziny dla pracownika magicznie zostały zmienione. Na szczęście ci pracownicy robili kopie na dysku. To samo ze zleceniami – jeżeli nie otrzymujemy ich w załączniku, lecz w linku lub na konto pracownika, to mogą zniknąć. Często pracownicy tracą dostęp do konta, kiedy pojawia się konflikt z pracodawcą. Trzeba się zabezpieczać w każdy możliwy sposób.
Pamiętajmy również, że pracodawca ma obowiązek wysyłania lønnslippów. Pracownik po dwóch lub trzech latach od zakończenia pracy w firmie otrzymał list od Urzędu Podatkowego z żądaniem zapłaty podatku. Pracodawca nie odprowadzał za niego podatku. Wypłacał netto na konto, ale Skatteetaten zdefiniował kwotę jako brutto i nakazał dopłatę. Firma przestała istnieć. Wiem, że pracownik wiązał ledwo koniec z końcem. Z tego, co pamiętam, to ma chore dziecko. Nie wiem, jak potoczyła się jego historia. Pamiętajmy również, żeby poczta przychodziła do nas. W jednej z firm pracodawca dostał ze Skatteetaten dokumenty pracownika, dzięki którym miał możliwość zmiany konta pracownika, na które ma być wysłany zwrot podatku. W tym przypadku został również oszukany na feriepenger. Boi się, że straci pracę, dlatego nic z tym nie robi.
Polacy przyjechali tu po to, by żyć i zarabiać, a nie tylko po to, żeby pracować.
Zgadza się. Poza tym uczciwy pracodawca nie będzie miał nic przeciwko temu, jeżeli pracownik również sam prowadzi dokumentację. Jeżeli jestem uczciwym pracodawcą, czego mam się obawiać? Tak samo jest z umowami. Jeżeli pracownik podpisuje umowę, powinien mieć możliwość przeanalizowania jej oraz otrzymania podpisanego egzemplarza. Wiele razy słyszałem, że pracownik takiej umowy nie dostawał. Podobnie jak timelisty, które pracodawca zabiera, nie dając kopii z podpisem.
Poza tym bardzo ważną kwestią jest sprawdzanie swoich składek emerytalnych, czy pracodawca odprowadza odpowiednią kwotę. Mój znajomy zajmuje się sprawdzaniem tych kwestii i z tych firm, na temat których posiadamy informacje, nie spotkałem się z żadną, która odprowadzałaby prawidłowy II filar emerytury.
Kiedy powinna zapalić się czerwona lampka, że coś jest nie tak?
Coś jest nie tak, kiedy mój pracodawca nie pozwala mi zweryfikować, czy umowa jest sporządzona zgodnie z przepisami. Jako pracownik mam prawo do zweryfikowania umowy, muszę wiedzieć, co podpisuję. Nastepną kwestią jest to, gdy zauważam, że pracodawca nie daje mi kopii timelisty. Jeżeli na lønnslippach pojawia się bonus, który nie wiadomo, skąd się wziął. Bywa tak, że są ukrywane tam dodatkowe godziny pracy za normalną stawkę. Jest bardzo dużo przykładów, dlatego warto się edukować. Jeżeli czegoś nie wiemy, warto skontaktować się z kimś, kto jest nam w stanie pomóc. Kilka przykładów podałem wcześniej.
Pracownik powinien sprawdzać, czy pracodawca działa zgodnie z przepisami.
Jeżeli mamy jakieś podejrzenia, zanim coś zakwestionujemy, warto najpierw to sprawdzić. Można np. zadzwonić do osób, które specjalizują się w prawie pracy i zweryfikować, czy nasze obawy są słuszne. Nam [związkom zawodowym – przyp. red.] zależy, aby pracownicy byli traktowani zgodnie z przepisami. Musimy zdać sobie z tego sprawę, że nieuczciwy pracodawca nie tylko szkodzi pracownikom, ale też uczciwym pracodawcom, którzy dbają o swoich pracowników. Pamiętam, jak na projekcie, na którym pracowałem, spotkaliśmy z moimi kolegami z pracy osoby z Polski, które pracowały za 24 korony na godzinę. Ja wtedy miałem stawkę w granicach 180-190 koron na godzinę, zgodną z przepisami. Zgłosiliśmy to do odpowiednich instytucji. Pracownicy po kontroli otrzymali kontrakty ze stawką 190 koron na godzinę. Jeżeli dowiadujemy się, że jesteśmy oszukiwani i nic z tym nie robimy, to tak samo przyczyniamy się do niszczenia rynku pracy. Są też przypadki, kiedy pracownicy płacą swoim ,,kierownikom’’ pieniądze co miesiąc za pracę. Właściciele takich firm nie mają pojęcia o tym. Nie bójmy się zgłaszać tego. Jeżeli tego nie robimy, to kryjemy, moim zdaniem, przestępcę i tak samo jesteśmy winni. Takie przypadki oraz pracę na czarno powinniśmy zgłaszać. Nie bójmy się. Znam przypadki osób, które pracowały na czarno. Zgłosiły ten fakt. Otrzymały niezbędną pomoc. Zapłaciły jedynie podatek od prawidłowej kwoty, którą otrzymały. Nieuczciwy pracodawca poniósł konsekwencje. Warto takie przypadki zgłaszać na przykład do inspekcji pracy, Fair Play Bygg Oslo – tutaj zgłaszamy przypadki z sektora budowlanego. Warto zapoznać się z ich stroną. Pamiętajmy, że prawo obowiązuje pracodawcę, jak i pracownika. Jeżeli nie będziemy siebie szanować, to nikt nie będzie nas szanował.
Spotkania dla polskich pracowników odbywają się w soboty o godz.11, w siedzibie związków zawodowych Bygningsarbeiderforening, która mieści się przy ul. Møllergata 24 w Oslo. Wszelkie pytania można kierować bezpośrednio do Mirosława Bartnika, pod nr tel.: 46345753.
Pracujesz w Norwegii? Pomagasz innym Polakom i chcesz opowiedzieć swoją historię? Napisz do nas na Facebooku lub na redakcja@mojanorwegia.pl!
To może Cię zainteresować
31-12-2019 19:02
0
-2
Zgłoś
31-12-2019 18:57
0
0
Zgłoś
20-11-2019 22:32
2
0
Zgłoś
20-11-2019 02:28
0
-3
Zgłoś
19-11-2019 18:31
1
0
Zgłoś
18-11-2019 19:16
0
-7
Zgłoś
18-11-2019 11:39
0
-3
Zgłoś
18-11-2019 11:02
2
0
Zgłoś