Olinko, jak widzę z Twojego profilu, jesteś z Oslo. Ty się kobieto nie zamartwiaj pogodą w swoim regionie. Co mam powiedzieć ja, mieszkająca na zachodnim wybrzeżu? Z największymi amplitudami opadów?
Jak przyjechałam prawie miesiąc temu, wzięłam ze sobą parasol, dziś się z tego śmieję. Mżawki nie widzę w ogóle, na deszcz polecam fenomenalne kurtki pokryte gumą i kaloszki. A jak wali żabami z nieba to szukamy zajęcia w domku.
Teraz dla przykładu, od prawie dwóch tygodni jest cudnie słonecznie, ciśnienie 1021 hPa, opalam się jak najęta codziennie wystawiając się jak kot na piecu do ciepła.
Inna sprawa to pory roku; rzeczywiście na lato trzeba coś wykombinować co pozwoli usnąć pomimo, że o północy jasno na niebie. Zima przede mną, choć byłam w Norwegii na Boże Narodzenie, i ta ciemność akurat troszkę przypomniała mi Polskę. Jedyne co to dziwne uczucie rano, że o 9:30 dzień się dopiero rozpoczyna, bo popołudnia i wieczory jakoś mi nie przeszkadzały.
Święta prawda z tym niezamykaniem się na innych, bo znam jednostki, które na każdą propozycję podjęcia prób wyjścia z domu czy do towarzystwa, reagowały wręcz alergicznie. Będziemy tak oceniani jak sami sobie na to zasłużymy. A pokażmy, że chcemy, zagadujmy, wychodźmy poza dom. To nic, że nie znasz języka, że jest Ci trudno na początku, zobaczysz za jakiś czas zmiany.