Rozrywka
„Wiecie, jak oni nas tutaj nazywają? Social dumping”. „Norwegian Dream” wchodzi na ekrany polskich kin
9

Kadr z filmu. Na zdjęciu: Hubert Miłkowski w roli Roberta. Fot. Aura Film; materiały prasowe
Niezgłaszane wypadki przy taśmie produkcyjnej, zapijanie nudy i monotonii, ból zagryzany tabletkami, rodzinny dług do spłacenia… „Norweski sen” potrafi dać w kość. Dobrze wiedzą o tym bohaterowie mającego właśnie swoją polską premierę filmu Norwegian Dream, opowieści o migracji bez lukru.
Co zrobić, gdy raty za mieszkanie osiągają niebotyczne rozmiary i nie sposób ich spłacić za lichą polską pensję? Niektórzy wpadają na pomysł: kierunek – Norwegia! Tak czyni Robert (w tej roli Hubert Miłkowski), młody chłopak z Białegostoku. Jego historia to dzieje bolesnych narodzin pracowniczej solidarności i trudnej, homoseksualnej miłości.
Fuck you, Norway!, krzyczy w pewnym momencie matka Roberta. Ma ku temu powody. Norwegia pokazała jej rodzinie swoje nie najładniejsze oblicze. Przybrała zacięty wyraz twarzy pracodawczyni bezpodstawnie oskarżającej pracownicę o kradzież biżuterii. Przyoblekła się w ciuchy vintage, z których spady – jak kpi para dobrze sytuowanych Norwegów – trafią pewnie „gdzieś do Europy Wschodniej”. Migrantom w przetwórni łososia kazała narzucić roboczy fartuch i akceptować nielegalne zaniżanie stawek. Niech się boją, niech pamiętają, że na ich miejsce czekają kolejni.
Tyle że migranci nie chcą się bać. Wstępują do związku zawodowego. Rozpoczynają strajk. Czy uda im się wywalczyć lepsze życie?
Film w reżyserii urodzonego w Polsce pół-Polaka, pół-Norwega Leiva Ivora Devolda jest luźno inspirowany prawdziwą historią polskiego strajku robotniczego na wyspie Sotra, do którego doszło w 2017 roku. Tamten strajk się nie udał. Niedługo po wynegocjowaniu układu zbiorowego firma ogłosiła bankructwo, a po wznowieniu pracy nie zatrudniała już nikogo spośród poprzedniej, zbuntowanej załogi, która sprawiedliwość – pod postacią odszkodowania – znalazła dopiero w sądzie. Ale może bohaterowie Norwegian Dream będą mieli więcej szczęścia?
A w kinie – cisza
– Mam nadzieję, że będzie to punkt wyjścia do rozmowy. W Norwegii spodoba się wątek queerowej historii miłosnej. W Polsce widzowie z pewnością będą kibicować rodakom sprzeciwiającym się zaniżaniu stawek i złym warunkom pracy – przewidywał reżyser na łamach norweskich mediów. Niestety jednym z wątków komentowanych zarówno w norweskich, jak i polskich mediach stały się homofobiczne komentarze części norweskiej Polonii.
W wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej Devold opowiada o głosach niezadowolonych, obecnych zarówno wśród Polaków (Myślę, że wiele osób, które zostało wykorzystanych przez pracodawców, ucieszyło się na wieść, że powstaje o nich film. Chcieli zobaczyć w nim siebie. A po obejrzeniu filmu pomyśleli: „To nie o mnie. Przecież to film o geju"), jak i Norwegów – reakcję tamtejszej widowni na scenę z okrzykiem „Fuck Norway!” opisuje słowami: Nigdy nie słyszałem takiej ciszy na sali kinowej.
Norwegian Dream - Official Trailer
W Norwegii film premierę miał rok temu. Zebrał dobre recenzje (i słusznie, mimo że jest nieco schematyczny i za mocno oparty na stereotypie, a niektóre zachowania bohaterów wydają się nie dość dobrze umotywowane), został nawet w trzech kategoriach („Najlepszy scenariusz”, „Najlepsza reżyseria” i „Najlepszy aktor”) nominowany do najważniejszej norweskiej nagrody filmowej, Amandaprisen.
Piękne zdjęcia, przejmująca muzyka, doskonała gra aktorska Karla Bekelego Steinlanda (wcielającego się w postać zauroczonego Robertem Ivara) – to tylko część powodów, by udać się do kina.
Źródła: NRK P3, Frifagbevegelse, NRK, Samtiden.no, MojaNorwegia.pl, VG, Gazeta Wyborcza, Krytyka Polityczna
To może Cię zainteresować
3
25-03-2024 12:54
0
-1
Zgłoś
24-03-2024 23:47
0
-1
Zgłoś
24-03-2024 20:40
0
-13
Zgłoś
24-03-2024 13:06
21
0
Zgłoś
24-03-2024 12:26
16
0
Zgłoś
24-03-2024 10:02
27
0
Zgłoś
24-03-2024 09:00
35
0
Zgłoś
23-03-2024 20:44
50
0
Zgłoś
23-03-2024 20:37
15
0
Zgłoś