Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Czytali temat:
(1299 niezalogowanych)
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
Byc moze niektorzy znajduja motywacje do istnienia w spokojnym zjedzeniu sniadania - obiadu i kolacji codziennie.... I jak tak chca to niech tak sobie maja lecz to nieznaczy ze inni niepotrzebuja wiekszego sensu wszystkiego....

Pozatym jesli chodzi o wojne to liczby tych zabitych wycofujacych sie dezerterow sa zdecydowanie zawyzone przez Niemcow jesli czytac dane eurokolchozu.... USA oraz UK (pomimo bycia w eurokolchozie) ma zdecydowanie poprawniejsze dane a przeciez chyba nikt niepowie ze zalezy im na wybielaniu komunistow.... Pozatym wojna z Niemcami to byla walka o przetrwanie calej naszej Slowianskiej rasy.... szwaby chcialy usunac nas z powierzchni ziemi i dlatego zolnierze ktorzy walczyli na froncie walczyli do konca i niemozna bylo sobie pozwolic aby jacys dezerterzy uciekali lub sie poddawali poniewaz od wyniku tej walki zalezalo przetrwanie wszystkich Slowian.... I akurat pomimo ze to byly komunistyczne metody to w tym przypadku niebylo w nich nic zlego bo byc moze to ze niektorzy zgineli "od swoich" sprawilo ze pozniej mozliwe bylo wykonanie rozkazow i zwyciestwo zarowno pod Stalingradem jak i na Luku Kurskim.... az po Bitwe o Berlin.... najwspanialszy triumf Slowian bo nigdy wczesniej nieudalo nam sie rzucic giermancow calkiem na kolana. Pozatym wiekszosc zolnierzy bylo swiadomych oco toczy sie walka wiec walczyli do ostatniego oddechu o przetrwanie calej Slowianskiej rasy.... porazka oznaczala eksterminacje calej naszej rasy.... przezyliby jedynie volksdeutsche poto aby na kolanach sluzyc szwaba.... Dlatego w takim przypadku niebylo innej opcji niz walka do ostatniego i zwyciezylismy pokonujac odwiecznego wroga naszej rasy w najczarniejszej godzinie historii kiedy ten wrog zdecydowal sie postawic wszystko na jedna karte aby nas zniszczyc wrecz usunac z powierzchni ziemi.

A za komunizm to mozesz rownie dobrze jak Rosjan obwiniac i naszych bo niebrakowalo Polskich komunistow.... A rzadzily ZSRR wtedy osoby pochodzenia Gruzinskiego oraz Izraelskiego.... I jakbys tego nieobracal to niewcisniesz nikomu ze to byli Rosjanie: Stalin, Beria, Kaganowicz etc bo Rosjanami oni niebyli.

A dzis jest wlasnie polityczne gowno bo rzadza swinie korytne..... I Korwin chce to wlasnie zmienic lecz ludzie tego nierozumieja.... A najsmieszniejszym ze wszystkiego jest obwinianie Korwina oto ze Kaczor&Donald kradna z pomoca palikotow, millerow i kwachow.... Korwin chce wlasnie to wszystko zmienic a jesli niebedzie mial mozliwosci to i tak sie to wszystko zmieni kiedy wkoncu zlodzieje doprowadza kraj do bankructwa..... wtedy nastapi przebudzenie narodu.... i na ten wypadek wlasnie niedawno swinie korytne podpisaly ustawe 1066 uprawniajaca wojska UE do wejscia do Polski gdyby Wojsko Polskie odmowilo posluszenstwa przylaczajac sie do buntu narodu.... Najwidoczniej bankructwo jest blizej niz moze sie wydawac....

Co do tego spokoju sniadania domowego zacisza i bezpieczenstwa swojego i swoich dzieci, to czego twoim zdaniem zwykly przecietny czlowiek wiecej potrzebuje? Ginac pod sztandarami chorych iluzji? Manipulujesz dalej perfidnie historia. Ruscy w plecy strzelali i nie zadnym dezerterom, czesto bez nabojow kazali im do przodu isc. Ludzie byli nabojami. Za co? za twoja chora slowianska ideologie? Chcialbym ciebie na tym froncie zobaczyc
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
Barbarzyństwo Rosjan jest zadziwiające
Autor: dokowski 11.08.05, 09:11
Dodaj do ulubionych Skasujcie
Odpowiedz
Jakieś przypadkowe chuligańskie zdarzenie w Warszawie od razu stało się
pretekstem dla tych dzikusów. Ich nienawiść do nas wyrwała się nagle spod
kontroli i teraz prowadzą regularne, zaplanowane polowania na Polaków. Czy
taka raz spuszczona ze smyczy dzicz może się opanować? Rosyjskim władzom się
pewnie wydaje, że to jest jakaś ich nowa polityka wobec Polski, podczas gdy w
rzeczywistości to tylko zwykła utrata samokontroli wynikająca z ich
narodowych kompleksów i nienawiści do zachodu i cywilizacji.


Nie ma przesady w słowach określających Rosjan mianem azjatyckiej dziczy i barbarii. Wystarczy zapoznać się w jaki haniebny sposób w trakcie różnych konfliktów zbrojnych traktowali pokonanych wrogów, jeńców, czy ludność cywilną.
W carskiej Rosji Putin miał wielu prekursorów i nauczycieli.

Z kolei szlachetność Polaków walczących o własną wolność, osiągających wyznaczone cele zgodnie z kanonami kodeksu rycerskiego i żołnierskiego graniczy wprost z naiwnością.

Przykładów obrazujących te skrajne postawy dostarczają chociażby pamiętniki z powstania listopadowego Feliksa Wrotnowskiego.

Grozą napada asymetria we wzajemnym traktowaniu. Powstańcy, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo uzurpatorskiej władzy moskiewskiej występowali z bronią przeciw żołnierzom, bardzo dobrze traktując rosyjskich urzędników, ich rodziny i pozostałą ludność cywilną, często obdarowując ich całkowitą wolnością osobista. Schwytani do niewoli żołnierze byli również dobrze traktowani, rannych leczono w lazaretach i prywatnych domach.

Uchwalane naprędce przez powiatowe Rządy Narodowe Akty Konfederacji będące rodzajami manifestów i odezw do mieszkańców nigdy nie miały wydźwięku antyrosyjskiego, nie wzywały do rzezi, mordów, zemsty za wieloletnie cierpienie i upokorzenia. Już sama analiza treści tych aktów nie pozostawia wątpliwości, że powstańcy nie zamierzali z nienawiścią odnosić się do nieprzyjaciela, jeńców zaś traktować humanitarnie. Przykładem jest chociażby odezwa powiatu mińskiego: „Oświadczamy uroczyście, iż mimo srogiego ucisku, arbitralności, poniżenia i niesprawiedliwości wszelkiego rodzaju, jakich doświadczać i znosić byliśmy przymuszeni przez lat trzydzieści siedem, idąc za nauką Zbawiciela naszego, nie tchniemy duchem zemsty wobec narodu rosyjskiego, uważamy Rosjan za bliźnich naszych, i dzieląc szlachetne uczucia oświeconego wieku, nie pałamy chęcią odwetu. Lecz też postanawiamy i przysięgamy walczyć do ostatniej kropli krwi naszej za Polskę całą, wolną i niepodległą”[i].

Gdy my traktowaliśmy naszych przeciwników – Rosjan, jak bliźnich, po drugiej stronie już same rozkazy cara, nakazujące okrutne karanie ujętych powstańców nie pozostawiały do czynienia z jakiego rodzaju wrogiem mamy do czynienia. Rozkazy te poszczególni rosyjscy dowódcy wcielali w życie z wyjątkowym okrucieństwem. Wtedy to określenie jeszcze nie funkcjonowało, ale dziś nazywa się takie postępowanie zbrodniami wojennymi.

Wiele jest przykładów takich zbrodni Rosjan we wspomnieniach dowódców powstania listopadowego.

Podczas walk toczonych w okolicach nadbałtyckiego portu Połągi między powstańcami powiatu telszewskiego a siłami rosyjskimi wojska moskiewskie schroniły się w Prusach, skąd wzmocnione posiłkami z Kurlandii zaatakowały Dorbiany i Kretyngę. W tych akcjach Rosjanie spalili port Połągę, miasteczko Dorbiany z kościołem, zaś Kretyngę jako własność szlachcica moskiewskiego oszczędzili od ognia, jednak nie biorących udziału w walkach włościan, niewinne kobiety i dzieci pomordowali. Czy to ludobójstwo miało miejsce na rozkaz zwierzchników, czy dla przerażenia powstańców, czy z instynktu własnego barbarzyństwa Rosjan nie wiadomo”[ii].

Inny przykład takiego barbarzyństwa miał również miejsce koło Połągi.

„półkownik moskiewski Bartolomej, który posuwał się od Kowna, wkroczył szóstego czy siódmego dnia powstania do powiatu rosieńskiego. Powstańcy rosieńscy zastąpili mu drogę nad rzeką Dubisą pod Plemborgiem, lecz zostali odparci. Bartolomej, który przez cały czas działania na Żmudzi oznaczał swój pobyt rabunkiem i rozmaitymi okrucieństwami, spalił zabudowania dworskie w Plemborgu, w dobrach obywatela Dowgirda spokojnie siedzącego w domu, i nie znajdując dalszego oporu zajął Rosienie. Wkrótce dowódcy powstania zebrawszy lud otoczyli Bartolomeja w mieście powiatowym, lecz ten napadł niespodziewanie na Widukle, miasteczko odległe o 2 mile od Rosień, rozproszył główne siły powstańcze, wzniecił pożogę, wielu ludzi spalił w domach, które umyślnie zamykać uprzednio kazał”[iii].

Mamy tu więc do czynienia z rozmyślnym zamykaniem niewinnych ludzi w domach i umyślnym im podpalaniem w celu spalenia żywcem. Wyczyny godne armii hitlerowskich Niemiec. Rosjanie nawet pokonani stanowili ogromne niebezpieczeństwo dla ludności cywilnej.

Podczas walk toczonych w początkach maja 1832 r. w okolicach Dorbian zmuszone do odwrotu wojska rosyjskie „uchodząc zniszczyli ostatnie dwa czy trzy częściowo zrujnowane wcześniej domy, zabili młynarza, kilkanaście kobiet i dzieci kryjących się między gruzami pokłuli i poranili”[iv].

„Mściwy nieprzyjaciel rozrządzał się w kraju za pomocą płatnych szpiegów i usłużnych sobie Żydów wyśledzał ofiary. Wielu w ten sposób schwytanych do więzień wtrąconych zostało lub wywiezionych w głąb Rosji”[v].

Z tą brutalnością i okrucieństwami całkowicie kontrastuje zachowanie poszczególnych rządów powiatowych i samych powstańców, którzy postępowali wręcz po rycersku.

W powiecie upickim na przykład„..urzędnicy moskiewscy, oficerowie i żołnierze, bądź siłą bądź bez oporu w niewolę wzięci, pod protekcję rządu powiatowego zostali wzięci, rozbrojenie zaś i aresztowanie garnizonu wykonane będzie w dzień, a nie w nocy”[vi]. Rząd powiatowy podjął decyzję, żeby „puścić spod straży urzędników moskiewskiego rządu, wziąwszy tylko od nich zaręczenie na piśmie, iż w niczym woli nowych władz sprzeciwiać się nie będą i na szkodę narodowego powstania działać nie będą”[vii].

„Generał brygady Majer po wyjściu wycofaniu wojsk moskiewskich pozostał przy swojej chorej żonie. Istniało niebezpieczeństwo, że puszczony wolno może sprowadzić rezerwy dywizji huzarów, by zniszczyć zawiązujące się powstanie, a zatem bez większej zwłoki aresztowano więc wszystkich wojskowych i urzędników moskiewskich. Jednak nie chcąc generałowej będącej w bliskiej rozwiązania ciąży narazić na przestrach, a aresztowanych żołnierzy rosyjskich na swawolę rozhukanego w pierwszym momencie pospólstwa wystawić, przedsięwzięto tylko środki zapobiegające wydaleniu ich z miasta w kierunku stacjonujących w pobliżu komend moskiewskich”[viii].

Barbarzyńcy odpłacali nam za szlachetność kolejnymi rzeziami.

Według relacji naczelnika powiatu kowieńskiego M. Prozora, który 18 kwietnia 1831 r. wydał bitwę garnizonowi kowieńskiemu w okolicach wsi Kormiałowa, podczas odwrotu nieprzyjaciel nie śmiał posuwać się dalej, a trofeami jego zwycięstwa były pożogi wiosek opuszczonych przez powstańców. „Nie na tym się jednak kończyła wściekłość barbarzyńców. Podpalając domy zamykali w nich nieszczęśliwe rodziny rolników i z dziką radością przypatrywali się płomieniom pożerających własność i właścicieli”[ix].

Szczególnie okrutnie Rosjanie potraktowali bezbronną Oszmianę, w której urządzili okrutną rzeż. „..rozhukana dzicz Werzulina [dowódca sił rosyjskich wysłanych do pacyfikacji powstania w powiecie oszmiańskim – dop. Autorów] wpadła jak do szturmem zdobytego miasta i zaczęła używać zwycięstwa. Nic dla barbarzyńców nie było świętego. Nie przepuszczając ni płci, ni wiekowi, zabijali kobiety i dzieci, nieśli rzeź i rabunek do kościołów. Śmierć nie nasycała jeszcze zemsty za podniesienie oręża przeciw carowi, trzeba było okrucieństw. Rozsiekano doktora Zakrzewskiego, rozpruto wnętrzności jednemu z mieszczan, dopytując się pieniędzy, zamordowano więcej stu bezbronnych osób. Krew ta ciąży na głowie gubernatora Chrapowickiego, który umyślnie wyprawił zgraję łotrów, żeby rzucić popłoch na powstańców”[x].

pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_katy%C5%84ska

pl.wikipedia.org/wiki/Pakt_Ribbentrop-Mo%C5%82otow

pl.wikipedia.org/wiki/Rozbiory_Polski


Czytaj prawdziwa historie i sie uch. Kiedys ci pisalem Niemiec to wrog a roski nieprzyjaciel, i historia to potwierdza, tego nie zmienisz
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
A jak ci tak zalezy na kapitalizmie narodowym i jestes wielkim polskim patriotom to wiedz ze Polska byla najsilniejsza W 1612 jak moskwe zajelismy.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
i jak by sie ta bitwa nie skonczyla to bylismy jedynymi ktorzy w tej moskwie byli. To z milosci do rosjan pewnie bylo
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
Rosyjska „smuta”, „dymitriada”, Polacy na Kremlu, były car Wasyl Szujski w niewoli w Warszawie, wyzwolenie Moskwy z polskiej niewoli – wydarzenia te obfitują w mieszaninę faktów i przeinaczeń. Nade wszystko obrosły różnymi mitami. Te żyją własnym życiem, w różny sposób są wykorzystywane, często też eksponowane propagandowo. Ich oddzielenie od faktów wymaga nie lada sztuki oraz ogromnej rzetelności i wiedzy.

Gdzie fakty, gdzie mity

Zacznijmy od mitów. Czym jest w gruncie rzeczy mit w życiu społecznym, w ludzkiej świadomości? Na ten temat wypowiedziała się historyk rosyjski Wiktoria Moczałowa: „Mit to coś, czego nigdy nie było, ale zawsze jest”[1]. A więc mit to coś, co istnieje wbrew oczywistym faktom, które miały kiedyś miejsce. W przypadku roku 1612 – i samej „smuty”, czyli zamętu – mamy cały ciąg wydarzeń z różnymi uczestnikami, które później były przedmiotem rozmaitych interpretacji, propagandowych czy literackich, operowych lub filmowych. Lista dzieł, w których opisano te wydarzenia lub ich część jest ogromna, niektóre są nawet zaliczane do klasyki światowej w swych dziedzinach.
Tym samym są znacznie większe – niż nasz narodowy mit – o oblężeniu Częstochowy przez Szwedów, którego jedynym, rzeczywistym faktem była obecność polskich najemników. Nie wojsk króla szwedzkiego, co niezwykle barwnie i szeroko opisał Henryk Sienkiewicz w „Potopie”.
Mity powstają po wydarzeniach, które miały przełomowe znaczenie, ale różnie zostały opowiedziane. Zaczęło się to od ustaleń Filareta, patriarchy moskiewskiego, który na nowo „pisał historię”. Tym samym tworzył on mit założycielski dynastii Romanowów. Stąd to, co się stało w roku 1612 już wcześniej obrosło mitami.
Później wydarzenia były badane przez historyków obu stron: rosyjskich i polskich. Zrobił to na przykład Iwan Zabielin autor książki „Minin i Pozharski: priamy i kriwyje w smutnoje wremija”

Geneza wydarzeń

Po śmierci cara Iwana Groźnego (1584) rozpoczął się w Rosji okres długoletniego kryzysu dynastycznego, przekształcającego się później w czasy zamętu zwane „smutą”. Sytuację kryzysową pogłębił okres głodu – wywołanego wybuchem peruwiańskiego wulkanu Huaynaputina w 1600 r. – w latach 1602–1603. Gwałtowne oziębienie klimatu spowodowało klęskę głodu w wyniku, którego w Rosji zmarło około 2 miliony ludzi – jedna trzecia ludności.
Pogłębiło to napięcia w rosyjskiej elicie władzy niezadowolonej z rządów cara Borysa Godunowa. W tym momencie pojawia się Dymitr I Samozwaniec podający się za rzekomo żyjącego syna Iwana IV Groźnego. Przepowiada on rychłą śmierć cara Borysa Godunowa.
Pojawienie się Dymitra Samozwańca – Rosjanie zwą go najczęściej Łże-Dymitr – tłumaczy niezwykle dowcipnie historyk rosyjski Wasilij Kluczewski: „Winiono Polaków o to, że go podrzucili: a on był tylko wypieczony w polskim piecu, ale zakwaszony w Moskwie”. Dodaje też, że „myśl o samozwańcu bez wątpienia zrodziła się w głowach najbardziej prześladowanych bojarów z Romanowami na czele”[2].
Grigorij Otriepjew był później tak „trefny” w Cesarstwie Rosyjskim, że „nie uchodziło wspominać tego faktu z biografii łotra i odstępcy od wiary”. A była nim służba na dworze bojara Michała Romanowa. Gdy doszło do prześladowań bojarów Grigorij Otriepjew schronił się w klasztorze, gdzie wykazał się ogromnymi zdolnościami. Kilka lat później znika.
Ma tym razem wsparcie prawosławnych magnatów litewsko–ruskich, a także zakonu Jezuitów. By wreszcie pojawić się u wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha. Tam poznał Marynę – „dumną Polkę” według słów Puszkina – w której się zakochał. Obiecał teściowi – był z otoczenia króla Zygmunta III Wazy – podzielić się bogactwami moskiewskimi.

Początek wielkiej awantury

„Carewicz” przyjął katolicyzm i ruszył na Moskwę. Z kogo składało się jego wojsko zależy od opcji historyka opisującego całą tę awanturę. Rusłan Skrynnikow pisze o „wszelkiej hałastrze – maruderach i szubienicznikach”, Paweł Jasienica o „rozmaitych woluntariuszach, Kozakach i chciwej łupu hałastrze”, Mikołaj Kostomarow pisze natomiast o „wszystkich zuchach, zawadiakach z południowej Rosji, którzy odpowiedzieli na apel moskiewskiego carewicza”. Wyprawa ta była na wyraźne zaproszenie bojarów, nie była wypowiedzeniem wojny przez państwo polsko–litewskie.
Nie ulegało wątpliwości, że doły społeczne były niezadowolone z rządów Borysa Godunowa. Wiązały duże nadzieje z pojawianiem się „dobrego cara”, nadzieją, że przywróci „Jurjew Dień”, w którym można było opuścić złego, dotychczasowego pana. 1 maja 1604 r. będąc jeszcze w Samborze samozwaniec podpisał dokument tytułując się „najsławniejszym, niezwyciężonym Dymitrem Iwanowiczem, imperatorem Wielkiej Rusi”.
Niespełna rok później zmarł car Godunow, który przed śmiercią wyznaczył na następcę syna Fiodora. Ale opozycja antycarska już wcześniej porozumiała się z Dymitrem. Zmiany frontów stały się charakterystyczne dla tej epoki w historii Rosji, można też „smutę” nazwać czasami „zdrad”. Mało było ludzi, którzy kogoś nie zdradzili, czy nie zmienili zdania. Rozpoczynało się też mordowanie przeciwników.

Samozwaniec na tronie

W lipcu 1605 r. do Moskwy przybyła caryca Maria, wówczas już jako mniszka Marfa. Rozpoznała w samozwańcu swego syna Dymitra. 30 lipca został on uroczyście koronowany. Był to szczyt najdziwniejszej awantury w historii Rosji. Dymitr I Samozwaniec był bardziej legalnie carem niż Borys Godunow, ponieważ według ludu i wszystkich zebranych w Soborze Uspienskim kontynuował dynastię Rurykowiczów. Stał się autentycznym carem.
Jednak spiskowcy nie spali. Rodzina Szujskich rozpuszczała informacje, że to zbiegły mnich Griszka Otriepjew. Dymitr się bronił, przypomniał, że Iwan IV Groźny kilkakrotnie był skazany na śmierć, ale tylko kajanie się i łaska carska uratowały mu życie.
Sytuację skomplikował król Zygmunt III Waza. Miał on plany podziału Rosji, wcielenia części jej terytorium do państwa polsko–litewskiego. Marzeniom tym sprzeciwiła się szlachta wywołując rokosz Zebrzydowskiego. W sprawy moskiewskie usiłowała też ingerować Stolica Apostolska i Jezuici.
Dymitr Samozwaniec mówił swym rozmówcom to, co chcieli usłyszeć. Nie mniej z jego wypowiedzi i zachowanych listów wyłania się obraz cara o reformatorskim obliczu. Był niepodobnym do swych poprzedników. W sztuce Ostrowskiego „Dymitr Samozwaniec i Wasyl Szujski” Dymitr mówi: „Wy znacie tylko jeden sposób – strach. Wszędzie, we wszystkim rządzicie siejąc strach... Ojcowie moi i dziadowie w tatarskiej ordzie poznawali co to strach. U Tatarów się uczyli rządzić siejąc postrach. Lepiej jest rządzić miłością i dobrocią”.
W jednym Dymitr Samozwaniec pozostał wierny rosyjskiej tradycji: władzy samodzierżawnej i tytułowi imperatora. Nie udało mu się zapobiec narastaniu wrogości, oskarżeniom, że jest sługusem „Żydów, łacinników i luteranów”. Szczególnie niechętna mu była hierarchia Cerkwi prawosławnej. Nienawidzili oni też cudzoziemców, którymi się car otaczał. Ale Dymitr nie przestrzegał też różnych zwyczajów – czasem drobnych – ale ważnych dla Rosjan.
Spiskowcy Szujski i Golicyn wystąpili do Zygmunta III z pytaniem czy nie zamierza powołać na tron moskiewski swego syna Władysława. Wiedzieli, że król polski jest niezbyt zadowolony z Dymitra. Jednak po ślubie Dymitra z Maryną, o której Puszkin pisał: „Nie ma na świecie piękniejszej władczyni od polskiej dziewczyny” – spiski wkroczyły w decydującą fazę. Zamordowano bestialsko cara – i ponad 1700 gości z Polski. Zwłoki Dymitra posiekano i spalono, a prochy wystrzelono z armaty. Później spiskowcy wybrali carem Wasyla Szujskiego.

Car Wasyl Szujski

Zaczął od przyrzeczenia rządów zgodnie z prawem. Obiecał nie nadużywać samodzierżawnej władzy, przyrzekał, że bez porady Dumy nie będzie sądzić nikogo, ani nie pozbawi majątków ani nie ogłosi wojny. Ta decyzja cara Wasyla Szujskiego to apogeum „smuty”. Przeciwko Moskwie zaczęła się buntować prowincja, zaczęły też wielkie grody wydawać stolicy polecenia. Pojawili się też kolejni samozwańcy – w sumie doliczono się ich dwunastu. Jednak najważniejszego, co do którego spierają się historycy, zgodnie nazwano go „Złodziejem Tuszyńskim”.
Pierwszy rok rządów Wasyla Szujskiego to „okres samozwaństwa bez samozwańca”. Rozpoczęły się bunty chłopskie, jednym z przywódców był Iwan Bołotnikow. Skutkiem tych wydarzeń była aktywizacja części ziem należących do Królestwa Polskiego i Litwy. To będzie mieć później fatalne skutki. W postaci tragicznych powstań kozackich na Ukrainie.
Wasyl Szujski zawiera też pokój ze Szwecją, co prowokuje Polskę. Zygmunt III prosi papieża o przyspieszenie kanonizacji Ignacego Loyoli – miał zostać patronem wyprawy na Moskwę. Rosja staje się krajem podzielonym: miała dwu carów Wasyla i Dymitra II, dwie Dumy, dwu patriarchów, dwie administracje. Doszło też do klęski wojsk rosyjskich w bitwie pod Kłuszynem w dniu 24 czerwca 1610 r.
Bojarzy obalili Wasyla Szujskiego. W Rosji zapanowało bezkrólewie, władza państwowa przestała istnieć. Wybór był prosty: „Złodziej” albo Polacy. Lud moskiewski wolał „Złodzieja”, bojarzy Polaków. Bojarska „Siódemka” – jednym z najbardziej aktywnych był Fiodor Nikicz Romanow wówczas patriarcha Moskwy – zaproponowała hetmanowi Stefanowi Żółkiewskiemu koronę carska dla królewicza Władysława syna króla Zygmunta III Wazy. W sierpniu 1610 r. podpisano układ o wyborze na cara, a bojarowie, lud Moskwy i miast prowincjonalnych złożył przysięgę na wierność nowemu władcy. Stosunki między oboma stronami były nadzwyczaj poprawne.
Ale główną przeszkodą okazał się jego ojciec. Zygmunt III Waza chciał być sam carem. Na co nie zgadzała się część delegacji bojarów, w tym patriarcha Filaret. Zostali aresztowani i wywiezieni do Polski. Metropolita Filaret gościł na Zamku Malborskim, skąd miał możność poprzez korespondencję wywierać do 1618 r. wpływ na Rosję.
Król odwołał niezgadzającego się z jego polityką hetmana i mianował na jego miejsce Aleksandra Korwina Gosiewskiego. Ten nie potrafił w dyscyplinie utrzymać polski garnizon na Kremlu, rozpoczęły się burdy i zajścia. Zygmunt III nie zatwierdził umowy z bojarami wzmogło napięcia i ataki ze strony Rosjan. Gosiewski nakazał „ogniem wykurzyć przeciwnika”. Co doprowadziło później do pożarów w Moskwie, ofiarą padło wówczas 60 tysięcy ludzi.
Gosiewski nakazał wywiezienie z klasztoru obalonego cara Szujskiego i jego braci do Polski[3]. Car Wasyl IV Szujski, przebywał w polskiej niewoli po swojej detronizacji 17 lipca 1610, w tym czasie carem Moskwy i Wszechrusi był królewicz Władysław IV Waza.
Gosiewski zaczął rządzić jak prawdziwy okupant, a król Zygmunt przeszkodził planom bojarskim: zainstalowania na Kremlu księcia Władysława.
Wówczas to zmordowano Dymitra II. Patriarcha Hermogenes zaczął nawoływać do walki z cudzoziemcami i popierającymi ich bojarami. Został aresztowany przez Gosiewskiego i zmarł w polskiej niewoli. Ale rozesłane przez niego listy były sygnałem do powstania.
W roku 1612 r. przekazał dowództwo nad polskim garnizonem Mikołajowi Strusiowi i wrócił na Litwę.

Ostatni etap

Pospolite ruszenie, które rozpoczęło oblężenie Polaków na Kremlu, postanowiło stworzyć nowy system władzy, aby wyprowadzić kraj w kryzysu. Jego kierownictwo opracowało dokument, że władza należy do wojska. Podstawę tworzyła prowincjonalna szlachta. Akt ten był wymierzony przeciwko Kozakom i chłopom, umacniał zależność pańszczyźnianą.
W międzyczasie Polacy zajęli Smoleńsk, a Szwedzi Nowogród. Odrodziło się „Tuszyno – bez Złodzieja” ale z jego synem „Złodziejaszkiem”. Smuta sięgnęła szczytu. Całkowicie zdyskredytowano bojarów, prosta szlachta wysunęła program, ale nie potrafiła go zrealizować. Były to przyczyny wzrostu napięcia społecznego i rozpadu państwa.
Inspiratorem zmian okazała się Cerkiew prawosławna, zarówno patriarcha Hermogenes, jak przeor klasztoru Troice – Siergiejewskiego Dionizy zachęcali do walki z Polakami. Dokładnie określano wrogów, przeciwko którym miano walczyć. Pierwszy zareagował Niżny Nowogród, tu odznaczył się handlarz mięsem Kuźma Minin. Na walkę z Polakami przeznaczył swój majątek, chciał nawet „zastawić żonę i dzieci”. Na dowódcę pospolitego ruszenie wybrano księcia Dymitra Pożarskiego, który w pobliżu Niżnego Nowogrodu leczył rany.
Miasta zaczęły się kontaktować między sobą. Program opracowany w Niżnym Nowogrodzie rozsyłano do innych części kraju. Nawoływał on by wszyscy ruszyli na „Polaków i Litwinów”. Ale za największego wroga uznawano Kozaków – złodziei popierających „Złodziejaszka, syna Maryny”. Proponowano wybrać nowego władcę „zgodnie z wolą bożą”.
Mieszkańcy Moskwy pod przywództwem kupca Kuźmy Minina i księcia Dymitra Pożarskiego rozpoczęli blokadę Kremla. Tymczasem polska załoga zaczęła głodować, doszło nawet do kanibalizmu. Dowódca polskiej załogi na Kremlu, Mikołaj Struś, pozbawiony odsieczy ze strony króla Polskiego, Zygmunta III Wazy, skapitulował 7 listopada 1612 roku. Mimo obietnic część jeńców wziętych do niewoli została wymordowana. Nieliczni wrócili do kraju w 1619 r.

Kilka refleksji

Wydawać by się mogło, że to koniec spraw, a był dopiero początek kłopotów. W kolejnych dwóch wiekach karta się odwracała, aż Rzeczpospolita padła łupem sąsiadów. Zresztą niespełna sto lat później car Piotr I dyktował już warunki Polakom i Litwinom. Także w warstwie symboli. Bo pamiątki po 1611 r. stały carom ością w gardle.
Jakie pamiątki? Po pierwsze, obraz przedstawiający hołd, namalowany na zlecenie króla Zygmunta III Wazę przez Tomasza Dolabellę i eksponowany na Warszawskim Zamku. Po drugie, zwłoki Szujskich, którzy zmarli w Polsce, w mazowieckim Gostyninie. Po trzecie, ich grobowiec: tzw. Kaplica Moskiewska, która stała w Warszawie w okolicy dzisiejszego Pałacu Staszica.
Kości Szujskich oddał Moskwie jeszcze Władysław IV. Moskwa urządziła Wasylowi godny pochówek. Świadomość, że car umarł w polskiej niewoli, drażniła rosyjską dumę. Szujskich uważano za ofiary polskich okupantów, Zachodu. Tymczasem Rosjanom niewygodnie było przyznawać się, że sami ich obalili, uwięzili i wydali w niewolę.
Wydarzenia z początku XVII to już odległa historia. „Smuta” i „dymitriada” oraz „hołd ruski” miały miejsce ponad 400 lat temu. Wszystko to przeminęło. Pozostaje wydarzeniami z historii, a nie czymś, na czym można dziś coś w Polsce budować, także w polityce międzynarodowej.
Choć Rosjanie mają tu najwyraźniej inne zdanie. Było to wykorzystane podczas wojen z Napoleonem. Z tej okazji nakręcono na zlecenie władz i według przez nie zatwierdzonego scenariusza w Rosji w 2007 r. antypolski film „1612”. Podtrzymuje on mit napaści Polaków na Świętą Ruś. I konieczności jej obrony przed obcymi najeźdźcami.
Odbicie Kremla z polskich rąk w 1612 r. jest dziś – 4 listopada w Dzień Matki Boskiej Kazańskiej – w Rosji świętowane jako Dzień Jedności Narodowej.

Lech Kańtoch

A my tylko uni slowianskiej chcielismy. Nie zrozumieli
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
200 Postów

(Crow)
Stały Bywalec
Jakiego buntu narodu? Narod nie chce buntu tylko narod chce pracy. Nie wiem czy sluszna wsieklosc jest lepsza od chceci zjedzenia sniadania. A po sniadaniu mozna wiele rzeczy robic, niekoniecznie sie wsciekajac. Mozna podrozowac, mozna czytac, mozna pracowac bo sie to lubi, mozna uprawiac hobby, mozna sie angazowac w polityke. Ale wychodzic na ulice za Korwina?????????? Czy za Siv Jensen? Co mi dzisiaj moze Korwin dac czego ja sobie sam nie moge dac? Mam dzien w dziewiedziesiecu procentach wypelniony rzeczami ktore lubie robic i moge cie zapewnic ze jest ich duuuuuuuuuuzo. Na jaki dzwon mi nienawidziec jak nie bardzo mam kogo.
Moze tobie odpowiada robienia dobrze slowianskiej rasie, ktora jak pokazala historia unicestwia sie konsekwentnie sama. Oddawac zycie za ojczyzne? Rob jak chcesz ale pieprze ojczyzne, ktora w czasie jak jej nic nie grozi chce mojego zycia. Niezywy zolniez to bardzo zly zolnierz. Kompletnie nieprzydatny.
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
2524 Posty
K T
(Imperator1988)
Maniak
@adamkrysiak: Pierwszy twoj post to stek kopiuj wklej przemowien roznych ludzi i takich samych ci moge wkleic w odwrotna strone..... Jedyne w czym mnie to utwierdza ze powinien byc jeden dol dla takich jak Zyrinowski, jego kacapy (bo tak nazywam tych ktorzy Polakow nienawidza aka polonofobow) oraz takich jak Macierewicz i reszta rusofobow w Polsce... Bo to jest najwiekszy problem jaki maja Slowianie i z takich ukrytych opcji niemieckich szkopy korzystaja pragnac by Slowianie bili sie miedzy soba....

Jedynie linki ktore wkleiles sa z sensem.... LECZ znowu uznajesz ze Katyn to Rosjanie a nie komunisci... Tak jakby Polskich komuszkow brakowalo.... albo tak jakbys nadal upieral sie ze to nie Gruzini i Izraelici wtedy rzadzili ZSRR na najwyzszych stanowiskach.....

Pozatym cokolwiek by niezrobili Rosjanie czy tez Polacy kiedy Polska byla silna.... to nikt nigdy niechcial utylizowac calej naszej rasy tak jak Niemcy.... Oni chcieli poprostu puscic z dymem kominem wszystkich Slowian zaraz po tym jakby skonczyli z Izraelitami.... Przy zyciu pozostaliby jedynie volksdeutsche by byc wiecznym parobkami Niemiec.... Gdyby Slowianie przegrali pod Stalingradem to nikt z nas by sie nigdy nieurodzil.... Tam wszystkie Slowianskie narody walczyly wspolnie o przetrwanie Slowianskiej rasy. Nawet najbardziej chorzy ludzie w Rosji jak Zyrinowski nie maja takich pomyslow jak Niemcy dotyczacych Polski.... Ani tez Polscy rusofobi nie maja takich w stosunku do Rosji....

Co do drugiego twojego posta to calkowicie sie zgadzam ze Polska byla wtedy najpotezniejsza i gdybys kiedykolwiek czytal porzadnie to co pisalem nawet w dyskusji z toba to bys wiedzial ze juz sie do tego odnioslem....

Polska w XVII wieku mogla stworzyc federacje Polska na wzor tej dzis istniejacej Rosyjskiej.... Ale zamiast czynic tak jak chcial Polski krol.... to szlachic na zagrodzie czyli banda rusofobow wszystko skaszanila.... Bo oczywiscie zaczeli sie zachowywac jak bydlo bedac w Rosji (dokladnie tak jak potem niektorzy glupi ruscy sie zachowywali w Polsce...) Traktowali Rosjan jak cos gorszego a nie rownorzedna Slowianska rase i w ten sposob doprowadzali do buntu narodu zamiast powoli delikatnie w odopowiedni sposob sprawic aby Rosjanie czuli sie dobrze.... powoli wprowadzic alfabet lacinski itd. etc. i skonczyloby sie Federacja Polska az po Kamczatke.... Ale nie lepiej bylo sie wkurwic wyzyc kompleksy rusofobow i jak zwykle skonczylo sie gownem ktore wlasnie tacy jak Zyrinowski wyciagaja gdy argumentuja swoja polonofobie....

Ogolnie jest zle ale moze kiedys bedzie lepiej zwlaszcza po bankructwie w Polsce oraz "bratniej" interwencji niemieckich wojsk UE gdy dojdzie po bankructwie do buntu narodu i "Polskiego Majdanu".... Oni ta ustawe 1066 podpisali nie bez powodu..... Boja sie ze jesli lub raczej gdy dojdzie do bankructwa (bo krasc wiecznie sie nieda) to Wojsko Polskie odmowi pacyfikacji protestu idacego na Sejm... I wtedy zadzwonia do Niemiec po pomoc..... A szkopy chetnie przyjda przy okazji zagarna "Ost-Deutschland".... A Putin nic niezrobi (o ile nadal jeszcze wtedy bedzie Putin) bo przeciez NATO wiec szkopy beda mogly sobie spacyfikowac kogo beda chcieli w Polsce i to za zgoda Polskiego rzadu.... tak wyglada najczarniejszy z mozliwych scenariuszy lecz mam nadzieje ze ludzie sie obudza zanim dojdzie do bankructwa LUB ze gdy juz do niego dojdzie do Wojsko Polskie stanie po stronie protestujacych... i wtedy wkraczajacy Niemcy beda musieli defacto zaatakowac Polske (mimo zgody rzadu).... a wtedy to juz bedzie inna sytuacja....

@Crow: Nikt niebedzie wychodzil na ulice za Korwina... Ludzie wyjda na ulice bo po bankructwie okaze sie ze nie ma emerytur, niema swiadczen, niema opieki zdrowotnej nie ma niczego bo swinie korytne wszystko przejadly.... Ludzie wyjda na ulice zeby wyrzucic zlodzieji ktorzy ich okradli.... niezaleznie od wczesniejszej opcji politycznej narod bedzie wsciekly.... A bankructwo jest kwestia czasu nieda sie wiecznie krasc...... przynajmniej nie na taka skale jak to jest czynione w Polsce obecnie ze jak OFE do ZUSu sie przenosi to odrazu ginie 25 miliardow PLN.... nie mowie o wczesniejszych FOZach i innych cudach....
Zgłoś wpis
Oceń wpis:1  
Odpowiedz   Cytuj
17146 Postów

(jasta102)
Maniak
Imperator1988 napisał:
Ale zamiast czynic tak jak chcial Polski krol....
ale który
z Jagiellonów
z Wazów
Batory
a może z Sasów
hmm
a może Walezy
aaaa
pewnie ten co pukał niemiecką księżniczkę i brał ruble od Rassiji
Poniatowski, czy jak mu tam było
no ten to chyba był polski
Zgłoś wpis
Oceń wpis:-1  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
Jakbys tu nie pisal, to bracia bracia nigdy sobie tego nie robia dlatego tez my nigdy zadnymi bracmi nie bedziemy, ani z rosjanami ani z czechami ani z litwinami, twoja wyimaginowana unia slowianska patrzac na historie i zaszlosci jest utopia. Zadne z tych narodow nigdy nie zapomna, bo ta retoryka polityczna o ktorej ci pisalem oni sie zywia, na czele z panem korwinem ktorego program i poglady naprawde ciezko zrozumiec bo zmieniaja sie w zaleznosci od potrzeb zastnienia w mediach
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj
194 Posty
Adam Krysiak
(adamkrysiak)
Stały Bywalec
Nie sprawdzila sie nigdy zadna unia nordycka, romanska nie sprawdzi sie tez zadna slowianska. Sprawdzi sie tylko unia zaleznosci gospodarczych i wspolnych interesow i to tylko ona jest gwarantem spokoju. A kto w tym wszystkim karty rozdaje. Najbogatsi niezaleznie skad pochodza zawsze tak bylo od kiedy wartoscia walut na swiecie przestal byc partytet zlota
Zgłoś wpis
Oceń wpis:  
Odpowiedz   Cytuj


Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok