Na placu przed budynkiem policji w dzielnicy Tøyen w Oslo woluntariusze mają pełne ręce roboty. Krążą między dworcem autobusowym, gdzie odbierają napływających uchodźców, a namiotem, gdzie serwują im jedzenie.
Uchodźcy są zakwaterowani w pobliskim hotelu Best Western – najczęściej po pięć osób w pokoju – ale już się nie mieszczą. „Ludzie z walizkami, stosunkowo dobrze ubrani i na oko dobrze postawieni, niektórzy z małymi dziećmi na rękach”, tak dziennikarze „Aftenposten” opisują przybyszów. – W większości są to ludzi dobrze wykształceni, którzy nie mają innego wyjścia jak ucieczka – komentują woluntariusze – Słynna dobra Norwegia tak ich właśnie wita.
Ośrodek pęka w szwach
Między Szwecją a Norwegią nie ma kontroli granicznych i uchodźcy przedostają się do kraju na różne sposoby. Celnicy i policja z Østfold, na granicy ze Szwecją, zatrzymują autokary, żeby ich „wyłapać” i zarejestrować. Osobnymi autobusami zostają potem przewiezieni do jedynego dużego ośrodka dla uchodźców w Råde w Østfold. Bazę noclegową i punkt rejestracji azylantów organizowano w byłym budynku sieciówki Smart-Club, który może pomieścić do tysiąca osób.
Ale tylko w zeszłym tygodniu ze Szwecji do Norwegii przyjechało 2000 osób, dla których zabrakło tu miejsca miejsca – ci właśnie „lądują” w Tøyen lub na asfalcie pod budynkiem.
W ciągu tygodnia urząd ds. obcokrajowców (UDI) planuje otwarcie podobnego ośrodka w Storskog w Finnmarku, gdzie tylko w ten poniedziałek przez granicę z Rosją przedostało się 66 osób. Władze, krytykowane za złą organizację, liczą się z przyjęciem ok. 60 tys. uchodźców do 2016 roku.
www.aftenposten.no/nyheter/iriks/Kapasit...lsokere-8216434.html
Sytuacja tych, którzy dostali się do Norwegii jest zupełnie inna niż np. w „Małej Dżungli”, obozowisku we francuskim Calais, gdzie w rozrastającym się slumsie powstały już m.in. punkty napraw rowerów, prowizoryczne kawiarnie, dyskoteki, meczet i kościół.
Uchodźcy są zakwaterowani w pobliskim hotelu Best Western – najczęściej po pięć osób w pokoju – ale już się nie mieszczą. „Ludzie z walizkami, stosunkowo dobrze ubrani i na oko dobrze postawieni, niektórzy z małymi dziećmi na rękach”, tak dziennikarze „Aftenposten” opisują przybyszów. – W większości są to ludzi dobrze wykształceni, którzy nie mają innego wyjścia jak ucieczka – komentują woluntariusze – Słynna dobra Norwegia tak ich właśnie wita.
Ośrodek pęka w szwach
Między Szwecją a Norwegią nie ma kontroli granicznych i uchodźcy przedostają się do kraju na różne sposoby. Celnicy i policja z Østfold, na granicy ze Szwecją, zatrzymują autokary, żeby ich „wyłapać” i zarejestrować. Osobnymi autobusami zostają potem przewiezieni do jedynego dużego ośrodka dla uchodźców w Råde w Østfold. Bazę noclegową i punkt rejestracji azylantów organizowano w byłym budynku sieciówki Smart-Club, który może pomieścić do tysiąca osób.
Ale tylko w zeszłym tygodniu ze Szwecji do Norwegii przyjechało 2000 osób, dla których zabrakło tu miejsca miejsca – ci właśnie „lądują” w Tøyen lub na asfalcie pod budynkiem.
W ciągu tygodnia urząd ds. obcokrajowców (UDI) planuje otwarcie podobnego ośrodka w Storskog w Finnmarku, gdzie tylko w ten poniedziałek przez granicę z Rosją przedostało się 66 osób. Władze, krytykowane za złą organizację, liczą się z przyjęciem ok. 60 tys. uchodźców do 2016 roku.
www.aftenposten.no/nyheter/iriks/Kapasit...lsokere-8216434.html
Sytuacja tych, którzy dostali się do Norwegii jest zupełnie inna niż np. w „Małej Dżungli”, obozowisku we francuskim Calais, gdzie w rozrastającym się slumsie powstały już m.in. punkty napraw rowerów, prowizoryczne kawiarnie, dyskoteki, meczet i kościół.